Dwa pojedynki we Włocławku to tona materiałów do analizy dla sztabu szkoleniowego Wilków Morskich. Wataha w Hali Mistrzów prezentowała się fatalnie i nawet przez moment nie była bliska tego, aby uzyskać przewagę parkietu w tej serii.
- Dla nas najważniejsze jest to, że w drugim meczu pokazaliśmy twardą defensywę. Co prawda gra w ataku dalej kulała, ale za to naprawdę dobrze broniliśmy. Jeżeli tak zagramy w Szczecinie, to mamy szansę wrócić do Włocławka - mówi Marek Łukomski, trener Wilków.
W drużynie ze Szczecina nie funkcjonuje to, co jest największą siłą zespołu, a więc rzuty z dystansu. W drugim spotkaniu Wilki trafiły zaledwie 3 z 25 rzutów zza łuku. Jak na nich, to katastrofalna skuteczność. Większość wskazywała przed play off Watahę jako czarnego konia tej części sezonu, bo potrafi ona rozstrzelać każdego rywala na dystansie. Brakuje jednak zawodnika, który wziąłby ciężar gry na swoje barki i wszyscy wyglądają poniżej oczekiwań.
- Nie gramy swojej koszykówki w tej serii i to nie jest nasza prawdziwa twarz. Jesteśmy dobrym zespołem z dużym potencjałem ofensywnym. Stać nas na zdecydowanie lepszą grę i nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa - dodaje Russell Robinson, rozgrywający Wilków.
Początek meczu numer trzy dziś o godz. 18 w Azoty Arenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?