Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy karetki do nagłych wypadków

ech
Edward Kwiatkowski nie ukrywa zdenerwowania. Do jego żony należało wezwać pogotowie.
Edward Kwiatkowski nie ukrywa zdenerwowania. Do jego żony należało wezwać pogotowie. Emilia Chanczewska
Żona pana Edwarda Kwiatkowskiego ze Stargardu leży od soboty w szpitalu. Jest nieprzytomna. To starsza, bardzo schorowana kobieta. Stargardzkie pogotowie odmówiło przyjechania do niej bez polecenia lekarza pierwszego kontaktu.

- W sobotę, po południu zadzwoniłem po pogotowie, bo żona miała czterdzieści stopni gorączki i bardzo źle się czuła - opowiada roztrzęsiony Edward Kwiatkowski. - Usłyszałem, że karetka nie przyjedzie, bo najpierw lekarz pierwszego kontaktu musi stwierdzić taką potrzebę.
Lekarz z przychodni na Pocztowej, do której należą państwo Kwiatkowscy był właśnie u chorych w terenie. Udało się z nim skontaktować dopiero po dwóch godzinach.
- Pani doktor przybiegła do nas do domu i jak zobaczyła, w jakim stanie jest żona od razu wezwała erkę - mówi E. Kwiatkowski. - Za co my płacimy? Przecież gdyby się okazało, że wezwanie jest nieuzasadnione, mogliby mnie obciążyć, ale nie można odmawiać przyjazdu! Psy są lepiej traktowane od ludzi!
Kierownik stargardzkiego pogotowia ratunkowego, doktor Stefan Stojanowski tłumaczy, że zmniejszenie liczby karetek z ośmiu do trzech powoduje, że muszą one wyjeżdżać tylko do nagłych wypadków, gdzie zagrożone jest życie. Umowa z kasami chorych określa, kiedy pogotowie wyjeżdża od razu. Są to przede wszystkim wypadki, zawały, porody, poronienia, zatrucia, udary, drgawki. Przychodnie pełnią całodobowe dyżury i do nich należy się zwracać w pierwszej kolejności.
- Zapoznałem się z przypadkiem tej pani - mówi dr Stojanowski. - O trzynastej dwadzieścia jej mąż zadzwonił do nas i powiedział, że żona słabo się czuje, ma trzydzieści osiem stopni gorączki i skierowanie do szpitala. Nie miała jednak zlecenia na przewóz, dlatego odmówiono przysłania karetki. Nie jeździmy do podwyższonej temperatury, chyba że do dzieci.
Na pogotowiu drugi telefon od pana Kwiatkowskiego nagrany jest o trzynastej trzydzieści osiem. Jest to prośba o przyjazd karetki, bez podania dokładnego adresu.
- Ten pan nie wspomniał nic o ciężkich chorobach żony - mówi kierownik pogotowia. - Rzucił słuchawką, podając tylko ulicę. Po piętnastej zadzwoniła pani doktor i dopiero ona wyjaśniła, że nie chodzi o podwyższoną temperaturę, ale coś poważniejszego. Od razu do pacjentki wyjechała karetka przewozowa, która zawiozła ją do szpitala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński