Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Kozłowski - na boisku wyróżniał się inteligencją gry, był bardzo trudnym do przejścia

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Pogoń latem 1975 r. - Zbigniew Kozłowski jest siódmy od lewej w górnym rzędzie, obok stoi Zbigniew Czepan
Pogoń latem 1975 r. - Zbigniew Kozłowski jest siódmy od lewej w górnym rzędzie, obok stoi Zbigniew Czepan Fot. archiwum oldbojów Pogoni szczecin
Wspominamy zmarłego w tym roku Zbigniewa Kozłowskiego, jednego z najlepszych piłkarzy w historii Pogoni Szczecin. - Był człowiekiem skromnym i koleżeńskim, nigdy nie czuł się gwiazdą i taki pozostał. Miał swoje zdanie i lubił je bronić - mówi kolega z boiska Zbigniew Piasecki.

W Uroczystość Wszystkich Świętych i Zaduszki tradycyjnie odwiedzamy groby naszych bliskich, wracamy wspomnieniami do osób, których już z nami nie ma. Rok 2020 nie był inny - sportowa rodzina straciła wielu znanych i cenionych sportowców czy trenerów. Jednym z nich był Zbigniew Kozłowski, były piłkarz i trener Pogoni Szczecin i kilku innych klubów. Zmarł 9 kwietnia. Ze względu na zamknięte cmentarze - wielu znajomych i kolegów z boiska nie mogło uczestniczyć w pogrzebie wybitnego obrońcy (268 występów dla dorosłej Pogoni). Sylwetkę Zbigniewa Kozłowskiego wspomina Zbigniew Piasecki, szef oldbojów Pogoni Szczecin:

Kolega od trampkarza po oldboja

Zbyszek urodził się 19 kwietnia 1954 r. w Szczecinie. Wychował się w Śródmieściu, w okolicach CH Turzyn. Szybko zaczął grać w piłkę, najczęściej na podwórku, ale kiedy zaczął chodzić do podstawówki grał też na boiskach przy ulicy Tenisowej (wcześniej Kordeckiego), gdzie funkcjonował Międzyszkolny Klub Sportowy Chrobry. Ten klub organizował np. turnieje dzikich drużyn (chłopcy sami organizowali zespoły z jednego podwórka, ulicy, szkoły czy dzielnicy) czy miedzyszkolne. Tam poznałem Zbyszka Kozłowskiego. Byliśmy rówieśnikami. Tam też spotkałem m.in. drugiego Zbyszka, jego kolegę i sąsiada z ul. J. Bema - małego, walecznego i dobrego technicznie Czepana. Zbyszek był dobry technicznie, wysoki i trudno go było kiwnąć.

Nigdy się tam nie nudziliśmy. To była nasza „zerówka” piłkarska, czyli klasy 1-3 szkoły podstawowej, ale graliśmy tam również później. W Pogoni Pan Florian Krygier dopiero rozpoczynał budowę systemu szkolenia młodzieży, ale było to dopiero od klasy IV SP.

Zawsze za czymś co dobrze funkcjonuje stoją ludzie, często pasjonaci sportu, dzięki pracy których młodzież spędza wspaniale czas, uczy się zdrowego trybu życia, uczy się wartości ważnych w życiu jak koleżeńskość i tolerancja. Pamiętam trenera Ireneusza Sarzyńskiego, który prowadził zespoły piłkarskie Chrobrego, organizował różne turnieje dla nas najmłodszych i umożliwiał nam to co najbardziej pragnęliśmy, czyli granie. Przypomniałem nazwisko trenera Sarzyńskiego, ale chciałbym podziękował i przypomnieć innych, którym wszyscy moi rówieśnicy tak dużo zawdzięczamy, a których spotykaliśmy na tych boiskach: Zygmunt Czyżewski, Bogdan Matias, Kazimierz Hus, Henryk Truszczyński, Jerzy Kopa. Z Chrobrego do Pogoni trafili tacy zawodnicy jak: Ryszard But, Krzysztof Rześny, Kazimierz Pawlaczyk czy Andrzej Bartłomowicz. Było też wielu chłopców, którzy rozpoczynali swoją przygodę z piłką na Kordeckiego, a następnie trafiło do Pogoni. Wymienię tylko kilku kolegów Zbyszka Kozłowskiego - Czepan, Zbigniew Piasecki, Ryszard Przybyszewski, Mirosław Masicz, Leszek Wolski, Andrzej Woronko, Ryszard Beker czy Jerzy Postarenczak.

Debiut ze Stalą Mielec

Zbyszek u Pana Floriana w trampkarzach grał w pomocy i w obronie, uczył się techniki i szybko zaczął wyróżniać się w zespole. Był wysoki, dobry technicznie, szybko robił postępy, dlatego awansował do drużyny juniorów młodszych, następnie awansował do drużyny juniorów starszych trenera Zbigniewa Ryziewicza. Gra u trenera Ryziewicza była pewną nobilitacją i miejscem, gdzie najlepsi juniorzy czekali na debiut.

Graliśmy razem w drużynie juniorów starszych. Zbyszek na środku obrony z Jurkiem Warchołem stanowili silny punkt naszej drużyny, na prawej obronie Rysiek Przybyszewski, na lewej śp. Heniek Kabaciński.

Zbyszek robił duże postępy, grał zdecydowanie i miał dobrą technikę, dzięki której często wyprowadzał akcje ofensywne. Trener Ryziewicz był wspaniałym fachowcem i pedagogiem, jego zadaniem było przygotować pod każdym względem najlepszych juniorów do gry w pierwszym zespole Pogoni. Mieliśmy silny zespół, zdecydowanie wygrywaliśmy w rozgrywkach wojewódzkich i większość naszych zawodników była podporą reprezentacji naszego województwa, którą prowadził wówczas wyjątkowy duet trenerów ze Lwowa - Zygmunt Czyżewski i Zbigniew Ryziewicz. Wspaniali ludzie i wyjątkowi trenerzy. W mistrzostwach Polski juniorów w 1972 r. doszliśmy do półfinału, który był rozgrywany w Gdańsku. Były cztery drużyny i tylko jedna wchodziła do finału. W pierwszym meczu wygraliśmy z Legią Warszawa 2:0, w drugim 2:0 z Lechią Gdańsk i w ostatnim meczu graliśmy z Zawiszą Bydgoszcz. Nam wystarczał remis do awansu. Do przerwy prowadziliśmy 2:1.W II połowie zerwała się niesamowita burza i ulewa, na boisku było pełno wody, a w grze dominowała przypadkowość . W tych okropnych warunkach lepiej czuli się słabsi technicznie, ale silniejsi fizycznie zawodnicy Zawiszy. Wygrali 3:2. Na ławce rezerwowych Zawiszy siedział wówczas 16-letni Zbigniew Boniek. Po meczu byliśmy załamani, wszyscy płakali.

Polityka kadrowa w Pogoni była wówczas prosta - najlepsi wychowankowie w okresie juniora byli przygotowywani do gry w I zespole seniorów. Nasz zespół juniorów raz w miesiącu w środę grał sparing z naszym zespołem pierwszoligowym. Ciekawe to były mecze, czasami osiągaliśmy nawet remis. Następnym etapem przygotowywania nas do gry w seniorach były występy w drużynie rezerw. Były również wyjazdy na obozy z pierwszym zespołem, mecze towarzyskie z drużynami z Niemiec.

Razem ze Zbyszkiem Kozłowskim trafiliśmy latem 1973 roku do kadry I zespołu, którego trenerem został wybitny piłkarz i trener, były reprezentant Polski i piłkarz Legii Warszawa Edmund Zientara. Nasz debiut nie wypadł super, bo graliśmy nie na swoich pozycjach. Zbyszek grał na bocznej obronie, ja na prawym skrzydle. Stal Mielec miała przewagę, była mistrzem Polski, naszpikowana reprezentantami (Grzegorz Lato czy Jan Domarski). Trener Zientara był jednak wspaniałym trenerem, szczególnie dla młodych wchodzących do drużyny, ponieważ super łączył wiedzę trenerską z doświadczeniem piłkarskim, potrafił to wszystko w sposób zrozumiały przekazać zawodnikowi. Wspaniale łączył taktykę gry z umiejętnościami zawodników. Uczył myślenia na boisku, potrafił w grze szkolnej na treningu zatrzymać zawodnika i pytać się go, dlaczego właśnie tam biegnie. Jego zdaniem bieganie na boisku musiało być podporządkowane taktyce gry w danym meczu. Mówił, że czasami lepiej jest się zatrzymać niż bezmyślnie biec. Zbyszek skorzystał bardzo dużo z wiedzy i umiejętności trenera Zientary i stał się szybko podstawowym zawodnikiem na środku obrony Pogoni Szczecin. Należał do najlepszych jej zawodników. Praktycznie nie schodził z boiska. Na boisku wyróżniał się inteligencją gry. Umiejętnym ustawianiem się w obronie, co sprawiało, że był zawodnikiem bardzo trudnym do przejścia, grał dobrze głową i dzięki dobrej technice, często ze spokojem wyprowadzał akcje ofensywne. Był też człowiekiem skromnym i koleżeńskim, nigdy nie czuł się gwiazdą i taki pozostał. Miał swoje zdanie i lubił je bronić, co pozwalało na rozmowę z nim.

Ośmiu nas było

My - urodzeni w roku 1954 lub 1953, wychowankowie Floriana Krygiera i Zbigniewa Ryziewicza, wychowani na Twardowskiego stanowiliśmy silną grupę młodych, zdolnych wychowanków Pogoni z aspiracjami do gry w lidze. Ostatecznie ośmiu z nas, wychowanków od trampkarza zagrało w I zespole Pogoni. Poza Zbyszkiem Kozłowskim byli to: Leszek Wolski, Andrzej Woronko, Zbyszek Czepan, Zbyszek Piasecki, Mirosław Masicz, Jerzy Postarenczak, Ryszard Beker. Niektórym w realizacji pełnej kariery przeszkodził wyjazd zagraniczny, kontuzje czy propozycje gry w innych klubach.

Spotykaliśmy się ze Zbyszkiem także w Wyższej Szkole Pedagogicznej. Zbyszek studiował wychowanie fizyczne, ja historię. Graliśmy też razem w oldbojach m.in. w turniejach im. Floriana Krygiera i wcześnie zmarłego naszego wspólnego kolegi Zbyszka Czepana. Zawsze było o czym rozmawiać i wiem, że Zbyszek Kozłowski odszedł od nas zdecydowanie za szybko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński