Nie udało się ustalić jaki dokładnie błąd popełnił 64-letni kierowca. Był trzeźwy. Jego toyota była sprawna. Nie przyznał się do winy, ale nie kwestionuje, że siedział za kierownicą.
Prokuratura Rejonowa Szczecin-Śródmieście zakończyła śledztwo w tej sprawie. Pokrzywdzony to 46-letni Tomasz B. mieszkaniec Szczecina. W sierpniu ub.r. przyjechał z rodziną na oglądać żaglowce podczas The Tall Ship Races.
Na ul. Wielka Odrzańska najechał na niego kierowca toyoty, który zaparkował przy krawężniku. Tomasz B. widząc, że zagrożone jest życie córek rzucił się im na pomoc. Zasłonił je ciałem. Auto przygniotło mu nogę do kamiennego stopnia przed budynkiem. Nie udało jej się uratować.
- Chodnik był wąski, miał może metr szerokości. Szedłem z córkami z przodu, babcia ze szwagierką z tyłu. Zauważyłem, że jedzie na nas samochód. Zadziałał ojcowski instynkt. Zasłoniłem dzieci. Pamiętam ból i reakcję babci, która wyciągała Julkę spod auta - opowiadał Tomasz B.
Jeden z przechodniów pomagał zatamować krwotok. Użył do tego paska pana Tomasza.
- Pamiętam, że mu pomagałem. Potem w karetce dostałem narkozę. Obudziłem się już bez lewej nogi - mówił.
Oskarżony kierowca nie był do tej pory karany. W przeszłości pracował jako dyrektor dużego przedsiębiorstwa w Szczecinie. Pracownicy na wieść o wypadku zaproponowali mu wsparcie finansowe.
Teraz sąd zdecyduje, czy zgodzi się na dobrowolne poddanie karze.
**Czytaj również:
Potrącił rodzinę na Podzamczu. Mężczyzna stracił nogę. Są zarzutyWypadek na Podzamczu. Ratował rodzinę, stracił nogę [wideo]**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?