Skutkowało to tym, że wieczorami jedynymi osobami, które nie bały się tu zapuszczać, byli spóźnieni przechodnie i szemrane towarzystwa, urządzające popijawy na pobliskim placu.
- Bardzo bałam się o syna, który tamtędy wracał z basenu - z ulgą w głosie wyżaliła nam się mama 12-letniego Krzysia. - Co prawda zawsze mu mówiłam, aby szedł inną drogą, ale on wolał na skróty.
- Nawet z psem bałem się tamtędy chodzić - przyznał się nam mieszkaniec pobliskiego domu, który wieczorami nigdy się nie wypuszczał na ulicę Księżnej Salomei. - A przecież nie mam małego psa. To w końcu owczarek niemiecki.
Jest dobrym skrótem
Z drugiej strony ulica Księżnej Salomei była bardzo ruchliwa. Przejeżdża przez nią wiele samochodów. Bo stanowi duży skrót między ulicami wylotowymi Gontyny i Stanisława Staszica.
- Inaczej nie jeżdżę - przyznał Ireneusz W., kierowca fiata Uno. - Na Gontyny jest tędy zdecydowanie bliżej. I zawsze mnie dziwiło, że jest takie ciemne miejsce w Szczecinie.
Poprzednie zarządy miasta udawały, że sprawy nie ma. Niemal zawsze wykręcały się uniwersalnym stwierdzeniem, że rozpatrzą, czy można oświetlenie ulicy wciągnąć do wieloletniego planu inwestycyjnego.
6 września firma PUE Irel z Klinisk Wielkich zaczęła wykopy. 23 października wzdłuż ulicy Księżnej Salomei stało już 17 lamp.
Wreszcie zrobili
- Koszt inwestycji, to 107 tys. zł - informuje nas Marta Kwiecień-Zwierzyńska z Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego. - W najbliższym czasie będziemy odbierać wykonaną pracę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
