Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypłacili sobie pieniądze

Paweł Słomkowski, 6 lutego 2006 r.
Szereg nieprawidłowości wykazały kontrole Wydziału Oświaty Urzędu Miejskiego w Zachodniopomorskim Centrum Edukacyjnym. Kierownictwo placówki, które jest w to zamieszane, właśnie odchodzi lub już odeszło na emerytury.

Zachodniopomorskie Centrum Edukacyjne to największa i najbogatsza szczecińska placówka oświatowa. Mieszczą się tu gimnazjum, liceum ogólnokształcące i profilowane, szkoły zawodowe, szkoły dla dorosłych. Placówka zarabia też na organizacji kursów i szkoleń na zamówienie różnych firm.

- Zaniepokoiła nas decyzja dyrektora Jamiołkowskiego, który bez zawiadomienia nas i naszej zgody zawiązał konsorcjum, do czego nie miał prawa - mówi Anna Nowak, wiceprezydent Szczecina. - Były też sygnały o problemach w kwestiach finansowych. Stąd nasza kontrola.

Dyrektor wszedł w konsorcjum z firmą Frąckowiak i spółka, żeby zdobyć pieniądze z europejskiego programu. Tłumaczy, że postępował już tak wcześniej i nigdy z tego powodu nie miał kłopotów.

- Zmieniły się jednak przepisy. Zdobyliśmy milion złotych, ale okazało się, że mojej decyzji nie można usankcjonować - mówi Mieczysław Jamiołkowski, dyrektor ZCE.

Kontrola wykazała też szereg innych nieprawidłowości zwłaszcza w zakresie organizacji pracy, finansów i księgowości. Okazało się, że dyrektor Mieczysław Jamiołkowski zatrudniał na umowy o dzieło osoby bez odpowiednich kwalifikacji.

Pozwalał zarabiać swoim zastępcom i pracownikom dodatkowe pieniądze za pracę, którą powinni wykonywać w ramach swoich normalnych obowiązków, zawierając z nimi umowy o dzieło lub umowy zlecenia.

Oto kilka przykładów: zastępca dyrektora ds. ekonomiczno-finansowych i główna księgowa podpisała umowę na obsługę księgową kursu (600 zł), prowadzenie rozliczeń finansowych kursu (1000 zł); Grzegorz Śmigielski, zastępca dyrektora ds. Ośrodka Kształcenia Praktycznego, dodatkowe 2,8 tys. zł zarobił za nadzór merytoryczny nad programem; nauczyciel informatyki i kierownik warsztatów za prowadzenie zajęć z elektryki skasował dodatkowe 5,7 tysiąca zł.

Dyrektor Jamiołkowski podpisywał umowy nawet sam z sobą, a kierownictwo placówki same sobie przyznawało nagrody. Dziś nie zgadza się z zarzutami.

- Sytuacja jest kuriozalna - denerwuje się Grzegorz Śmigielski. - Przedstawiono mi tylko fragment protokołu, nie wiem co mi się dokładnie zarzuca, a o wszystkim dowiaduję się z prasy. Nigdy nie wziąłem podwójnych pieniędzy za wykonywanie swoich zwykłych obowiązków.

Twierdzi, że dodatkowe pieniądze były wypłacane za pracę przy programach międzynarodowych i pochodziły ze środków zewnętrznych.

Obecnie prawie całe ówczesne kierownictwo ZCE już tam nie pracuje. Dwie wicedyrektorki są już na emeryturze. Na emeryturę przechodzi też sam dyrektor. Do środy przebywał na zwolnieniu lekarskim, a teraz wykorzystuje zaległy urlop.

Grzegorz Śmigielski jest nauczycielem w ZCE. Wystartował w konkursie na dyrektora tej placówki, przesyłając swoje dokumenty w kopercie z nie swoim adresem zwrotnym i nazwiskiem. Konkurs wygrał, ale został unieważniony.

Mieczysław Jamiołkowski, dyrektor ZCE

- Jeśli popełniliśmy jakieś błędy to wydział oświaty nie powinien się nimi chwalić, bo to też jego błędy. Jeśli mi można zarzucić brak nadzoru, to wydziałowi można zarzucić to samo. Mam pretensję, że zostałem niezgodnie z prawem odwołany z funkcji dyrektora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński