Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Węgierski skrzydłowy dopiero uczy się polskiej ligi

(paz)
Adam Gyurcso pierwszą bramkę w Pogoni ma już za sobą. Czas na kolejne.
Adam Gyurcso pierwszą bramkę w Pogoni ma już za sobą. Czas na kolejne. Andrzej Szkocki
Sprowadzanie zimą do Pogoni Adam Gyurcso okrzyknięto hitem transferowym. Jednak jak dotąd Węgier nie błyszczy. Trener Czesław Michniewicz tłumaczy dlaczego.

Reprezentant Węgier zagrał w każdym z czterech pierwszych spotkań Portowców, ale tylko z Koroną wystąpił przez pełne 90 minut. W swoim ligowym debiucie zdobył bramkę. Kolejne spotkanie z Piastem Gliwice zaczął na ławce rezerwowych, bo trener Michniewicz nie chciał go rzucać do walki w błocie. Wszedł na ostatnie 35 minut i robił, co mógł. Z Termalicą został zmieniony w 80. minucie, a w Białymstoku już w 67. W meczu z Jagiellonią wyróżnił się przebiegnięciem z piłką 70 metrów, ale koledzy źle się ustawili i Węgier zagrywał już spod linii do nikogo.

Gyurcso wydaje się być nieco zagubiony, ale i partnerzy zbyt często do niego nie podają. Czesław Michniewicz uważa, że Madziar pokaże więcej, gdy tylko obezna się z polską ligą i boiska będą w lepszym stanie.

- Ten chłopak uczy się naszej ekstraklasy. Tu jest więcej gry kontaktowej. Na Węgrzech gra się systemem 4-3-3, gdzie boki nie są tak zaangażowane w defensywę. My tego wymagamy. Adam Frączczak może powiedzieć, że granie na bokach obrony i pomocy mocno się różni. Gyurcso ma przebłyski i liczymy na niego, że ożywi naszą grę – zaznacza trener.

Zimą z Pogoni odeszli dwaj skrzydłowi: Takuya Murayama i Patryk Małecki. Obaj jesienią grali słabo i wraz z przyjściem Węgra Portowcy mieli stwarzać większe zagrożenie na bokach boiska. Tymczasem wszystko co najlepsze w tegorocznych meczach rodzi się w środku pola, gdzie rządzą Rafał Murawski i Mateusz Matras. Szkoleniowiec zdaje sobie z tego sprawę.

- Nie kreujemy gry w bocznych sektorach. Doskonale o tym wiemy i bardzo nam tego brakuje. Nie zamierzamy jednak szukać na razie innych rozwiązań – twierdzi Czesław Michniewicz.

A jak Gyurcso odnalazł się w szatni Pogoni?

- U nas żaden nowy zawodnik nigdy nie ma problemów z aklimatyzacją – mówi Adam Frączczak. - Na początku Adamowi jest trudno przyzwyczaić się do naszego systemu, ale na treningach widać, że to bardzo dobry zawodnik. Nie ma problemów z komunikacją, dogadujemy się po angielsku. On bardzo chce pojechać na mistrzostwa Europy i na pewno jeszcze pokaże, na co go stać.

Najbliższa okazja w poniedziałek w meczu z Ruchem Chorzów na stadionie przy ul. Twardowskiego (godz.18). Do składu Portowców powinien wrócić przeziębiony ostatnio Takafumi Akahoshi. Nie ma kontuzji, nikt nie pauzuje za kartki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński