MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W schronisku albo jesz, albo pijesz

Marek Rudnicki
- Wiem, że mieli mi prawo nie wydać obiadu, ale ja jestem głodny i na takie traktowanie nie zasługuję - mówi Tomasz Psiurski. - Mówią, że ich obrażam, a ja tylko mówię co myślę.
- Wiem, że mieli mi prawo nie wydać obiadu, ale ja jestem głodny i na takie traktowanie nie zasługuję - mówi Tomasz Psiurski. - Mówią, że ich obrażam, a ja tylko mówię co myślę. Andrzej Szkocki
Pan Tomasz jest bezrobotny. W schronisku dla bezdomnych "Caritas" miał otrzymywać posiłki. Odmówiono mu ich, bo spożywał alkohol.

Przepis jest jednoznaczny - na terenie schroniska pić nie wolno. Jeśli jesteś pod wpływem alkoholu, nie masz prawa domagać się czegokolwiek. Czy można jednak odmówić jedzenia?

- Ja rozumiem i nawet szanuję przepisy schroniska - mówi Tomasz Psiurski. - Piłem. Mają taki regulamin że odmówili. Nie buntuję się. Na drugi dzień jednak przyszedłem już trzeźwy i też mnie wyrzucili. Za tamten raz. A ja jestem głodny. I trzeźwy.

W schronisku poradzili panu Tomaszowi, by pojechał do innego, w drugim końcu miasta. Nie miał jednak żadnego dokumentu, które zezwalałby tam jeść.

- Na jakiej podstawie wydadzą jedzenie? - pyta pan Tomasz. - Przecież pogonią mnie, jak psa lub naciągacza.

Sprawia nam kłopoty

Skontaktowaliśmy się ze schroniskiem "Caritas".

- Mamy ciągły kłopot z tym panem - mówi Aleksandra Ślęzak, p.o. dyrektora placówki. - Pracował u nas w kuchni. Były zatargi, awanturował się, obrażał personel. Wiedział, że nie wolno mu pić, a jednak to robił. A regulamin jest jednoznaczny. Nie możemy tolerować pijaństwa. Dlatego odmówiliśmy wydawania obiadów.

Decyzja o wydawaniu posiłków obowiązuje do końca miesiąca. Jeśli podany jest w niej adres, gdzie można się stołować, w innym miejscu obiadu nie wydadzą. Wszystkie bowiem schroniska rozliczają się skrupulatnie z MOPR-em z każdego wydanego posiłku.

Co na to MOPR

Zdaniem specjalisty

Andrzej Borowski, psycholog, Prywatny Ośrodek Terapii
Uzależnień "Santocka"
- To jest sposób tego człowieka na usprawiedliwianie swojego postępowania. Unikanie leczenia i jednoczesne szukanie pomocy u innych. Takich osób nie można zmusić, by poddały się leczeniu. To ich wola. Chyba, że zagrażają otoczeniu, demoralizują nieletnich itd. Warto jednak namówić go, by zgłosił się do przychodni przy ul. Ostrowskiej 7 lub przy ul. Żołnierskiej 55 i spróbował. To go nic nie kosztuje, a zyskać może bardzo dużo.

- Powinni wydać obiady, choć z drugiej strony rozumiem, że jeśli mają z tym panem ciągłe kłopoty, to musieli zareagować ostro i jednoznacznie - mówi Anna Dynowska z MOPR Rejon Północ. - Z tego co wiem, to ten pan bywa wulgarny i nawet bierze się do bicia kobiet.

Pani Dynowska obiecała jednak, że zbada sprawę i spróbuje coś zrobić dla pana Tomasza.

Ma już obiady

Nasz komentarz

Marek Rudnicki
- Alkoholizm, to choroba. Nie znaczy to, że wybryki alkoholików należy tolerować. Dopóki jednak nikt z rodziny nie zgłosi wniosku do sądu o przymusowe leczenie, a on sam nie zagraża otoczeniu, choroba nadal będzie go toczyć. Do końca. Do marskości wątroby i śmierci. Dobrze przynajmniej, aby nie był głodny.

Jeszcze tego samego dnia mogliśmy przekazać Tomaszowi Psiurskiemu dobrą wiadomość. Dzięki pani Dynowskiej przekierowano decyzję o przydziale obiadów do innego schroniska, przy ul. Zamkniętej.

- Cieszę się - stwierdził krótko, a po chwili dodał: - Muszę w końcu znaleźć jakąś pracę, bo tak żyć nie można. Nie wiem tylko, jak długo wytrzymam. Z piciem nie jest prosta sprawa. Jak najdzie, to trudno odmówić.

Pytamy, czemu nie poddaje się leczeniu odwykowemu.

- To pranie mózgu - mówi. - Boję się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński