Prokurator zapowiada postawienie grupie szczecińskich ochroniarzy zarzutu wtargnięcia do budynku bez zgody właściciela, a niektórym również dodatkowo pobicia.
O sprawie Fontane było głośno w całym mieście i nie tylko. Wszystko przypominało sceny, jak z gangsterskiego filmu. Były dzierżawca, nie godząc się na wypowiedzenie umowy i sprzedaż obiektu innej osobie, wynajął szczecińskich ochroniarzy, aby odbili mu hotel.
Nowy właściciel przewidując, co może się zdarzyć, wynajął dwóch ochroniarzy, którzy pilnowali wejścia i sprawdzali, kto wchodzi do budynku. Nie pomogło.
- Ci, co mieli odbić hotel, posłużyli się fortelem - opowiadał jeden ze świadków. - Najpierw do drzwi podeszła dziewczyna i poprosiła, aby ją wpuszczono, bo chce skorzystać z bankomatu, który był wewnątrz hotelu. Gdy tylko otworzyły się drzwi, jak spod ziemi pojawiła się reszta napastników.
Pilnujący wejścia nie mieli żadnych szans. Zostali błyskawicznie obezwładnieni i dotkliwie pobici. Wynajęci przez byłego dzierżawcę ochroniarze zamknęli drzwi i na kilka, może kilkanaście minut opanowali hotel. W tym czasie przebyło w nim około 200 osób. Nikt nie mógł wejść ani wyjść.
- Otworzyli drzwi dopiero gdy przyjechała policja - mówią świadkowie.
Policjanci rozpoczęli śledztwo. Przesłuchano wszystkich ochroniarzy i świadków zajść.
- Sprawa powoli dobiega końca - powiedział wczoraj Prokurator Rejonowy w Świnoujściu Włodzimierz Cetner. - Akta ponownie wróciły do policji i na dniach będą stawiane zarzuty. Wszyscy ochroniarze, którzy wtargnęli do hotelu, będą odpowiadać za naruszenie cudzej własności bez zgody właściciela. A kilku dodatkowo jeszcze za pobicie ochroniarzy pilnujących wejścia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?