Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal w sądzie. Prokurator i biegły nie przyszli na rozprawę

Mariusz Parkitny
Aniela W. (w czapce) nie przyznaje się do winy. Rozprawy z jej udziałem to spore przeżycie. Kobieta siedzi ze spuszczoną głową, nie odpowiada na żadne pytania. Kaszle lub szura nogami po posadzce. Na następnej rozprawie psychiatrzy mają orzec, czy w ogóle może odpowiadać przed sądem.
Aniela W. (w czapce) nie przyznaje się do winy. Rozprawy z jej udziałem to spore przeżycie. Kobieta siedzi ze spuszczoną głową, nie odpowiada na żadne pytania. Kaszle lub szura nogami po posadzce. Na następnej rozprawie psychiatrzy mają orzec, czy w ogóle może odpowiadać przed sądem. Fot. Andrzej Szkocki
Niecodzienna sytuacja w jednym z najtrudniejszych procesów w szczecińskim sądzie. Na piątkową rozprawę nie przyszedł prokurator. Zabrakło też biegłego, który myślał, że nie musi przychodzić.

Nasz komentarz

Nasz komentarz

Mariusz Parkitny
- Sprawa nieobecności prokuratora w sądzie wydaje się nawet zabawna. Ale tylko z pozoru. Dla mnie jest przykładem lekceważenia wymiaru sprawiedliwości przez tych, którzy mają szczególny obowiązek o niego dbać. Nawet gdyby rozprawa doszła do skutku, to prokurator zastępczy pełniłby tam rolę listka figowego. Bo nie zna materiału dowodowego tak, jak prowadzący śledztwo. I nie wiedziałby jakie pytania zadać biegłym. A to od ich opinii w dużej mierze zależy wyrok. Ale dla prokuratury wszystko jest ok, bo zawinili biegli. Zaczynam się martwić taką dbałością o sprawiedliwość w sądzie.

- Po raz pierwszy zdarza się coś takiego - mówił wyraźnie zaskoczony sędzia Józef Grocholski. I zamknął rozprawę, która nawet nie zdążyła się rozpocząć.

Sprawa Anieli B. to jedna z największych zagadek kryminalnych Szczecina. Na ławie oskarżonych 55-letnia kobieta jest już po raz trzeci. Dwa razy była skazywana na 15 lat więzienia za udział w zabójstwie koleżanki. Sądy apelacyjne uchylały wyroki. Chodzi o wydarzenia sprzed ponad 13 lat z ulicy Dworskiej w Szczecinie. Sprawa jest bardzo trudna, bo głównym dowodem są ślady zapachowe.

Na wczorajszej rozprawie mieli zostać przesłuchani biegli z medycyny sądowej. Ale żaden się nie stawił. Do jednego sąd nie mógł się dodzwonić. Drugi w rozmowie telefonicznej z rozbrajającą szczerością przyznał, że był przekonany, iż ma się stawić dopiero na kolejnej rozprawie.

Zamieszanie powiększył prokurator, który nie przyszedł. Okazało się, że w tym czasie był na innym procesie i za późno zorientował się, że na piątek o tej samej porze ma wyznaczone dwie wokandy. Prokuratura nie widzi w zachowaniu swojego pracownika niczego nagannego.

- Będąc na drugiej rozprawie prokurator zorientował się, że na godzinę dziewiątą ma wyznaczoną jeszcze sprawę Anieli B. Skontaktował się z prokuraturą i uruchomiliśmy zastępczego prokuratora. Gdyby zaszła taka potrzeba, dotarłby na rozprawę, bo był w kontakcie z sekretariatem sądu. Ale sąd odroczył sprawę, bo nie stawili się biegli - tłumaczy prokurator Jolanta Śliwińska z prokuratury okręgowej w Szczecinie.

Nie wiadomo jednak, czy nawet gdyby doszło do rozprawy zastępczy prokurator byłby przygotowany. Ze względu na zawiłość sprawy zadawanie pytań biegłym wymaga dokładnej znajomości akt. A tę ma jedynie prokurator prowadzący śledztwo, a nie zastępczy.

Kolejna próba rozwiązania zagadki śmierci Stanisławy W. we wrześniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński