Od wypadku minęło prawie pięć lat. 17 października 1997 roku na drodze nr 6 koło Kikorza, niedaleko Goleniowa, zderzyły się czołowo dwa Audi 80. Jednym jechali Andrzej G. i Eugeniusz G. Obaj, syn i ojciec, zginęli. Towarzyszący im Krzysztof T. porusza się na wózku inwalidzkim.
Drugie audi prowadził nowogardzki biznesmen Roman G. Razem z kolegą Piotrem M. wracał z bankietu. Piotr M. nie przeżył zderzenia. Roman G. jako jedyny nie odniósł obrażeń. Był kompletnie pijany. Miał we krwi 2,45 promila alkoholu. Później wyjaśniło się też, dlaczego nie pokazał policjantom prawa jazdy. Odebrano mu je wcześniej właśnie za jazdę pod wpływem alkoholu.
- Nie wiem jak do tego wypadku doszło, bo nie pamiętam - powiedział oskarżony podczas jednej z rozpraw. Mimo to nie przyznawał się do winy. Jego adwokat, Włodzimierz Łyczywek starał się dowieść, że to nie Roman G. zjechał ze swojego pasa ruchu i spowodował tragedię. Przekonywał, że to Eugeniusz G. wpadł na auto pijanego kierowcy.
Cztery ekspertyzy
Proces, który toczył się przed Sądem Rejonowym w Goleniowie był bardzo skomplikowany. Sporządzono aż cztery ekspertyzy biegłych. Żadna nie dała jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, który z kierowców spowodował tragedię.
Sąd nie dał jednak wiary tłumaczeniom obrońcy i w marcu tego roku skazał Romana G. na siedem lat więzienia. Od wyroku odwołał się nie tylko obrońca, ale także oskarżyciel posiłkowy Halina G., której mąż i syn zginęli w wypadku. Wdowa domagała się podwyższenia kary do 10 lat więzienia. Nie zgadzała się też z uzasadnieniem wyroku, w którym mowa była o tym, że także Eugeniusz G. przyczynił się do wypadku jadąc z nadmierną prędkością.
Jedyny sprawca
Apelacja trafiła do Sądu Okręgowego w Szczecinie. Ten, podczas wczorajszej rozprawy, utrzymał wyrok goleniowskiego sądu. Jednocześnie zmienił uzasadnienie uwzględniając wniosek Haliny G.
- Jedynym sprawcą tragedii był Roman G., a poszkodowany jechał z dozwoloną prędkością - mówił sędzia sprawozdawca Jacek Szreder.
Rodzina ofiar wypadku nie mogła po ogłoszeniu wyroku powstrzymać łez.
- Jest wyrok, ale mężowi i synowi nic nie przywróci już życia - mówiła Halina G.
Prawomocny wyrok pozwoli jednak rodzinom na ubieganie się odszkodowanie.
- Pieniądze najbardziej potrzebne są Krzysztofowi, który został kaleką - mówiła dziennikarzom Monika Piaskowska ze Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter Ego, którego przedstawiciele uczestniczyli w procesie. - Dopiero teraz będzie miał szansę na fachową rehabilitację.
Roman G., który odpowiadał w procesie z wolnej stopy, nie przyszedł na ogłoszenie wyroku. Miał do tego prawo. Do więzienia będzie musiał stawić się sam po otrzymaniu wezwania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?