Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wynik z Sandecją lepszy, niż Wyspiarze sobie wyobrażali

(paz)
Sebastian Olszar zrobił swoje, czyli zdobył bramkę. Marcin Cabaj (w wyskoku) wyciągał piłkę z siatki cztery razy.
Sebastian Olszar zrobił swoje, czyli zdobył bramkę. Marcin Cabaj (w wyskoku) wyciągał piłkę z siatki cztery razy. Bartek Wutke
Flota Świnoujście po zwycięstwie 4:0 nad Sandecją Nowy Sącz jest wiceliderem i na cztery kolejki przed końcem rozgrywek ma ogromne szanse na awans. W niedzielę o godz 12.30 gra na wyjeździe z Bogdanką Łęczna.

Flota z pewnością była faworytem środowego meczu. Sandecja jest już niemal pewna utrzymania, a i jej skład personalny nie rzuca na kolana. To już nie jest ten zespół, jak w poprzednich sezonach, w którym można było znaleźć graczy z doświadczeniem w ekstraklasie. W Świnoujściu nie wystąpił najbardziej znany z obecnego składu, czyli Paweł Nowak, były gracz m.in. Lechii Gdańsk i Cracovii Kraków.

Funkcję "rozpoznawalnej twarzy" w zespole z Nowego Sącza pełnił w środę bramkarz Marcin Cabaj. Jednak były golkiper Pasów nie będzie wspominał dobrze tego meczu. Nie dość, że wpuścił cztery bramki, to co najmniej dwie obciążają jego konto. Na dodatek w jednej z sytuacji dał się wyciągnąć z bramki poza pole karne przez Arkadiusza Aleksandra. Na linii bramkowej wyręczył go defensor.

- Zagraliśmy słabo. Nie było w naszym składzie kilku podstawowych zawodników, a ich zmiennicy muszą się solidnie zastanowić nad swoją rolą w zespole - powiedział po meczu golkiper Sandecji.

Goście jednak nieźle zaczęli spotkanie. To właśnie do nich należała inicjatywa, łatwo przedostawali się pod bramkę Floty.

- Do przerwy graliśmy całkiem dobrze. Nie możemy jednak tracić bramek, jak to miało miejsce w drugiej połowie - podkreślał Mirosław Hajdo, trener Sandecji.

Każdy z goli zdobytych przez Flotę padł po ewidentnych błędach defensywy przyjezdnych. Najpierw obrońcy Sandencji pogubili się przy wrzucie z autu Patryka Fryca, co skrzętnie wykorzystał Charles Nwaogu i zdobył już swoją czwartą bramkę w tej rundzie.

- Cały tydzień trener uczulał nas na stałe fragmenty gry wykonywane przez piłkarzy Floty. I co? Pierwszą bramkę straciliśmy po wrzucie z autu - rozkładał ręce po meczu Marcin Cabaj.

Dwa kolejne ciosy Flota wyprowadziła zaraz po przerwie. Najpierw Sebastian Olszar uciekł obrońcom gości i w sytuacji sam na sam uderzył nie do obrony, a pięć minut później Marcin Cabaj fatalnie wyprowadził piłkę, którą przejął Arkadiusz Aleksander.

Defensorzy gości źle zachowali się również przy bramce Marka Opałacza w doliczonym czasie gry. Lewoskrzydłowemu piłkę jak na tacy wyłożył Nwaogu, a obrońcy Sandecji stali jak wryci. Wówczas już przyjedni grali w dziesiątkę, bowiem w 68. minucie Słowak Peter Petran powalił na boisko wychodzącego na wolną pozycję Charliego Nwaogu.

Szanse Floty na awans są ogromne. Na cztery kolejki przed końcem Wyspiarze są na drugim miejscu, ze stratą punktu do pierwszej Termaliki i przewagą dwóch oczek nad trzecim Zawiszą.

W najbliższym niedzielnym meczu z Bogdanką Łęczna do dyspozycji trenera Tomasza Kafarskiego powinni być wszyscy zawodnicy. Po pauzie za kartki wraca do składu Bartłomiej Niedziela, niezbyt groźne okazały się też urazy Sebastiana Olszara. W meczu z Sandecją skrzydłowy zrobił to, co umie najlepiej, czyli zdobył bramkę, ale popełnił też kilka błędów. Po jednej z jego strat w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Peter Borovicanin. Na szczęście jednak minimalnie chybił.

- Do przerwy czuliśmy trudy niedzielnego meczu z Cracovią. W drugiej części proporcje się wyrównały, bo i Sandencja była coraz bardziej podmęczona. Wynik 4:0 jest lepszy, niż to sobie wyobrażaliśmy - przyznał Olszar.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński