To odwet za to - mówią mieszkańcy - że wspólnota nie zgodziła się na przejęcie na własny rachunek podwórka od miasta.
- To jest skandal, że tak nas traktuje ZBiLK - mówi Stanisława Fenska. - Nie obchodzi ich nawet to, że za śmiecie płacą tylko wspólnoty z Rayskiego i Mazurskiej, a korzystają wszyscy mieszkańcy podwórka, w tym nie należący do naszej wspólnoty.
Chcą nam wcisnąć
Podwórko, o które poszło, usytuowane jest między budynkami stojącymi przy kilku ulicach, tj. przy wspomnianej Rayskiego, przy Podhalańskiej, Mazurskiej i Wielkopolskiej. Przechodzą przez nie mieszkańcy całej okolicy. Tu też nagminnie parkują samochody, wjeżdżając na nie od strony ul. Podhalańskiej, gdzie stoją znaki zakazu wjazdu.
- Od 40 lat nikt nie dba o podwórko - Janina Madajczyk pokazuje połamane płyty chodnikowe, bród, zapadnięte ścieżki, popękane płyty, zdewastowane ławki i miejsca udające piaskownice dla dzieci. - To miejsce, gdzie wieczorami zbierają się pijący piwo, bo policja tu raczej nie zagląda. I takie miejsce chce nam wcisnąć miasto, byśmy ponosili za nie koszty. Gdy zimą ktoś złamie nogę, od nas będzie żądał odszkodowania.
Chcą na nas zaoszczędzić
Śmietnik zrobiono prawie 40 lat temu, gdy powstawały bloki komunalne od strony Rayskiego. W tym samym niemal czasie wzniesione zostały pozostałe bloki, w tym duży spółdzielczy i przy ul. Podhalańskiej, gdzie na dolnych kondygnacjach zlokalizowano przedszkole i żłobek.
- Przez wszystkie te lata miasto nie potrafiło wybudować dodatkowego śmietnika, mimo że przybywało korzystających z tego jedynego - dodaje Józef Witkowski. - A teraz chcą na nas zaoszczędzić, przerzucając koszty utrzymania podwórka na tych nielicznych członków naszej wspólnoty. Czyli tych, którzy jako jedynie płacą za wywóz śmieci.
To będzie kradzież
Za tzw. komuny o podwórko dbał ADM. Mieszkańcy sami zasadzili tu drzewa i krzewy. Było może nie pięknie, jak na folderach, ale czysto i schludnie. Dziś dawnego podwórka nie ma, jest za to arteria komunikacyjna dla wszystkich z okolicy, którzy tędy skracają sobie drogę w kierunku al. Wyzwolenia.
- Jeżeli gmina usunie pojemniki ze śmietnika, które nie należą do niej, a do MPO, to będzie ewidentna kradzież - mówi Katarzyna Kozłowska, dyrektor spółki Agbil, która zarządza wspólnotą. - Mieszkańcy nie zgodzili się na przejęcie na własność podwórka. Tej racji Agbil będzie bronił, bo taka jest ich wola. Jeśli dojdzie do likwidacji śmietnika, podejmiemy stosowne kroki. Gdzieś bowiem śmieci muszą być wyrzucane.
Zadaliśmy w tej sprawie pytanie miastu, ale do chwili oddania materiału do druku nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?