Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin pojechał do Rzymu

Andrzej Kus
Przed wyjazdem, w nocy, pielgrzymi wzięli udział we mszy świętej.
Przed wyjazdem, w nocy, pielgrzymi wzięli udział we mszy świętej. Adam Słomski
W czwartek w nocy sprzed szczecińskiej katedry wyruszyła pielgrzymka do Rzymu tych, którzy chcą być bliskimi świadkami wyniesienia Papieża Polaka na ołtarze.

Wyjazd ze Szczecina zaplanowano w środku nocy. Pielgrzymi na placu przy katedrze zaczęli zbierać się godzinę przed północą. U wielu z nich widać było polskie symbole: flagi, proporczyki, czapeczki. Nikt nie traktował tego jak wycieczki, a obowiązek. Chęć uczczenia pamięci Ojca Świętego.

- Pochodzę ze Szczecina, ale pracuję w banku we Wrocławiu - mówi 27-letnia Marta Tomaszewska. - Raz już byłam w Rzymie, w 2000 roku na Światowym Dniu Młodzieży. Byłam wtedy za młoda, nie przeżyłam tego należycie. Teraz będzie zupełnie inaczej. Wyjazd nie należy do najtańszych. Kosztował dwa tysiące złotych. Musiałam poświęcić jednak znacznie wiele. Urlop, na którym bardzo mi zależało. Czekałam na niego cały rok. Ale nie żałuję tego ani trochę.

W pracy pani Marcie postawiono warunek: może jechać na beatyfikację i wziąć dwa tygodnie wolnego pod warunkiem, że zrezygnuje z wakacyjnego odpoczynku.

- Teraz przerwę będę mogła zrobić dopiero w październiku - mówi. - Wybór jest jednak słuszny. Beatyfikacja Ojca Świętego to czysta formalność. Wiedziałam, że musi dojść do skutku. Wiedziałam też, że i mnie nie może tam zabraknąć. Zabieram ze sobą flagę Polski, by podkreślić naszą obecność. Wiem, że wejście na pl. Św. Piotra w niedzielę będzie graniczyło z cudem. Mam nadzieję, że się tam dostaniemy.

Dziewczynę nie zniechęciła nawet do podróży choroba lokomocyjna. Przed wyjazdem obawiała się drogi, ale wzięła ze sobą zapas medykamentów.

- W pokonaniu choroby z pewnością pomoże mi też modlitwa - mówi. - Może tabletki nie będą potrzebne.

Z pielgrzymami był organizator wycieczki - ksiądz Maciej Pliszka. Przed odjazdem zaprosił wszystkich na nocną mszę świętą. Nam opowiedział o spotkaniu z Ojcem Świętym.

- To było w 2005 roku, tuż po moich święceniach. Z kolegami dostaliśmy się na audiencję generalną, a później prywatną - wspomina. - To było parę miesięcy przed śmiercią naszego papieża. Pierwszy raz w życiu przeżyłam taki wewnętrzny impuls. Coś czego nigdy nie zapomnę. Z trudem powiedział nam jedno zdanie. Pozdrowił nas wspominając Szczecin i swoją pielgrzymkę do naszego miasta. Widać było, że doskonale orientował się w sytuacji kościoła w Polsce. Mimo że na głowie miał przecież cały świat.

Ksiądz Maciej przyznał, że bez problemu zebrał chętnych do wyjazdu. Byli wśród nich wierni z Choszczna, Stargardu i Dębna. Większość z nich jedzie w jakiejś intencji. Również organizator.

- Modlę się o jedną rodzinę, która zagrożona jest rozpadem. Są to moi znajomi. Wierzę, że Jan Paweł II pomoże pokonać wszystkie trudności i pozwoli utrzymać ją w całości - przyznaje.

Pielgrzymi mają do pokonania 1200 kilometrów.

- Wjazd do Rzymu zaplanowany mamy na 29 kwietnia. Następnego dnia w godzinach popołudniowych będziemy zmierzali już w kierunku pl. św. Piotra - podsumowuje ksiądz Maciej.

Przed wyjazdem, o północy pielgrzymi wzięli udział we mszy świętej. W podróż do Rzymu wyruszyli o 1.30.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński