Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecińskie windy są w koszmarnym stanie. Niektóre mają 40 lat

Anna Miszczyk
– Przez dwa lata pracowałem w kopalni. Zjeżdżałem szybem 760 metrów pod ziemię. Więc i taka winda mi niestraszna – mówi Janusz Orzeł.
– Przez dwa lata pracowałem w kopalni. Zjeżdżałem szybem 760 metrów pod ziemię. Więc i taka winda mi niestraszna – mówi Janusz Orzeł. Fot. Marcin Bielecki
W budynkach w Szczecinie działa dziś ponad 2 tysiące osobowych wind. Większość ma tyle lat co budynek, w którym się znajdują. Jeździć nimi straszno, ale to się szybko nie zmieni.

- W moim bloku jest tylko jedna winda. Jeździ z taką prędkością, że tyle samo czasu zajmuje mi wejście po schodach na czwarte piętro - mówi pani Agnieszka, mieszkanka wieżowca przy ulicy Potulickiej w Szczecinie. - I chyba to lepsze rozwiązanie, bo parę razy kiedy nią jechałam, wydawała z siebie takie dźwięki, że obawiałam się, że utknę gdzieś między piętrami na długie godziny. Już to jak wygląda, nie wzbudza zaufania.

Ewa Drobińska z Urzędu Dozoru Technicznego zapewnia, że wszystkie działające windy są bezpieczne. Te, które nie przeszły corocznej kontroli UDT, po prostu nie zostały dopuszczone do użytku.

- Nie mamy wpływu na stan estetyczny dźwigów i związany z nim komfort jazdy, podobnie jak na działania wandali - mówi Drobińska. - Stoimy natomiast na straży bezpieczeństwa użytkowników. Dźwigi dopuszczone do eksploatacji są bezpieczne.

Większość wind to już staruszki. Pracują odkąd stoi budynek. W Spółdzielni Mieszkaniowej "Dąb" można spotkać windy i 40-letnie.
- Jeśli winda jest dobrze utrzymywana i konserwowana, może pracować i 50 lat - zapewnia Józef Karbowniczyn, prezes SM Dąb. - U nas najmłodsze windy mają w granicach 20 lat.

Wymiana na nowe idzie opornie. Na 192 windy osobowe w SM Dąb wymieniono zaledwie 20, sześć wyremontowano.
- W tym roku przewidziana jest wymiana pięciu wind. W perspektywie 10-12 lat chcemy wymienić wszystkie - mówi prezes SM Dąb. - Koszt jednej wymiany jest niemały. Od 110 do 150 tys. zł, w zależności od wysokości budynku.

Spółdzielnia nie zaciąga na tę wymianę kredytów. Pieniądze pochodzą od mieszkańców. Im mniejszy budynek tym dłużej jednak trwa zbieranie funduszy. Jako pierwsze są wymieniane windy szczególnie zdewastowane, na przykład spalone. Nowe windy wykonane są już nie z drewna, ale z blachy nierdzewnej.
- Ale to nie znaczy, że nie można ich zniszczyć - mówi Józef Karbowniczyn.

Spółdzielnia Mieszkaniowa "Kolejarz" będzie wymieniać w tym roku cztery windy - w budynkach na Wzgórzu Hetmańskim i przy 9-go Maja. - Wymieniamy w pierwszej kolejności windy wyeksploatowane, które mają 30 i więcej lat oraz zniszczone przez wandali, w tym przypadku niekoniecznie stare. W ubiegłym roku mieliśmy kilka podpaleń wind. Niektóre windy trzeba wymienić, bo nie można ich naprawiać w nieskończoność - mówi Stanisław Kamiński, inspektor nadzoru do spraw energetycznych SM "Kolejarz".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński