Wilki w sobotę na wyjeździe przegrały z Sokołem Łańcut 72:100. Pierwsza kwarta spotkania wyglądała bardzo obiecująco. Gra kosza, za kosz, szybkie tempo meczu i efektowne akcje - to wszystko mogło podobać się kibicom. W kolejnych odsłonach zaczęła się prawdziwa destrukcja szczecińskiego zespołu. Przez trzydzieści minut meczu podopieczni trenera Marka Żukowskiego stracili 84 punkty, podczas gdy sami zdobyli 48. Wilki po raz kolejny w tym sezonie przegrały starcie ligowe przez dramatyczną postawę w obronie.
- Fatalna obrona akcji pic- k’n’roll (akcja dwójkowa, w której jeden z graczy - najczęściej wysoki - stawia zasłonę rozgrywającemu, po czym ucieka w kierunku kosza czekając na podanie - przyp. red.), wysoka skuteczność w rzutach z dystansu przeciwników i brak zbiórki na bronionej desce - mówi Maciej Majcherek, wymieniając przyczyny porażki z Sokołem.
Nie od dziś wiadomo, że Wilki są drużyną, która bardzo dobrze radzi sobie w ofensywie. W tym sezonie zdarzały się już mecze, w których szczecinianie po prostu rozstrzeliwali swoich przeciwników. Jednak od samego początku rozgrywek największą bolączką zespołu jest gra w obronie.
- Niestety, można tak powiedzieć. - mówi Majcherek. - Mamy olbrzymi problem z obroną tych pick’n’rolli. Większość zagrywek, które stosowane są przez inne drużyny, opiera się na tym elemencie. Drugą sprawą jest to, że przegrywamy masę pojedynków jeden na jednego. Wynika to z tego, że mamy wysoki skład, a większość zawodników zespołów z naszej ligi na pozycji numer cztery i pięć jest bardzo mobilnych. Czasem nie nadążamy. Nie do końca wykorzystujemy swoje atuty.
Problemy, które wymienił najlepiej punktujący zawodnik Wilków z meczu z Sokołem, pojawiły się już w początkowych etapach sezonu. Dziwi więc fakt, że zespół wciąż nie zdołał ich wyeliminować.
- Wciąż pracujemy nad defensywą na treningach - mówi Majcherek. - Bronimy strefą, musimy pamiętać, by się ruszać. Wciąż popełniamy głupie błędy, które potem powodują, że przeciwnicy oddają rzuty z czystych pozycji. Pamiętajmy, że druga runda będzie o wiele trudniejsza. Wszystkie drużyny już się znają. Wiedzą o mocnych i słabych stronach, będą je wykorzystywać. Jeśli dalej będziemy tak grać, to będziemy przegrywać.
Majcherek jest jednym z zawodników, który w tym sezonie zdecydowanie poprawił swoją grę w defensywie. Stał się bardziej ruchliwy i dynamiczny na parkiecie. Może to wynikać z faktu, że pierwszy raz od dłuższego czasu zawodnikowi Wilków nie dokuczają problemy zdrowotne.
- Wszystko zależy od dyspozycji dnia - mówi. - Jeśli idzie mi w ataku, to i obrona się nakręca. Tak samo działa to w drugą stronę. Faktycznie czuję się lepiej, bo nie mam kontuzji.
Jeśli chodzi o najsłabszy punkt obrony to w meczu z Sokołem Łańcut był nim Jakub Kuśmieruk, który przez rywali był mijany bez większego wysiłku.
- To największy problem Kuby - mówi Marek Żukowski, trener Wilków Morskich Szczecin. - Nie powinien wychodzić z pola trzech sekund, bo tutaj stanowi największe zagrożenie. Przeciwnicy niestety traktowali go jak słupek. Ma zaległości, ale ważne jest to, że bardzo się stara.
Przed szczecinianami nie lada wyzwania. W najbliższych kolejkach terminarz nie będzie ich rozpieszczał. W niedzielę Wilki zagrają z wiceliderem z Krosna. Drużyną, która jak żadna inna może wytknąć wszystkie niedoskonałości w grze.
- Musimy mieć chęci, tu nie jest potrzebny talent - zaznacza Żukowski. - Mam pretensję do chłopaków za to, że odpuścili, gdy Sokół nas przycisnął.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?