Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Świnoujściu rekonstruowany jest 34. Pułk Fizylierów Królowej Szwedzkiej

mdr
Pierwsi fizylierzy rekonstruowanego 34 Pułk Fizylierów im. Królowej Szwedzkiej Viktorii.
Pierwsi fizylierzy rekonstruowanego 34 Pułk Fizylierów im. Królowej Szwedzkiej Viktorii. Fot. Piotr Piwowarczyk
Pierwowzór pułku fizylierów powstał w okresie, gdy Szwecja toczyła wojny z cała niemal Europą i w wyniku których straciła wszystkie zamorskie terytoria.

W Świnoujściu rekonstruowany jest 34 Pułk Fizylierów Królowej Szwedzkiej. Grupa powstała przy Muzeum Obrony Wybrzeża w Forcie Gerharda. Na razie tworzy ją 12 osób mieszkających w Świnoujściu, Szczecinie i Poznaniu, ale zaciąg już trwa.

- Już zostaliśmy zaproszeni do Francji na obchody równej rocznicy wybuchu pierwszej wojny światowej i bitwy pod Verdun - mówi Piotr Piwowarczyk, dowódca grupy. - Wprawdzie odbędą się w 2014 r., ale do tego czasu musimy wszystko dopieścić. A co ważniejsze, będziemy jedyną grupą, która będzie reprezentować Polaków w armii pruskiej, a tych według różnych wyliczeń było bardzo dużo. Przeciętnie na stan pułkowy od 25 do 30 proc., choć w niektórych sięgał nawet 60 proc.

Grupa zadebiutowała podczas uroczystości 11 listopada w Szczecinie na Wałach Chrobrego. Niemiecki posterunek graniczny był obsadzony właśnie przez tę grupę. Jeśli ktoś uważnie słuchał, podczas poddawania się fizylierzy krzyczeli: - My Polacy, nie strzelać.

- Jacek Grodke ze Szczecina uczy się specjalnie gwary śląskiej - opowiada pan Piotr. - To takie nasze dążenie do tego, by wszystko było zgodne z prawdą historyczną i nasze dążenie do maksymalizacji wierności szczegółów. Bo nie chodzi tylko o wierne uzbrojenie, ale także o inne elementy. W tym także ubioru, oznaczeń etc.

Mundury dla grupy uszyła fabryka, która od 200 lat szyje mundury dla niemieckiego wojska. Sami fizylierzy zadbali o pozostałe elementy.

- Nawet o kutasiki na bagnetach - pokazuje Piwowarczyk. - Kolor ich wskazywał żandarmerii od razu, z której kompanii jest żołnierz. Każdy detal na mundurze czemuś służył. Wierność historii, to również elementy, których nie widać, jak wspomniana mowa śląska, ale też takie drobiazgi, jak onuce, gacie czy koszule z epoki.

Ślady po fizylierach do dziś można zobaczyć w postaci tablic w kościołach. Pomniki raczej znikły z krajobrazu tuż po wojnie. A warto przypomnieć, że początki tej formacji, to osiemnasty wiek, okres, gdy Szwecja toczyła wojnę z Rosją, Polską, Saksonią, Danią i Prusami. Po dojściu do władzy królowej Eleonory okazało się, ze Szwecja jest mocno zadłużona. Monarchini wyprzedawała więc, co się dało. Szczecin nabyli Prusacy za dwa miliony talarów. Zachowała dla Szwecji jedynie niewielki teren na północ od Piany ze Stralsundem i Rugią. To tu, dla obrony tego kawałka ziemi sprowadzono regiment upplandzko-zachodniogotlandzki, przemianowany później na "Przyboczny regiment Jej wysokości, Królowej Szwedzkiej".

- Ciekawe w tej historii jest to, że pozyskiwano do niego i drugiego, Regimentu Engelbrechta, ludzi miejscowych i stąd nazywano je popularnie niemieckimi - opowiada Piwowarczyk. - Były bitne, o czym świadczy fakt, że w Wojnie Siedmioletniej pobiły Prusaków zdobywając Świnoujście i Prenzlau.

Po Kongresie Wiedeńskim Szwecja straciła Pomorze, a resztki pułków weszły w skład pruskiej armii, gdzie otrzymały numery 33 i 34. Drugi z nich zwany był "pułkiem fizylierów". Późniejsza historia pułku była bardzo bogata, w tym uczestnictwo w tłumieniu Powstania Bokserów w Chinach, ale to już inna historia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński