Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszyscy mogą pomóc Pogoni

Krzysztof Dziedzic
Ostatnio kibice na Pogoni nie narzekają na brak wolnych miejsc.
Ostatnio kibice na Pogoni nie narzekają na brak wolnych miejsc. Fot. Marcin Bielecki
Pogoń zdobyła pięć punktów w czterech ostatnich meczach w II lidze. To nie jest zdobycz na miarę oczekiwań. Nie ma jednak co narzekać, tylko wszyscy muszą próbować jej pomóc. Niestety, chyba nie wszyscy to rozumieją.

Nasz komentarz

Nasz komentarz

Krzysztof Dziedzic

Pogoń ma łączyć, nie dzielić. Łączyć wszystkich: głośnych kibiców i cichych widzów. Młodych chłopaków z szalikami i tych już w poważnym wieku. Łączyć wszystkich, którzy mogą jej pomóc: gazety i portale internetowe. Byle tylko Pogoń nie była instrumentem w rękach jednej, czy kilku osób. Ona jest naszym wspólnym dobrem.

Ilu było kibiców na środowym przegranym 1:2 meczu z Rakowem Częstochowa? Dziennikarz Polskiego Radia Szczecin mówił na antenie, że 3000. Strona internetowa pogon.v.pl podała, że 3500, 90minut.pl, że 4000, a portal internetowy ligowiec.net, że 4500. Niezależnie od tego, kto był najbliżej prawdy, trzeba jasno stwierdzić, iż jest to widownia jak na Pogoń niezbyt liczna.

Niewątpliwie przyczyną tego w pewnym stopniu jest fakt, że nasz zespół gra w dopiero trzeciej w hierarchii klasie rozgrywkowej. Ale na pewno nie jest to czynnik jedyny i decydujący. Frekwencja na trybunach w sporym stopniu zależy od tego, jak gra drużyna. Istotnym czynnikiem może też być godzina rozpoczęcia spotkania.

Dzieci i emeryci też są ważni

Nie tak dawno zadzwoniłem do wiceprezesa Pogoni Grzegorza Smolnego z pytaniem, dlaczego Pogoń ma zaplanowane mecze ligowe o godzinie 19 w takie dni jak środa, czy niedziela. Smolny stwierdził, że kibice lubią atmosferę, jaką dają sztuczne światła z jupiterów. A i piłkarzom też lepiej się wieczorami gra. Czy to jednak wystarczające argumenty, by rozgrywać mecze, gdy na dworze robi się ciemno?

Czy to jupitery przyciągnęły 4 kwietnia na mecz Pogoni z GKS Tychy 7000 kibiców? Nie. Przyciągnęły dwa wcześniejsze zwycięstwa z MKS Kluczbork i z Czarnymi Żagań, awans na drugie miejsce w tabeli oraz ładna pogoda (było bardzo ciepło). W minioną środę Pogoń miała szansę zostać ponownie liderem tabeli, a jednak na trybunach nie było nawet 5 tysięcy.

Mecz z Rakowem mogło obejrzeć więcej widzów. Tyle, że fakt, iż do domu będzie się wracać po godzinie 21 nie jest też zbyt korzystny dla dzieci (a zwłaszcza dla ich mądrych rodziców), starszych ludzi (np. emerytów) i kibiców Pogoni z regionu. Bo trzeba cały czas pamiętać, że Pogoni kibicują nie tylko osoby ze Szczecina. Osoby, które potem mają dwa problemy: z powrotem do domu (jeżeli nie dysponują samochodem) oraz z tym, że następnego dnia trzeba z reguły wcześnie iść do pracy, czy szkoły.

Ktoś powie, że fakt, iż niektórzy emeryci nie będą na meczu nie jest kłopotem, bo oni nie dopingują Pogoni. Jednak dla niektórych sponsorów może być ważne, czy na stadionie zasiada 4000 widzów, czy np. 6000.

Im więcej piszą, tym lepiej

Godzina rozpoczęcia meczu jest też istotna np. dla gazet, a co za tym idzie - dla Czytelników. Relacji ze środowego spotkania nie zamieściła Gazeta Wyborcza. Nie dlatego, że jej dziennikarzom nie chciało się przyjść po meczu do redakcji. Gazety na ogół mają swoje żelazne pory wysyłania artykułów do drukarni. Mecz Pogoni zakończył się po wysłaniu Gazety Wyborczej do drukowania. Dziennikarze nie mieli szansy napisać o Pogoni. To tak, jakby ktoś chciał o godzinie 19 zrobić zakupy w sklepie, który został zamknięty o godzinie 18.

Czy Pogoń zyskała kibiców przez to, że Gazeta Wyborcza nie zdołała zamieścić relacji ze spotkania? Wiceprezes Smolny uważa, że nie ma w tym problemu. Ważne, że opis meczu można znaleźć na stronach internetowych - przede wszystkim na oficjalnej stronie klubu. A moim zdaniem im więcej mediów - gazet, czy stron internetowych - będzie pisać o Pogoni, tym dla niej lepiej. I lepiej też dla sympatyków sportu w naszym regionie. Zwłaszcza dla tych, którzy z rozmaitych przyczyn nie mogą przybyć na mecz.

Nasza ekstraklasa nie rozgrywa meczów w niedzielę o godzinie 19, czy 20, bo wtedy ogólnopolskie gazety albo mało napiszą o spotkaniu, albo wcale. Co nie jest korzystne dla ligi i sponsorów.

Rozgrywanie meczu przy sztucznym świetle rodzi jeszcze jeden mały problem. Już wcześniej zdarzało się, że niechętni Pogoni ludzie (np. przedstawiciele drużyn z innych dyscyplin) próbowali podnosić wrzawę, że gra przy sztucznym świetle trochę kosztuje i że Miasto Szczecin i tak wydaje na Pogoń zbyt dużo pieniędzy, patrząc na klasę rozgrywkową, w której występuje. Po co dawać tym ludziom kolejne argumenty?

Widz wie, czy mecz był dobry

Piłkarze wolą grać przy sztucznym świetle - twierdzi Smolny. Faktycznie, preferencje zawodników są bardzo ważne. Może być to np. element zaskoczenia rywali, którzy z reguły nie są do wieczornych warunków przyzwyczajeni. Tyle, że jak Pogoń będzie lepsza od przeciwników, to poradzi sobie także bez sztucznych świateł. A drużyna, która ma awansować, jest z reguły lepsza. Przecież Pogoń jest lepsza. Chyba jej wiceprezes nie uważa, że zespół jest słaby i trzeba zapewnić mu wszystko, bo inaczej z awansu do I ligi mogą być nici.

Po zakończonym remisem 0:0 meczu z GKS Tychy pojawiło się oświadczenie, że piłkarze Pogoni dziękują kibicom na wspaniały doping. Oczywiście był to głównie marketingowy chwyt władz klubu, mający na celu przyciągnięcie widzów na następne spotkanie.

7000 osób na spotkaniu z GKS zrobiło wielkie wrażenie m.in. na Smolnym. Panie wiceprezesie, zapewniam pana, że widzowie na Pogoni - jako ludzie, którzy widzieli już kawał dobrego futbolu na Twardowskiego - znają się na piłce. Wiedzą, czy mecz był dobry, czy słaby. Niektórzy będą przychodzić na Pogoń zawsze, ale sporo miłośników futbolu będzie przychodzić wtedy, gdy Pogoń będzie dobrze grała, gdy mecze będą ciekawe. I jeżeli np. termin pojedynku będzie korzystny. To ich prawo. Takich osób też Pogoń potrzebuje.

To wszystko próbowałem przekazać w rozmowie panu wiceprezesowi Smolnemu, ale on wolał sam mówić. - Proszę mi nie przerywać, bo jestem zdenerwowany - rzucił kilkakrotnie. Przepraszam, że próbowałem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński