Stargardzianin domaga się naprawienia usterek. Wykonawca robót roszczenia właściciela sklepu traktuje jako próbę wyłudzenia od niego odszkodowania.
Blok nr 5 przy ul. Płatnerzy jedną ścianą przylega do sklepu Wiesława Kamińskiego.
- Robotnicy chodzili po moim dachu, nawet folią go na początku nie przykryli - skarży się Wiesław Kamiński. - Zrobili to dopiero, gdy zwróciłem im uwagę. Zniszczyli mi dach. W kilku miejscach poodpadały dachówki. Inne pod ich ciężarem zostały wgniecione. W elewacji mojego sklepu też są dziury. Oni to zrobili.
Nie pytali o zgodę
Stargardzianin jest właścicielem budynku przy ul. Płatnerzy oraz gruntu, na którym jest posadowiony. Obiekt wydzierżawia. Jego zdaniem, inwestor powinien przynajmniej zapytać go o zgodę na rozstawienie rusztowań na jego terenie oraz zabezpieczyć lokal przed ewentualnym uszkodzeniem w trakcie robót.
- Wykonawca "wszedł" ociepleniem na moją własność - mówi Wiesław Kamiński. - Ani zarządca budynku, ani też wykonawca robót nie pofatygowali się, żeby mnie poinformować o planowanych robotach.
Zarząd Administrowania Nieruchomościami, który zajmuje się blokiem nr 5 na ul. Płatnerzy zlecił wykonanie ocieplenia wspólnotowego bloku firmie budowlanej "Darkat". Wykonawca przejął plac budowy we wrześniu 2006 roku. Z końcem stycznia tego roku prace zostały zakończone.
Wiesław Kamiński mówi, że próbował polubownie załatwić sprawę naprawienia usterek. Ale nie dogadał się z szefem firmy.
- Odpowiedzialność cywilną za ewentualne usterki ponosi wykonawca - poinformowała wczoraj stargardzianina Ewa Kiłeczko, szefowa "ZAN"-u. - Z uwagi na rozbieżne stanowiska związane z tą sprawą 20 lutego odbędzie się spotkanie z wykonawcą.
Wersja wykonawcy
Szef firmy budowlanej uważa, że wszystko zostało zrobione jak należy. I mówi, że wskazywanie usterek i żądanie ich naprawy, to nic innego jak próba załatwienia własnego interesu jego kosztem. Twierdzi, że w tym sporze nie jest stroną.
- To nie jest moja sprawa - uważa Wiesław Jurczyk. - Plac budowy był dobrze zabezpieczony. Dach był przykryty foliami. Zresztą jest w fatalnym stanie. Cały w mchu. Wspólnota bez żadnego problemu odebrała tę inwestycję. Jego pretensje są całkowicie nieuzasadnione.
Wiesław Jurczyk dodaje, że jego ekipa z własnej inicjatywy na łączeniach obu budynków załatała dziury, choć wcale nie musiała tego robić.
- Ten pan 10 lat rynien nie czyścił, a do nas ma pretensje, że mu coś zakurzyliśmy - denerwuje się szef firmy. - Ale wyczyściliśmy mu je. Faktem jest, że została uszkodzona płytka w parapecie. Więc mu cały na nowy wymieniliśmy. A jak rzeczywiście będzie kiedyś chciał się rozbudowywać, to mu ZAN to ocieplenie na szczycie ściągnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?