To było trzecia edycja Alei Gwiazd. To projekt Willi Sorrento - Muzeum Muzyki Polskiej.
- W ubiegłym roku ze względu na pandemię musieliśmy odwołać spotkanie, ale w tym nic nie stanie nam na przeszkodzie - mówił Zbigniew Beatles Włodarczyk, szef stowarzyszenia Sorento.
Skąd pomysł na Aleję Gwiazd w Szczecinie?
- Pomysł zrodził się z racji Festiwalu Młodych Talentów 1962/63, żeby uhonorować w tym mieście artystów klasy światowej, którzy sławią Polskę i Szczecin, bo wśród tych artystów byli szczecinianie - wyjaśniał Zbigniew Beatles Włodarczyk.
W poprzednich edycjach uhonorowano łącznie kilkunastu artystów. W tym roku swoje gwiazdy na ścieżce przy Sorrento odsłoniły osoby zasłużone dla polskiej muzyki: Maria Szabłowska, dziennikarka muzyczna od lat 60. promująca polską muzykę, Anna Jurksztowicz, piosenkarka pochodząca ze Szczecina, laureatka wielu nagród, Krzysztof Klenczon, członek Czerwonych Gitar - w jego imieniu gwiazdę odsłonił przyjaciel i oddany fan - prof. Zbigniew Malara oraz przedstawicielka fanów artysty zrzeszonych na fejsbukowej grupie "Krzysztof Klenczon Forever" - Krystyna Fijołek, Wiesław Bernolak, basista Czerwono-Czarnych - jego gwiazdę odsłonił Ryszard Poznakowski, Ada Rusowicz, wokalistka Niebiesko-Czarnych - gwiazdę odsłoniła córka Ania Rusowicz, Jacek Lech, wokalista - gwiazdę odsłoniła jego żona, Aleksander Nowacki, założyciel zespołu Nastolatki, Zbigniew Wróblewski, fotograf zespołów big beatowych i szczecińskich Chłopców z Sorrento.
Ryszard Poznakowski, muzyk, kompozytor, członkiem Trubadurów i Czerwono-Czarnych wspominał pierwsze spotkanie z Wiesławem Bernolakiem w połowie lat 60-tych.
- Wsiadałem do pociągu jako świeżo upieczony Czerwono-Czarny. Jechaliśmy na koncert do NRD. Wtedy było jeszcze takie pańswo. Wiesiek zapytał mnie, czy piję alkohol. Odparłem, że za kołnierz nie wylewam. A on na to, że to dobrze, bo jeszcze niejeden koncert przyjdzie nam zagrać - mówił Poznakowski.
Wiesław Bernolak od 1971 r. mieszka w Szwecji.
- To na jego grze wychowały się pokolenia przyszłych gitarzystów. My marzyliśmy, żeby grać tak jak on - wspominał "Beatles" Włodarczyk.
Maria Szabłowska wspominała jak do jej domu zawitał legendarna grupa The Animals. Był rok 1965.
- My na szczęście wtedy znaliśmy już angielski. I nasza rodzina jako jedyna na ulicy miała telefon. A Animalsi chcieli się spotkać z polską młodzieżą. Zapytałam więc mamy, czy mogą przyjechać do nas do domu. Mama omówiła. Ale wtedy powiedziałem jej o jaki zespół chodzi. I się zgodziła, bo słuchała kilku ich utworów. Chłopcy z Animalsów przyjechali do nad autokarem z kartonami różnych napojów. Byli zaskoczeni, skąd w ogóle ich znamy skoro jest Żelazna Kurtyna i w Polsce niewiele wiadomo o tym, co dzieje się na Zachodzie. Ale my słuchaliśmy wtedy Radia Wolna Europa i byliśmy na bieżąco z muzyką - wspominała znana dziennikarka.
ZOBACZ TEŻ:
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?