Doping był jak trzeba, ale gra Portowców odbiegała od normy. W poprzednich spotkaniach Pogoń z łatwością przyspieszała, tworzyła bramkowe sytuacje i punktowała. Z Zagłębiem grała jakby z zaciągniętym hamulcem - bez depnięcia, bez werwy, pomysłów i farta.
Frekwencja na meczu dopisała, bo klub pochwalił się, że mecz oglądało 19 543 kibiców. To jeden z lepszych wyników w tym sezonie. Z Lublinie przyjechało kilkuset fanów, którzy też dobrze dopingowali swój zespół i świętowali po ostatnim gwizdku.
Oczywiście głównie słychać było szczeciński młyn. Można było odnieść wrażenie, że moc wsparcia rosła z każdą minutą, a najgłośniej było w ostatnim kwadransie. Kibice zachowali się z klasą, bo nie gwizdali. Chyba wszyscy czuli, że to nie był dzień Portowców. - Za tydzień będzie lepiej - mówili kibice w rozmowie z piłkarzami. Na pocieszenie, ale i tak mobilizująco.
Pogoń może spodziewać się minimum napomnienia ze strony władz rozgrywek, bo mecz Pogoni z Zagłębiem został przerwany na dwie minuty po odpaleniu pirotechniki. Ultrasi po raz pierwszy tak mocno poszli w "wystrzały". Wcześniej więcej było zabawy racami lub dymem.
Kolejny mecz Pogoni w Szczecinie - w świąteczną sobotę. 30 marca Portowcy podejmą Cracovię.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?