Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin: Co się zdarzyło 200 lat temu

Marek Rudnicki [email protected]
– Francusko brzmiące nazwisko może w pierwszej chwili sugerować, że był napoleońskim obrońcą twierdzy, ale to mylące wrażenie – mówi Marian Kalemba pokazując odkryty przez niego pamiętnik Perre Louisa Villareta. – Był członkiem francuskiej gminy kalwińskiej, funkcjonującej na terenie Szczecina i wiernym poddanym króla Prus, starającym się jednak zachować obiektywizm w relacjonowaniu wydarzeń.
– Francusko brzmiące nazwisko może w pierwszej chwili sugerować, że był napoleońskim obrońcą twierdzy, ale to mylące wrażenie – mówi Marian Kalemba pokazując odkryty przez niego pamiętnik Perre Louisa Villareta. – Był członkiem francuskiej gminy kalwińskiej, funkcjonującej na terenie Szczecina i wiernym poddanym króla Prus, starającym się jednak zachować obiektywizm w relacjonowaniu wydarzeń. Sebastian Wołosz
Lekarz, miłośnik historii Szczecina, Marian Kalemba, odnalazł w archiwach pamiętnik Francuza opisującego Szczecin zajęty przez wojska napoleońskie. Nie pisze o nich dobrze, a wręcz przeciwnie.

Pamiętnik, to kronika 300 ostatnich dni napoleońskiego Szczecina. We wstępie do niego 200 lat temu autor, Piere Louis Villaret, napisał: "Wprawdzie dziennik ten nie był początkowo do druku przeznaczony, lecz skoro wpadłem na pomysł, iż dzięki jego sprzedaży zostaną zebrane drobne, ale za to liczne datki dla wsparcia okaleczonych obrońców ojczyzny naszej, które przysporzą w rezultacie znaczącą sumę, a także pragnąc, aby przedstawione w tym pamiętniku wspomnienia osobliwych zdarzeń mogły być użyteczne, przeto postanowiłem, że zostanie on wydrukowany"

Obiecał żonie

Pruski Szczecin, a Francuz pisze o "okaleczonych obrońcach ojczyzny"?

- Villaret urodził się w Szczecinie - tłumaczy tę niezrozumiałą dla współczesnych sprzeczność. - Dla niego ojczyzną nie była więc Francja. Jego rodzice byli potomkami hugenotów francuskich, którzy zostali wypędzeni z Francji pod koniec XVII wieku z powodu prześladowań religijnych i wielu z nich nową ojczyznę znaleźli właśnie w Niemczech. Król zezwolił hugenotom na stworzenie na Pomorzu odrębnej administracji kościelnej, tzw. Konsystorza Francuskiego Kościoła Reformowanego.

Pan Marian w swoich poszukiwaniach korzystał również z zachowanych ksiąg tej administracji. Dwa słowa o odkrywcy pamiętnika. Pan Marian jest chirurgiem na emeryturze. Swojej żonie, Stefanii zapowiadał od dawna, że gdy przejdzie na emeryturę, napisze książkę.

- Miała być to beletrystyka, ale oparta o fakty historyczne. A mianowicie dotycząca oblężenia Szczecina przez Rosjan 200 lat temu i podczas drugiej wojny światowej.

Zaczęto gromadzić w Szczecinie krowy, kradnąc je okolicznym gospodarzom. Część z nich stała w oborze, w miejscu po kościele mariackim. Wszystkie kościoły zostały z zamienione na spichlerze i magazyny

Poszukując źródeł historycznych trafiłem na wspaniałych ludzi w Książnicy Pomorskiej, a w niej przede wszystkim w Czytelni Pomorzoznawczej oraz w Centralnej Bibliotece Wojskowej i oczywiście w Archiwum Państwowym w Szczecinie. To oni zwrócili mi uwagę, że zachował się gdzieś w archiwach pamiętnik podpisany jedynie nazwiskiem z epoki napoleońskiej. Pamiętnik wciągnął go na tyle, że postanowił napisać zupełnie inną książkę. A mianowicie, przytaczając treść pamiętnika, pokazać miejsca i zdarzenia, o których Villaret wspomina.

- Inne epoki, inne miasto. Hasłowo podane miejsca i okoliczności, a także nazwiska, tego współczesny czytelnik nie strawiłby. Postanowiłem więc odkurzyć je przeszukując archiwa i pokazać je współcześnie. Tym bardziej, że wielu miejsc nikt by nie znalazł w obecnym Szczecinie.

Krowy do miasta

Obecnie mija dokładnie 200 lat od opisanych w pamiętniku zdarzeń. W połowie lutego 1813 r. wprawdzie jeszcze pod murami miasta nie było żadnych wojsk rosyjskich, a królestwo pruskie nadal pozostawało formalnie w sojuszu z Francją, ale już było widać idące zmiany po klęsce Napoleona pod Moskwą.

Gubernator Szczecina, generał dywizji baron Grandeau, zwołał 15 lutego spotkanie w ratuszu, w którym wziął udział cały magistrat, dyrektor policji miejskiej Stolle i szef królewskiej pruskiej komisji prowiantowej miasta, radca wojenny Mühlbach.

- Sam przybył w otoczeniu świty złożonej z komendanta twierdzy generała brygady Dufresse i licznych innych wysokich oficerów oraz komisarza wojennego Lombarda - opowiada pan Marian, który zrekonstruował zdarzenia. - Oznajmił, że z rozkazu głównodowodzącego armią francuską na terenie Niemiec, księcia de Beauharnais, obie twierdze, tj. Szczecin i Dąbie, są w stanie oblężenia. Od tej pory cała znajdująca się w mieście własność i każda władza podporządkowana będzie rozkazom gubernatora. Zaczęto m.in. gromadzić w Szczecinie krowy, kradnąc je okolicznym gospodarzom. Część z nich stała w oborze, w miejscu po kościele mariackim. De facto - wszystkie kościoły zostały z zamienione na spichlerze i magazyny.

Kozacy pili w Ustowie

Wiele zdarzeń zasygnalizowanych w pamiętniku, to perełki, które trzeba było jednak oszlifować, czyli po prostu odszukać w archiwach pełne ich dane, a następnie pokazać na tle obecnego Szczecina. Ta tytaniczna praca pana Mariana opłacała się.

- Już podczas wkraczania wojsk pruskich do Szczecina Villaret opisuje trasę, jaką pokonywało wojsko - opowiada. - Wymienia między innymi dom rusznikarza. Odnalazłem go, oczywiście nie dosłownie. Nazywał się G.G. Ewertz. Miał kamienicę przy ulicy Szerokiej, dziś Wyszyńskiego. Niestety, nie istnieje już. Co ciekawe, dwa lata temu w internecie amerykańskim ktoś wystawił na licytację parę pistoletów pojedynkowych, wyprodukowanych właśnie przez Ewertza.

Nieznanych ciekawostek jest dużo więcej. Chociażby ta, że dowodzący wojskami pruskimi oświadczył komendantowi Szczecina Dufresse już 15 marca, że wprawdzie są teoretycznie sojusznikami, ale praktycznie Prusy wypowiedziały wojnę Francji.

- Oficjalne pismo w tej sprawie dotarło do Paryża dopiero gdzieś 25 czy 27 marca, ale generał pruski zdradził to wcześniej, bo Szczecin był już okrążony przez jego wojska i nikt by nie wymknął się z miasta. Inna ciekawostką są kozacy, których Kutuzow wysłał pod Szczecin. Dowodził nimi generał Iłowajski Trzeci. - To był zaledwie kilkuset osobowy oddział. Generał założył swój punkt dowodzenia w Żydowcach, później przeniósł się do Klucza, a następnie do Ustowa. Powiedzmy szczerze, że całe ich działania wojenne polegały na piciu. Jeden z oddziałów francuskich, który miał za zadanie ściąganie krów do Szczecina, natknął się na kozaków i pojmał ich. Byli w sztok pijani.

Książka do końca roku

Do pamiętnika będziemy jeszcze na łamach Głosu Szczecina wracać. Pan Marian ma nadzieję wydać do końca roku swoją książkę. Z pewnością będzie to bardzo ciekawa pozycja, szczególnie dla miłośników epoki napoleońskiej.

Dodajmy jedynie, że autor pamiętników, Piere Louis Villaret był podobnie jak jego ojciec, Louis Villaret, był perukarzem. 200 lat temu był to bardzo szacowany zawód, jako że niemal każdy liczący się wówczas człowiek nosił perukę. Taka była moda.

- Kto dziś pamięta, że takiej peruki używał nawet piękny książę Pepi? - pyta z uśmiechem pan Marian. - Tak, tak. Chodzi o naszego księcia Józefa Poniatowskiego. Na obrazach pokazujących żołnierzy, którzy jego ciało wynoszą z rzeki Elstery, malarze oddawali tę chwilę pokazując go w peruce, choć naprawdę stracił ją w wodzie i był łysy.

Dodajmy też, że przed skokiem do Elstery (most był już wysadzony) Poniatowski był już ranny. Mało kto wie, bo Francuzi ujawnili to dopiero w 2005 roku, on i jego płynący wezbraną rzeką żołnierze zostali ostrzelani przez Francuzów, podobno omyłkowo. Zginął nie tylko on, ale również wielu żołnierzy, w tym z towarzyszącego mu oddziału Krakusów dowodzonych przez kpt. Puzynę. Na pomoc polskiemu księciu skoczył francuski kapitan Hipolit Blechamps, który przypłacił to życiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński