Na zdjęciu pan Mieczysław właściciel mieszkania, w którym doszło do wycieku, dziękuje sąsiadce za uratowanie życie i przeprasza za całą sytuację.
(fot. Fot. Marek Łagocki)
- Tego gazu ulotniło się tak dużo, że wystarczyła iskra z włącznika do światła i doszłoby do wybuchu - mówi strażak przybyły na miejsce. - Dzięki kobiecie, która wyczuła gaz i zaalarmowała służby nikomu nic się nie stało.
Strażacy, którzy przybyli na miejsce wraz z pogotowiem gazowym, bardzo szybko zlokalizowali miejsce, z którego wydobywał się gaz. Było to mieszkanie na parterze, w którym - jak się okazało - niesprawna była kuchenka gazowa. W mieszkaniu nikogo nie było.
Po kilku minutach zjawił się starszy mężczyzna, właściciel mieszkania. Mężczyzna przestraszył się, nie wiedział, co zrobił złego. Roztrzęsiony tłumaczył się, że nie odkręcił kurka z gazem. Strażacy uspokoili właściciela. To nie jego wina tylko niesprawnej kuchenki gazowej, z której gaz się ulatniał.
Wszystko zakończyło się na strachu dzięki pani Barbarze, która bez chwili zastanowienia zaalarmowała służby o wycieku.
- Gdy wychodziłam z domu, poczułam gaz na klatce schodowej - mówi pani Barbara, mieszkanka oficyny przy ulicy Krzywoustego. - W ogóle się nie zastanawiałam i wezwałam na miejsce służby. Cieszę się, że nikomu nic się nie stało, że jesteśmy wszyscy cali i zdrowi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?