Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walczą o 40 milionów. Les Gondor oskarża prawników i władze Szczecina

Mariusz Parkitny
- Wygram ten proces. Choć czasu szkoda. To wszystko przez prawników i władze Szczecina, którzy zamiast pomagać inwestorom, odstraszają ich. Dlatego Szczecin jest pustynią - mówił wczoraj Les Gondor. Obok na zdjęciu mec. Andrzej Zieliński.
- Wygram ten proces. Choć czasu szkoda. To wszystko przez prawników i władze Szczecina, którzy zamiast pomagać inwestorom, odstraszają ich. Dlatego Szczecin jest pustynią - mówił wczoraj Les Gondor. Obok na zdjęciu mec. Andrzej Zieliński. Fot. Andrzej Szkocki
Wojna nerwów przed finałem sporu o rekordowe odszkodowanie. Emocje ponoszą nawet adwokatów. Wczoraj zakończyła się rozprawa apelacyjna w sprawie Les Gondor kontra miasto Szczecin. Wyrok 27 maja.

O co chodzi Gondorowi?

O co chodzi Gondorowi?

Jego spółka Mat Trade (obecnie w upadłości) w zamian za inwestowanie w szczecińską Pogoń miała otrzymać 18 hektarów atrakcyjnego terenu wokół stadionu. Porozumienie w tej sprawie parafował zarząd prezydenta Edmunda Runowicza. Jego następca, Marian Jurczyk, nie mógł dogadać się z inwestorem w sprawie przebudowy dróg wokół stadionu i umowy nie podpisał. Sąd polubowny, który zajął się sprawą, nakazał miastu wypłacenie odszkodowania. Początkowo było to 18 mln złotych. Wyrok ten w całości uchylił sąd okręgowy. Podobnego zdania był sąd apelacyjny. Sąd Najwyższy doszukał się jednak nieprawidłowości i cofnął sprawę do ponownego zbadania. Zajął się nią sąd apelacyjny i przyznał rację Gondorowi. Ale w lutym Sąd Najwyższy uchylił ten wyrok i kazał zbadać, czy sąd polubowny nie naruszył zasad życia społecznego.

Sprawa wywołuje emocje z kilku powodów. Po pierwsze, chodzi o prawie 40 milionów złotych. Takich pieniędzy żąda od miasta były właściciel klubu Pogoń Szczecin. Po drugie, spór trwa już siedem lat. I choć zajmowały się nim wszystkie instancje sądowe (w tym dwukrotnie Sąd Najwyższy) końca ciągle nie widać. A same odsetki od spornej kwoty to 180 tys. zł miesięcznie. Jest więc o co walczyć. Dlatego Gondor i władze Szczecina wynajęły najlepszych prawników. W czwartek nawet im puściły nerwy. Sędzia Agnieszka Sołtyka kilka razy przywoływała ich do porządku.

- Przedstawiciele miasta nie mają pojęcia o funkcjonowaniu sądów polubownych. Wyciągają nieprzyzwoite argumenty. Jestem podekscytowany, bo takiej argumentacji jak żyję nie słyszałem - grzmiał mec. Andrzej Zieliński, pełnomocnik Gondora.

- Pan mecenas wprowadza sąd w błąd. A wyrok sądu polubownego jest kuriozalny i kompromitujący. Tu nigdy nie chodziło o dobro Pogoni, ale o pieniądze - odparowywał mec. Marek Mikołajczyk, jeden z czterech pełnomocników miasta.

To właśnie wyrok sądu polubownego jest w tej całej sprawie kluczowy. Zapadł w 2003 r. Przyznał odszkodowanie Gondorowi (18 milionów zł plus odsetki). Miasto odwołało się do sądu powszechnego. Do tej pory zapadło kilka wyroków. Ostatni korzystny dla Gondora. Ale w lutym SN nakazał ponowne zajęcie się sprawą.

- To karykaturalny wyrok. Wydano go bez wysłuchania naszych argumentów. Nie mieliśmy pojęcia, na jakich zasadach sąd polubowny będzie działał - tłumaczy mec. Mikołajczyk.

Według niego, miasto w ogóle nie powinno płacić odszkodowania, bo nie zawiniło w sprawie Mat Trade.

Inną wersję przedstawia mec. Zieliński. Jego zdaniem, szkoda wyrządzona przez miasto spółce jest ewidentna.

- My chcemy zwrotu tylko tych pieniędzy, które firma zainwestowała w spłatę długów Pogoni i tych na utrzymanie klubu. I tak jest to niska kwota, bo wyliczona tak, jakby te pieniądze leżały na koncie bankowym, a nie były inwestowane - mówił.

Teraz przez dwa tygodnie sąd będzie się zastanawiał nad wyrokiem. Obie strony już zapowiedziały odwołanie. A władze miasta zapewniają, że w razie porażki pieniądze na zapłacenie Gondorowi mają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński