Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezdomni koczują w szpitalu. Straż i ochrona mają problem

Emilia Chanczewska
To zdjęcie zrobione zostało tej zimy, w środku tygodnia, przed południem. Młody mężczyzna, który dzień wcześniej opuścił szpital psychiatryczny, schronienie znalazł w szpitalu w Stargardzie. Upojony alkoholem nie reagował na prośby strażników miejskich, by stamtąd wyszedł
To zdjęcie zrobione zostało tej zimy, w środku tygodnia, przed południem. Młody mężczyzna, który dzień wcześniej opuścił szpital psychiatryczny, schronienie znalazł w szpitalu w Stargardzie. Upojony alkoholem nie reagował na prośby strażników miejskich, by stamtąd wyszedł
Zakamarek pod schodami w budynku K25 stargardzkiego szpitala, w którym mieści się m.in. oddział noworodkowy i chirurgiczny, to jedno z ulubionych miejsc koczowania bezdomnych.

Kolejna zima i znów to samo... W stargardzkim szpitalu pacjentów często wita straszliwy smród i widok nietrzeźwych, śpiących ludzi. Bezdomni upodobali sobie koczowanie tam.

- Oni tu są codziennie i nie chcą wyjść - mówi Marta Poniżnik, pełniąca obowiązki położnej oddziałowej na neonatologii. - Chodzą po naszym oddziale i po chirurgii. Wypijają płyny do dezynfekcji. Niedawno jeden chciał wejść do magazynku bielizny na oddziale położniczym, pewnie chciał tam spać. Kiedyś jeden wszedł w czasie, gdy dzieci były kąpane. Potrafią zgasić sobie w nocy światło na korytarzu, bo ich razi. Myślę, że przydałaby się w nocy ochrona.

- Wnioskowaliśmy o ochronę i podobno już został w szpitalu zatrudniony ochroniarz, bo w ostatnim czasie się uspokoiło - mówi Joanna Kufel ze Straży Miejskiej w Stargardzie. - Mieliśmy dużo zgłoszeń dotyczących bezdomnych w szpitalu, szczególnie z rana, że zostają tam po nocy. Upodobali sobie piwnicę, przy magazynku aptecznym, przy windzie, czy to miejsce pod schodami. Potrafią brudzić w szpitalu jedzeniem z wystawek w Netto. My ich wypraszamy, ale zdarza się, że niedługo wracają. Nie chcą iść do ogrzewalni, czy noclegowni, bo piją alkohol.

Niestety do 3.03 nie otrzymaliśmy wyjaśnień ze szpitala.

Miejscem, które upodobali sobie zimą bezdomni jest też urząd gminy na starówce.

- Bezdomni wchodzą do urzędu od strony dawnego Orbitu, przesiadują na krzesłach i przy grzejniku - mówi Danuta Żygadło, sekretarz gminy Stargard. - Największy problem jest, gdy zachowują się głośno, popijają alkohol i zostawiają butelki. Pracownicy ich upominają i wypraszają, a gdy są oporni, wzywamy straż miejską. Niestety bywa, że strażnicy ich wyprowadzają, a oni za chwilę wracają. Zdarza się też, że reagują agresywnie, gdy zwraca im się uwagę, że urząd gminy to nie poczekalnia, czy przechowalnia.

W gminie nie biorą pod uwagę zatrudnienia ochrony, która miałaby strzec urzędu przed bezdomnymi.

- Nie widzimy takiej potrzeby, to są koszty, gminy na to nie stać - tłumaczy Danuta Żygadło. - Mamy monitoring.

Ta zima jest pierwszą, podczas której problem z koczowaniem bezdomnych i łamaniem przez nich prawa, właściwie znikł na stacji kolejowej.

- Około dwa lata temu, po naszych wnioskach, na dworcu zatrudniona została firma ochroniarska, której na początku pomagaliśmy, a teraz radzą już sobie sami - mówi Joanna Kufel z SM.

Ochroniarze działają na dworcu razem z SOK-istami.

- Zwiększona liczba naszych patroli na dworcu, na zmianę z ochroną, akcja informacyjna - rozdawanie ulotek gdzie bezdomni mogą się udać, gdzie znajdują się noclegownie, gdzie ogrzewalnie, dały efekt - mówi Sławomir Robak, zastępca komendant Straży Ochrony Kolei w Stargardzie. - To sprawia, że tej zimy prawie nie było incydentów związanych z osobami bezdomnymi. Swoją rolę odegrał też monitoring, który działa na stacji od ponad roku.

Polecamy na gs24.pl:

Gs24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński