Ucierpieli ich sąsiedzi

W świnoujskim kościele pw. Chrystusa Króla odbyła się wczoraj o g. 19 msza za zmarłych a także rodziny wszystkich ofiar wypadu.

- Moja sąsiadka pojechała na tę pielgrzymkę - mówiła nam po wyjściu z kościoła pani Stanisława, ze łzami w oczach. - Nie wiem czy przeżyła. Aż się boje zadzwonić do rodziny.

- Modlimy się za nich gorąco - opowiada pani Julia, która na mszę przyszła z 12-letnią córką Anią. - Nie potrafię sobie wyobrazić bólu i smutku jaki przeżywają. Do tego ta niepewność. Nadzieja, że może żyją. I oczekiwanie. My możemy im pomóc tylko modlitwą.
Wyjazd na pielgrzymkę do Francji organizował w Świnoujściu ksiądz Maciej Szmuc. Na liście ma 12 nazwisk. Jedna z pielgrzymujących, to parafianka kościoła pw. św. Stanisława i Bonifacego.

- Żegnała się ze mną przed wyjazdem - mówił ks. Dariusz Kiljan, proboszcz parafii. - Była jeszcze u spowiedzi. Umawialiśmy się, że po powrocie wszystko mi opowie, pokaże zdjęcia. Takie naoczne przeżycia pielgrzymów są najlepszą relacją, także dla innych wiernych.

Kolejny ksiądz ze Świnoujścia opowiadał nam o całej rodzinie, która wyjechała na pielgrzymkę. Zabrali ze sobą dwójkę nastoletnich dzieci. Podobno matka i syn są w szpitalu. O losie jej córki i męża nic na razie nie wiadomo.

W autokarze były też dwie nauczycielki z Liceum Ogólnokształcącego im. Mieszka I. Na liście jest także jedna z nauczycielek języka angielskiego z Karsiborza. To dzielnica miasta położona na wyspie o tej samej nazwie.

- To młoda 30-letnia kobieta - mówi ze łzami w czach jedna z mieszkanek. - Jej siostra jest w ciąży. Nie wiem jak to zniesie.

Na liście jest też jedna z pracownic urzędu miasta. Jest naczelnikiem wydziału.
Gdy zamykaliśmy gazetę, po Świnoujściu krążyła informacja, że sześć osób stąd jest w szpitalu. Nikt nie chciał jej jednak potwierdzić.

Więcej o tragedii w dzisiejszym wydaniu "Głosu Szczecińskiego".