Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdaliśmy egzamin z człowieczeństwa. Uciekli przed wojną, znaleźli u nas schronienie

Leszek Wójcik
Leszek Wójcik
Po trwającej często nawet kilka dni podróży, uciekający przed wojną i hordami Putina Ukraińcy wysiadali na szczecińskim dworcu kolejowym
Po trwającej często nawet kilka dni podróży, uciekający przed wojną i hordami Putina Ukraińcy wysiadali na szczecińskim dworcu kolejowym Andrzej Szkocki
Nikt nie wierzył, że Rosja zaatakuje Ukrainę. Nikt nie wierzył, że Rosjanie będą zabijać. Nie walczyć, ale zabijać niewinnych ludzi. Chorych w szpitalach, dzieci. Przecież to barbarzyństwo. Ukraińcy też nie wierzyli. Aż nadszedł 24 lutego 2022.

Oglądaliśmy wiadomości i nie wierzyliśmy, że to się dzieje naprawdę. Setki, tysiące, miliony ludzi zaczęło uciekać z rodzinnego kraju. Wyjeżdżali, jak stali. Zabierali dokumenty i walizkę z paroma rzeczami. Matki z maleńkimi dziećmi na ręku marzły w kilkukilometrowych kolejkach na ukraińsko-polskiej granicy. Oni niemal wszyscy uciekali do nas. Do Polski. Najpierw trafiali do miast przygranicznych, potem do stolicy, a stamtąd dalej - także do Szczecina.

Trudno powiedzieć, ilu uchodźców z Ukrainy mieszka w mieście teraz. Ta liczba wciąż się bowiem zmienia. Ostatnio najczęściej mówi się o 40 tys. Ale dokładnej liczby nie potrafi podać nikt.

- Bo Ukraińcy cały czas szukają swojego miejsca. Wciąż są w ruchu - tłumaczy Katerina Zavizhenets ze Stowarzyszenia Mi Gracje.

- W końcu wybiorą. I to będzie miejsce, w którym po prostu znajdą pracę - przekonuje.

- Wielu naszych rodaków sobie poradziło, otwierają biznesy, małe firmy, usługi, restauracje - dodaje. - Wszyscy czekamy na zwycięstwo. Na sprawiedliwość. Ale oni nie są w tym bezczynni. Widzimy, że pracują. Wielu chce się uczyć. Podziwiamy ich - mówi.

Niestety, duża grupa jej rodaków nadal potrzebuje wsparcia.

- Niepokojący jest zauważalny wzrost zwolnień lekarskich spowodowanych czynnikami psychologicznymi - mówi Karolina Białas z LSJ HR Group (firmy zajmującej się pośrednictwem pracy).

- Odnotowujemy kilkanaście nowych zwolnień miesięcznie. Ukraińcy, którzy są bardzo dzielnym narodem, coraz częściej potrzebują wsparcia psychologicznego, ponieważ przedłużająca się wojna działa na nich wyniszczająco. Na Ukrainie pozostawili swoje domy, rodziny i przyjaciół. Ich życie w Polsce jest podszyte lękiem.

Dlatego wciąż tak ważna jest pomoc w znalezieniu pracy, lokum, szkoły języka polskiego, w kwestiach prawnych.

- Osoby z takimi problemami zapraszamy do nas. Oferujemy taką pomoc - zapewnia Katerina.

- Obecnie przede wszystkim skupiamy się na pomocy psychologicznej. Trauma wojenna długo może się nie odzywać. Początkowo ludzie się angażują w zabezpieczenie podstawowych potrzeb: dachu nad głową, jedzenia, poczucia bezpieczeństwa, spokoju. Ale ona wraca. I nie pozwala normalnie żyć.

Kilka dni temu koleżanka pani Katariny dostała wiadomość o śmierci męża, zginął w walce.

- Dziewczyna została z czteromiesięcznym dzieckiem. Sama. W obcym mieście. W obcym kraju. Trzeba naprawdę dużej siły, by to udźwignąć.

Dlatego też bardzo ważne są akcje pomocowe, ale o charakterze zorganizowanym i centralnym. Z szacunków LSJ HR Group wynika, że Polacy wciąż pomagają Ukraińcom, ale nie jest to już pomoc tak skoordynowana, jak na początku wojny. Mniej osób potrzebuje też wsparcia pierwszej potrzeby: jedzenia, leków. Ale coraz więcej osób boryka się z problemem najmu zbyt dla nich drogich mieszkań czy pracy we własnym zawodzie.

Tak jak na początku wojny z Ukrainy uciekają przeważnie kobiety. Z dziećmi, starszymi rodzicami, chorymi sąsiadami.

- Tym ludziom nadal trzeba pomagać. Oni najtrudniej się integrują - przyznaje Henryk Kołodziej, Konsul Honorowy Ukrainy w Szczecinie.

- Być może staną na nogi dopiero wtedy, kiedy dojadą do nich mężczyźni. Ale generalnie widzimy, że większość daje radę. Mam nadzieję, że powoli przychodzi normalność.

Anastasia pochodzi z Charkowa. Ma 60 lat. Jest księgową. Wciąż pracuje w swojej firmie. Z tym że dzisiaj online. Do Szczecina przyjechała z wnukami. Chce zostać w Polsce.

- Nie ma do czego wracać - twierdzi. - Miasto jest strasznie zniszczone. Leży zbyt blisko granicy z Rosją. A oni wciąż walą w nas bombami. Wiem, że mój dom jeszcze stoi, choć podczas ostatniego bombardowania jeden z pocisków wybuchł 400 metrów od niego. Ale nawet szyby nie popękały - mówi z dumą.

Obecnie w mieszkaniu Anastasii w Charkowie mieszka sąsiadka. Oficjalnie ma podlewać kwiaty, ale najprawdopodobniej zostanie w nim na stałe. Bo jej bloku już nie ma.

Natasza prosi, by mówić do niej Natalia. Młoda. Uśmiechnięta. Pełna nadziei na przyszłość. „Budiet choroszo” - zapewnia często. Przyjechała z Czerkasów. W Szczecinie pracuje w piekarni. Pensja wystarcza na wynajęcie mieszkania. Wystarczyło też na jedną wyprawę do męża, który na razie mieszka we Lwowie. Nie chce opowiadać o ucieczce z Ukrainy ani o tym, co było kiedyś. Myśli o ułożeniu sobie życia w Polsce. Choć znajomi zapraszają ją do Niemiec, ona nie chce tam jechać - ze względu na język.

Rozmawiamy prawie swobodnie po polsku. Nic dziwnego, chodzi do szkoły językowej, poza tym kontaktuje się z Polakami w pracy. Jednak martwi się o córkę, która nie spotyka się z rówieśnikami. Nie robi nic. Zamknęła się w sobie. Nie wychodzi.

- Siedzi cały rok w domu. Tylko ten internet - mówi z niepokojem. - Jej najbliższa przyjaciółka jest z rodzicami na Słowacji. Daleko.

Wielu Ukraińców wyjechało dalej na zachód.

- A teraz spora grupa ponownie wraca do Szczecina, z Włoch, Niemiec, Łotwy... - zapewnia konsul Henryk Kołodziej. - W Polsce znaleźli najlepszy klimat. Oni to widzą.

Konsul rozmawia z nami w samochodzie. Nagle milknie na chwilę.

- Przepraszam, jakiś samochód na skrzyżowaniu zablokował przejazd autobusowi. Poznałem kierowcę. To Ukrainiec - spostrzega.

Wielu uchodźców znalazło pracę w Polsce jako kierowcy. W PKS-ie, jako taksówkarze.

- U nas pracuje kilkunastu Ukraińców, kilku Białorusinów i dwóch Gruzinów - wylicza Piotr Bałakirew, szef City Taxi w Szczecinie. - To są bardzo fajni ludzie - pracowici, uprzejmi. Nic złego nie mogę powiedzieć.

Jedyny minus: nie znają topografii miasta.

- Ale kłopoty z topografią ma każdy początkujący, szczególnie spoza Szczecina - zapewnia. - Polacy też się gubią, ale im jest to wybaczane. Obcokrajowcom nie.

Pan Piotr przyznaje, że zdarzają i tacy klienci, którzy zamawiając taksówkę, proszą, by kierowcą był Polak: - Nie życzą sobie obcokrajowców. Tak, tacy też są.

Igor ma 33 lata. Przyjechał do Polski przed wybuchem wojny. Prowadzi firmę budowlaną, zatrudnia pracowników, głównie Ukraińców. Najlepiej sobie radzi spośród wszystkich zapytanych przez nas osób. Jak sam podkreśla, wyemigrował z Ukrainy, bo chciał mieszkać na Zachodzie. Jako jedyny przyjechał do Polski z własnej woli. Ma żonę Polkę, mieszkanie, samochód. Ostatnio byli na wakacjach za granicą. Szczecin to jego dom.

- W naszej ocenie Ukraińcy bardzo dobrze radzą sobie na rynku pracy i sprawnie zapełniają luki, które powstały na przestrzeni ostatnich kilku lat - podkreśla Karolina Białas.

- Nikomu nie zajęli miejsc pracy, ponieważ nadal w całej Polsce brakuje około 800 tys. rąk do pracy.

W całym kraju przebywa obecnie około półtora miliona Ukraińców, z czego 900 tys. znalazło zatrudnienie.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński