Co na to specjalista
Co na to specjalista
Wiesław Misztela, biegły sądowy w sprawach kominiarskich
- Zmiana przepisów nie skutkuje zmianą podłączeń. Innymi słowy nie stosuje się ich do urządzeń podłączonych przed wprowadzeniem nowych uregulowań. Jeśli tylko nie było remontów, przeróbek itp. działań, a na podłączenie było zezwolenie i nic się nie dzieje, nie ma powodów do zmiany lokalizacji podłączenia.
Tak postanowił TBS po konsultacji z kominiarzem. Okazuje się, że niesłusznie.
- Postraszono nas nawet, że jak na wspólnocie nie zagłosujemy prawidłowo, to TBS odłączy nam gaz - pani Anna opowiada historię z kominem w bloku.
A w bloku przy ul. Kościuszki mieszka od najmłodszych lat. W jej mieszkaniu nie było gazu przez wiele lat.
- Dopiero w 1993 roku stać mnie było na założenie gazu, bo za całą instalację musiałam zapłacić sama - opowiada pani Anna. - Projekt instalacji i doprowadzenie do kominów zatwierdzili specjaliści - gazownicy i kominiarz. Za wszystko płaciliśmy i to duże pieniądze. Po pewnym czasie zarządzanie naszymi blokami przejął TBS.
Przez prawie 15 lat wszystko było w porządku. Dopiero niedawno w 2007 r. TBS, opierając się na opinii kominiarza stwierdził, że do jednego komina nie mogą być podłączone więcej niż dwa mieszkania. Wcześniej kominiarze zgodzili się, żeby jeden komin "obsługiwał" trzy i więcej mieszkań.
Nie pomogą
W 2007 roku kominiarz na zlecenie TBS sporządził nową "mapę" podłączeń do kominów. Wynika z niej, że sporo osób musi przenieść piecyki gazowe z łazienki do kuchni, co wiąże się z remontem, bałaganem i dużym wydatkiem.
- Na zebraniu poinformowano nas, że wspólnota pokryje koszty zrobienia otworów do kominów, ale już przeniesienie urządzeń gazowych nastąpi na nasz koszt - opowiada pani Lucyna, także mieszkanka bloku. - Padło nawet zapewnienie, że wspólnota zapłaci za nas i rozłoży nam koszty na raty, ale później o tych ratach zapomniano.
- Rzeczywiście, wspólnota sfinansuje przyłączenie kominów, ale nie poniesie kosztów instalacji - twierdzi Krystyna Nalepa, prezes goleniowskiego TBS. - Nigdy jednak nie obiecywaliśmy, że rozłożymy coś na raty. To bzdura.
Grozili - nie grozili
Moim zdaniem
Marek Rudnicki
- TBS zażyczył sobie zmianę dostępu do kominów podpierając się decyzją wynajętego przez siebie kominiarza. Zrobiono to podobno dlatego, że wymagają tego nowe przepisy, ale dostrzeżono je dopiero po latach. To wszystko traci sens w zestawieniu z opinią biegłego sądowego w sprawach kominiarskich.
- Zgodziliśmy się na taki układ, bo zagrożono nam odcięciem gazu - przypomina kolejna lokatorka.
- Nieprawda - zaprzecza prezes TBS. - Nikomu nie groziliśmy, tylko wysłaliśmy pismo, że taką decyzję podejmie gazownia.
- Nigdy nie odcinamy gazu, nim nie wypowie się na ten temat kominiarz lub inny uprawniony specjalista i nie wykaże, że istnieje realne zagrożenie - twierdzi Grzegorz Szczepański, kierownik zakładu gazowniczego w Goleniowie.
Z kolei kominiarz wyjaśnia, że zmieniły się przepisy i trzeba było poprzestawiać podłączenia do kominów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?