- Leśnicy zaorali pługiem leśnym plażę, oraz parking przy wjeździe. Niszczą polanę zostawiając jedynie "przepisowe" 2,5 metra od wody - napisała nasza Czytelniczka.
O niezrozumiałej sytuacji wokół akwenu opowiedzieli nam także inni mieszkańcy.
Izabela Gidyńska z żalem wspomina, że w okolicy miejsca, gdzie teraz straszą ziemne bruzdy, kilka lat temu był spacerowy pomost, stanowisko dla wędkarzy i murowany grill. W specjalnie wyznaczonym miejscu mogły kąpać się dzieci.
- Wszystko to najpierw zbudowali, a później sami rozebrali leśnicy. To marnotrawstwo publicznych pieniędzy - uważa kobieta.
Zdaniem mieszkańców, zamieszanie wokół jeziora to wynik zawiści i złości leśników. Świadczyć o tym może fakt, że w czasach gdy nabrzeżna infrastruktura była w najlepszym rozkwicie, teren został ogrodzony a klucz do bramy mieli tylko wybrańcy.
Kiedy gruchnęła wieść, że teren przy jeziorze został zaorany, sprawą zainteresowały się także miejskie władze.
W rozmowie z reporterem Głosu burmistrz Lipian otwarcie przyznał, że choć wybrał się w okolice jeziora, to niechcący pomylił plaże.
- Gmina zadeklarowała, że będzie dbać o inne miejsce przy jeziorze. Myślę, że nad tym jeziorem dla wypoczywających nie zabraknie miejsca - przekonuje Krzysztof Boguszewski.
Nabrzmiałą atmosferę próbują studzić także sami leśnicy.
Ich zdaniem, opisywane przez Czytelników miejsce nie nadawało się już do użytku.
- To nie była typowa plaża, tylko biwakowe miejsce, które notorycznie dewastowali wandale. Dlatego ze względów bezpieczeństwa postanowiliśmy zlikwidować dzikie miejsce wypoczynku - poinformowała Ewelina Rybarska z Nadleśnictwa Myślibórz.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?