Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W szkołach będą szafki, uczniom będzie lżej

Wioletta Mordasiewicz
W tym roku pierwszoklasistą zostanie Gracjan Różycki. - Szafki dla uczniów będą bardzo pomocne, dziecko nie powinno nosić wypchanych plecaków - mówi jego babcia Zofia.
W tym roku pierwszoklasistą zostanie Gracjan Różycki. - Szafki dla uczniów będą bardzo pomocne, dziecko nie powinno nosić wypchanych plecaków - mówi jego babcia Zofia.
Dzieci ze stargardzkich szkół podstawowych będą zostawiać podręczniki i przybory w szkołach. Znalazły się pieniądze na szafki. Każdy uczeń będzie miał swoją.

O potrzebie wyposażenia stargardzkich szkół w szafki zamykane na klucz, w których dzieci z najmłodszych klas mogłyby zostawiać swoje rzeczy, "Głos" pisał w październiku ubiegłego roku. Wówczas wydział edukacji do tego pomysłu odnosił się bardzo sceptycznie. Zdaniem urzędników, miałoby to sens, gdyby uczniowie mieli dwa komplety podręczników. Jeden zostawałby w szkole, drugi dzieci brałyby do domu, żeby móc odrabiać lekcje.

- Nie zgadzam się z tym - mówi pani Dorota, mama pierwszoklasisty. - Plecak jest obciążony nie tylko książkami. Dzieci noszą farby, bloki i strój na lekcje wychowania fizycznego. Te rzeczy powinny zostawiać w szkole. Poza tym, nie zawsze dzieci mają lekcje do odrobienia. Wtedy dzieci mogłyby książki zostawiać. Teraz nie mają gdzie.

Uginają się

Specjaliści od wad postawy za skrzywienia kręgosłupa obarczają między innymi właśnie zbyt ciężkie plecaki. Rodziców cieszy wiadomość, że udało się wygospodarować pieniądze na szafki w szkołach.

- Nareszcie! - mówi pan Darek, ojciec pierwszoklasisty. - Kto to widział, żeby maluch dźwigał taki ciężar. Dzieciak aż się pod nim ugina.

Rodzice próbują ulżyć swoim dzieciom. Sami noszą ich plecaki, kupują tornistry na kółkach.

- Zawsze noszę wnukowi plecak - mówi Sylwester Sobczyk. - Jest zdecydowanie za ciężki.

- Czasem jest pełny - przytakuje dziadkowi Kacper Makowski, pierwszoklasista ze Szkoły Podstawowej nr 1.

Rodzice oraz dziadkowie są gorącymi zwolennikami zostawiania większości rzeczy w szkołach.

- Wnuk chodzi na razie do zerówki i niewiele niby nosi, ale tornister nie jest lekki - mówi Zofia Różycka, babcia Gracjana z "jedynki". - Dobrze, że te szafki w końcu będą.

Podobnie myślą dyrektorzy stargardzkich szkół. Do tej pory głowili się skąd na nie wziąć pieniądze.

84 komplety

W tegorocznym budżecie na zakup szafek oraz stolików i krzeseł dostosowanych do wzrostu dzieci z kl. I-III zarezerwowano 150 tys. zł. Szafki mają być kupione w sumie dla 84 klas. Komplet zamykanych półek dla każdej z nich kosztować ma w granicach 1100-1200 zł.

- Będziemy dopiero robić rozeznanie, jak to ma wyglądać - mówi Bronisław Stefanowicz, szef wydziału edukacji. - Zapytamy dyrektorów jak oni to widzą. Poprosimy ich, żeby określili ile szafek potrzebują.

Dyrektorzy stargardzkich szkół są zadowoleni z decyzji radnych, którzy zgodzili się na przesunięcie pieniędzy przeznaczonych na nowe autobusy dla Miejskiego Zakładu Komunikacji na kupno szafek dla najmłodszych.

- Jak dają to biorę! - cieszy się Aleksandra Dubaniewicz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 8. - Super! Plecaki bardzo obciążają kręgosłupy dzieci. Część rzeczy będą mogły zostawiać w salach. U nas nie będzie problemu, żeby znaleźć na nie miejsce.

Niektórzy mają jednak problem, gdzie je postawić.

- Nasza szkoła jest mała - martwi się Alicja Sopalska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 w Stargardzie. - Klasy niezbyt wielkie, korytarz nie za szeroki. Ale pogłówkuję! Miejsce na szafki na pewno się znajdzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński