Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoń Szczecin - Legia Warszawa 0:3 - Mistrz bez litości

Paweł Pązik
Na trybunach już kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem meczu trwało święto.
Na trybunach już kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem meczu trwało święto.
Ambitnie, odważnie, ale bez armat - Pogoń Szczecin przegrała 0:3 z Legią Warszawa. Mecz rozstrzygnął się po godzinie, ale wcześniej gospodarze dzielnie stawiali czoła rywalowi walczącemu o awans do Ligi Mistrzów. Portowcy kończyli spotkanie grając w dziesiątkę.
[polecany]12722894[/polecany]

Pogoń Szczecin - Legia Warszawa 0:3 (0:1)

Bramki: Vrdoljak (36), Radović (64), Dwaliszliwi (83).

Pogoń: Janukiewicz - Frączczak, Golla, Dąbrowski, Lewandowski, Bąk, Ława (46 Ouedraogo), Rogalski (72 Edi), Akahoshi, Murayama, Chałas (46 Djousse).

Legia: Kuciak - Bereszyński (46 Furman), Dossa Junior, Rzeźniczak, Brzyski, Jodłowiec, Vrdoljak, Żyro (79 Ojamaa), Radović, Kosecki, Saganowski (57 Dwaliszwili).

Żółte kartki: Lewandowski, Rogalski - Radović, Jodłowiec, Żyro, Bereszyński.

Czerwona kartka: Djousse (65, Pogoń, za faul bez piłki).

Widzów: 13 tys.

Sędzia: Paweł Pskit.

Pół godziny przed meczem trener gości skupiony przechadzał się w samotności po bocznym boisku. Choć w ostatnich wypowiedziach twierdził, że dla jego zespołu najważniejszym celem obecnie są europejskie puchary, to na mecz z Pogonią rzucił do walki wszystkich najlepszych graczy, których miał do dyspozycji. Dał nawet szansę gry, i to od pierwszych minut, Jakubowi Koseckiemu, który zmagał się ostatnio z urazem ręki i dlatego też nie wystąpił w ostatnim meczu w eliminacjach Ligi Mistrzów.



Na trybunach już kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem meczu trwało święto. Głośny doping ustał tylko na chwilę, gdy fani obu zespołów uczcili minutą ciszy pamięć zmarłego niedawno Ludwika Konarskiego, legendarnego bramkarza Pogoni Szczecin.

Personalne wybory trenera Urbana sprawiły, że Portowcy od pierwszych minut nie mogli liczyć na taryfę ulgową. Jednak to właśnie gospodarze przeprowadzili pierwszą groźną akcję. Na lewym skrzydle odważnie do końcowej linii wypuścił się Murayama, zdołał dośrodkować, ale Tomasza Chałasa pod bramką uprzedził defensor Legii. Goście zrewanżowali się podobną szarżą Michała Żyro.

Pierwsze 20 minut w wykonaniu Pogoni było bardzo przyzwoite. Portowcy szybko doskakiwali do rywala, który był przy piłce i z tego gospodarze stworzyli najgroźniejsze sytuacje. W 11. minucie Bartosz Ława precyzyjnym podaniem wypuścił Murayamę, który był bliski minięcia Dusana Kuciaka, ale słowacki bramkarz zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Siedem minut później ponownie Murayama znalazł się w dogodnej sytuacji strzeleckiej, ale znów refleksem wykazał się Kuciak.



Z każdą minutą to Legioniści zyskiwali przewagę, ale mieli problem z dostaniem się pod bramkę Radosława Janukiewicza. Udało im się dopiero dzięki stałemu fragmentowi gry. Nieźle radzący sobie z Jakubem Koseckim na lewej stronie Mateusz Lewandowski, w 35. minucie zatrzymał faulem reprezentanta Polski. Z rzutu wolnego celnie na głowę Ivicy Vrdoljaka dośrodkował Tomasz Brzyski i Legia objęła prowadzenie. Dwie minuty przed przerwą piłkę w pobliżu pola karnego stracił Murayama, przejął ją Żyro i wyłożył jak na tacy Radoviciowi. Strzał Serba fenomenalnie wybronił jednak Radosław Janukiewicz.

Pogoń w pierwszej połowie miała spory problem w wyprowadzaniu piłki ze swojej połowy i to zarówno górą jak i po ziemi. Tomasz Chałas przegrywał niemal wszystkie pojedynki główkowe z defensorami Legii, a jedynie sensownie operującymi futbolówką przy nodze byli obaj Japończycy. To jednak o wiele za mało na mistrza kraju, choć należy pochwalić gospodarzy za przyzwoitą grę w destrukcji.

>>> Zobacz również: Śpiewy i race, kibice "bawią się" na Deptaku Bogusława [film] »

Niedostatki w grze swojego zespołu zauważył trener Wdowczyk, stąd jego decyzje w przerwie. Za bezproduktywnego Tomasza Chałasa wpuścił Donalda Djousse, a za zagubionego Bartosza Ławę Moustaphę Ouedraogo.

Zwłaszcza pojawienie się na murawie Iworyjczyka tchnęło ożywienie w drugą linię Pogoni. Na początku drugiej połowy oglądaliśmy pierwsze próby przeprowadzenia ataku pozycyjnego przez gospodarzy. W 53. minucie w świetnej sytuacji znalazł się Djousse, ale Kameruńczyk trafił wprost w Kuciaka.

Legia szybko zebrała swoje szyki i coraz częściej gorąco robiło się pod bramką Radosława Janukiewicza. Golkiper Pogoni był tego dnia w świetnej dyspozycji, co udowodnił w sytuacji sam na sam z Żyro. Pokonał go dopiero Miroslav Radović, ale Serb i tak potrzebował dwóch uderzeń aby zdobyć bramkę.



Od 64. minuty Legia prowadziła 2:0, a chwilę później Portowców szans na punkty pozbawił ich własny napastnik, Donald Djousse. Kameruńczyk dwiema wyprostowanymi nogami zaatakował bramkarza gości i wyleciał z boiska.

Ta sytuacja pozbawiła gospodarzy szans na jakąkolwiek zdobycz punktową, ale nie odebrał ambicji. Na kwadrans przed końcem kibiców z krzesełek po raz kolejny w tym meczu podniósł Murayama, ale znów wyczuł go Kuciak. Chwilę później minimalnie spudłował Akahoshi.

Niewykorzystane sytuacje się zemściły. Kontrę przeprowadzoną przez Jakuba Koseckiego wykończył Dwaliszwili.

Portowcy zasłużyli choćby na jedno trafienie, ale w końcówce spotkania nie tylko brakowało im wykluczonego wcześniej napastnika, ale też celności.

Co nie starczyło na mistrza kraju, może dać Pogoni punkty w kolejnym spotkaniu, już za tydzień z Zawiszą Bydgoszcz. Jednak włodarze klubu muszą koniecznie wybrać się na zakupy. Napastnik jest pilnie potrzebny.

Czytaj także: Legioniści sterroryzowali pasażerów pociągu do Szczecina? »


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński