Reporterzy "Głosu" uczestniczyli wczoraj w kontroli szczecińskich złomowisk. Funkcjonariusze policji, Straży Ochrony Kolei i Urzędu Kontroli Skarbowej sprawdzali czy punkty złomu przyjmują od złodziei metalowe elementy skradzione PKP. Chodzi nie tylko o aluminiowe półki z wagonów, ale także rodzaju kable i elementy, które giną z kolejowych szlaków. Od sporej części z nich zależy bezpieczeństwo podróżnych jadących pociągiem.
Już w pierwszym, kontrolowanym punkcie skupu złomu nasza ekipa ugrzęzła na kilka godzin. Wprawdzie złomu kolejowego nie znaleźliśmy, ale za to napotkaliśmy na rzeczy budzące zdumienie.
Najpierw pod biurkiem prowadzącego skup policjant znalazł pogięte tablice rejestracyjne wraz z dowodem rejestracyjnym. Właściciel skupu mętnie tłumaczył, że to tablice z samochodu jego kolegi.
Ponoć auto, z którego pochodziły, miało zostać zezłomowane. Tyle, że skup złomu nie ma zezwolenia na złomowanie samochodów.
Niespodzianka kryła się też w jednym z kontenerów. Okazało się, że w środku jest 440 litrów ropy. Właściciel tłumaczył, że kupił ją na zapas. Po co skoro sam posiada samochód napędzany etyliną? Nie umiał jasno wytłumaczyć. Skończyło się jednak na stuzłotowym mandacie za stworzenie zagrożenia pożarem. Paliwo nie było przechowywane w bezpieczny sposób.
Cała akcja nie przyniosła jednak spektakularnych rezultatów. Złomu kolejowego nie znaleziono. Funkcjonariusze SOK złapali tylko przy okazji kilku uciekinierów z domu i mężczyznę, który spuszczał ropę z lokomotywy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
