Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezmyślny kierowca zablokował dojazd karetce pogotowia. Straż miejska nie może ukarać winnego

Agnieszka Grabarska
Zdaniem straży miejskiej ten samochód nie blokuje przejścia. Na zdjęciu wyraźnie jednak widać ile miejsca zostało dla matki z dzieckiem w wózku.
Zdaniem straży miejskiej ten samochód nie blokuje przejścia. Na zdjęciu wyraźnie jednak widać ile miejsca zostało dla matki z dzieckiem w wózku. Fot. Marcin Bielecki
Z absurdalną sytuacją zmagają się mieszkańcy bloku przy ul. Księcia Kazimierza 17. Od trzech dni drogę dojazdową do śmietnika i schodowych klatek blokuje samochód.

Straż miejska twierdzi, że nie może ukarać kierowcy. Mieszkańcy nie mogą zrozumieć całej sytuacji. Twierdzą, że boją się o swoje życie i zdrowie. Zwracają uwagę, że na zastawiony chodnik, w razie potrzeby, nie wjedzie ani straż pożarna, ani inne ratunkowe służby.

- Dwa dni temu do jednego z mieszkańców wezwano pogotowie. Ekipa musiała zostawić samochód w dużej odległości od klatki i do pacjenta dojść pieszo - opowiadają mieszkanki osiedla. - Gdyby kogoś z nas trzeba było znieść na noszach, nikt nie dałby sobie z tym rady. A wszystko przez jednego kierowcę bez wyobraźni - dodają oburzone.

Według relacji mieszkańców, kierowca osobowego forda na sławieńskich numerach rejestracyjnych, swój pojazd zostawił na osiedlu już w niedzielę wieczorem.

- Jak postawił, tak zostawił, a my mamy problem - mówi Maria Wójt.

Reporter Głosu zauważył, że samochód choć nie ma żadnych przywilejów, zajmuje część tzw. parkingowej koperty.

- Przejście jest tak zastawione, że matki z dziecięcymi wózkami muszą się nieźle natrudzić, żeby przecisnać się w tym miejscu. W ogóle wszystkim ciężko się tędy przedostać - opowiada Wiktoria Jeremicz.

Jak się okazuje, to nie koniec problemów, które mieszkańcom zgotował kierowca osobowego auta. Mieszkańcy narzekają, że od kilku dni zawalidroga blokuje także dojazd śmieciarkom.

- Altana, do której znosimy odpady, już za chwilę w ogóle się nie zamknie. Śmieci już od wczoraj wysypują się z pojemników. Przepełnione worki stawiamy na ziemi, gdzie popadnie - opowiadają mieszkanki.

Kobiety próbowały interweniować w straży miejskiej. Jedna z nich już po pierwszym telefonie miała usłyszeć, że straż miejska nie może zająć się tą sprawą.

- Kiedy opowiedziałam jak jeden samochód skutecznie paraliżuje życie na osiedlu usłyszałam, że nie jest to droga publiczna i nic nie można zrobić - twierdzi Wiktoria Jeremicz.

Kobiety twierdzą, że strażnicy jednak przyjechali we wskazane miejsce. Tyle, że dzień później. Za szybą samochodu zostawili kartkę z uwagami.

Zaskakujące jest więc zdanie Roberta Marca, naczelnika Oddziału Północ Straży Miejskiej, który przekonuje, że w tym miejscu nie ma żadnego blokowania.

- To jest droga osiedlowa. Ani straż, ani policja nie ma w takim wypadku podstaw prawnych do działania - zaznacza Marzec.

Zaskakująco tłumaczy także informację o złamaniu prawa, którą strażnicy zostawili za szybą samochodu.

- Takie działania podejmujemy dla dobra mieszkańców. To jedyny sposób w jaki możemy zwrócić w tym miejscu kierowcy uwagę - przyznaje naczelnik.

Bądź na bieżąco - zasubskrybuj news'y ze Szczecina

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński