Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa Golemy czeka na swoją kolejkę w sądzie

Mariusz Parkitny
Czternaście miesięcy czeka w sądzie akt oskarżenia na szczecińskich przedsiębiorców podejrzanych o korupcję. Terminu pierwszej rozprawy wciąż nie ma. Kurz akt nie pokrył, bo sąd zapewnia, że o sprawie nie zapomniał.

- Takie terminy nie są niczym nadzwyczajnym, gdy sprawa jest skomplikowana. Ponadto procesy wyznaczane są według reguł. W pierwszej kolejności na wokandę trafiają sprawy aresztowe, a tu oskarżeni pozostają na wolności - wyjaśnia sędzia Michał Tomala z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Sprawę przeciwko restauratorom prokuratura zaczęła x w 2013 r. i zakończyła po czterech latach. Śledztwa podjął się niespełna 40-letni wtedy prokurator Artur Maludy. Uznał, że dowody, które zebrał pozwalają nie tylko na postawienie zarzutów dziesięciu osobom. Chodzi o korumpowanie urzędników rabatami restauracyjnymi, wejściówkami na mecze, biżuterią, czy pobytem w ośrodku wczasowym. W zamian za to urzędnicy mieli przymykać oko na sprawy podatkowe.

Prok. Maludy zorganizował zatrzymanie podejrzanych w iście amerykańskim stylu. Jednego dnia przedsiębiorców i urzędników zatrzymało stu zamaskowanych policjantów i funkcjonariuszy kontroli finansowej. Restauracje zamknięto, zaczęła się inwentaryzacja w salonach jubilerskich jednego z podejrzanych. Z czasem prok. Maludy awansował (obecnie stoi na czele Prokuratury Regionalnej w Szczecinie), a sprawą zajmowało się jeszcze kilku prokuratorów. Prokuratura stanowczo zaprzeczała pogłoskom, że zmiany kadrowe to efekt niechęci śledczych do sprawy. Wiosną ubiegłego roku śledztwo zakończono i akt oskarżenia przeciwko przedsiębiorcom trafił do sądu. I od tamtej pory cisza. Nie wiadomo, kiedy zostanie wyznaczona pierwsza rozprawa.

- Do sprawy wrócimy zapewne po wakacjach - dodaje sędzia Tomala.

Sprawa urzędników

Wcześniej jednak prokuratura wyłączyła ze sprawy wątek urzędników przyjmujących łapówki. Ta sprawa trafiła do sądu wcześniej, choć na finał czekamy. Większość zapewnia, że jest niewinna. Wyjątkiem była pracownica szczecińskiego sanepidu, która po zatrzymaniu przyznała się do winy, w obawie przed tymczasowym aresztowaniem. Ale po pewnym czasie zmieniła wyjaśnienia i zaprzeczyła, że dała się skorumpować. Łapówką dla niej - za informację o kontroli sanepidu w restauracji Golemy - miał być rabat za ślubną kolację wyprawioną w knajpie restauratora. Po zmianie zdania, kobieta twierdziła, że padła ofiarą intrygi CBA, której oficerowie mieli jej grozić aresztem, jeśli nie przyzna się do winy. W zamian za łapówki oskarżeni mieli ujawniać przedsiębiorcom informacje objęte tajemnicą skarbową o terminach kontroli, wydawali materiały z prowadzonego postępowania. Właścicielowi zakładu jubilerskiego, Jackowi T. zarzucono skorumpowanie inspektora kontroli skarbowej w Szczecinie zegarkiem o wartości co najmniej 2 tys. zł. Przedsiębiorca miał też obiecać łapówkę innemu urzędnikowi. W zamian urzędnicy ujawniali informacje objęte tajemnicą skarbową oraz sporządzali nieprawdziwe dokumenty, w tym deklaracje podatkowe, umożliwiające Jackowi T. przedstawienie w urzędzie skarbowym nieprawdziwych danych podatkowych odnośnie swojej działalności gospodarczej.

Zobacz także: Żona Gawłowskiego stawiła się w prokuraturze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński