Pismo wiceminister Anny Dalkowskiej trafiło do prezesów sądów pod koniec ubiegłego tygodnia. Zaleca przejście na pracę dwuzmianową i to od dzisiaj.
- Podzielenie pracowników sądu, w tym sędziów, na dwie grupy, które nie będą się ze sobą stykać zapewni ciągłość pracy i brak konieczności odwoływania rozpraw i posiedzeń. Ponadto ograniczy liczbę osób obecnych w budynku sądu i ich wzajemną interakcję do niezbędnego minimum" - proponuje Anna Dalkowska.
Sprawdziliśmy jak to działa. Okazuje się, że w praktyce taka szybka zmiana organizacji pracy sądów nie jest możliwa. W szczecińskich sądach sprawy są wyznaczane z ok. 1.5 miesięcznym wyprzeniem. Ułożenie nowego grafiku rozpraw może potrwać tygodniami.
- Trzeba odwołać większość zaplanowanych już spraw, znaleźć nowe terminy, sale rozpraw, na nowo informować strony. Nie zazdroszczę prezesom sądów, którzy muszą się z tym zmierzyć. Nie mam nic przeciwko pracy zmianowej, ale trzeba to wprowadzać z głową, a nie w ciągu jednego dnia - mówi nam szczeciński sędzia.
Jest też inny problem na który zwraca uwagę sędzia Maciej Strączyński, prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie. Chodzi o konsultacje ze związkami zawodowymi dotyczącymi zmiany organizacji pracy. Prezes przygotował już projekt zmian, które teraz musi pokazać związkowcom.
- Ja muszę przestrzegać przepisów. A te przepisy zobowiązują mnie do konsultacji ze wszystkimi związkami zawodowymi, bo mamy do czynienia z poważną zmianą dotychczasowego regulaminu pracy związaną z pracą zmianową. Dopóki nie będzie tych konsultacji, nie możemy za bardzo podejmować kolejnych ruchów. A takich konsultacji nie przeprowadza się w ciągu dnia, czy nawet kilku. To raczej kwestia tygodni - mówi.
Bardzo krytycznie o pomyśle wiceminister wypowiedziało się Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia. Zarzucają pani wiceminister "kompletny brak znajomości realiów pracy sądów, bądź ich celowe pomijanie". Obawiają się dalszej zapaści sądownictwa i wydłużenia postępowań. Przewidują, że sądy na przygotowanie do pracy zdalnej potrzebują co najmniej półtora miesiąca.
- W sytuacji, gdy w większości sądów w Polsce, biorąc pod uwagę również opóźnienia spowodowane poprzednim lockdownem, terminy spraw są wyznaczane w najlepszym wypadku na marzec, wprowadzenie z dnia na dzień systemu pracy zmianowej spowoduje konieczność lawinowego odwołania rozpraw i posiedzeń wyznaczonych na tzw. „pierwszą zmianę”, przy jednoczesnym braku terminów na „drugiej zmianie”. Nawet przy największym poświęceniu ze strony sędziów i pracowników, by te sprawy poprzekładać, pierwsze terminy mogłyby się realnie pojawić na początku przyszłego roku, biorąc pod uwagę obieg poczty i ogrom pracy biurowej związanej z przesuwaniem terminów. Tym samym nagłe wprowadzenie dwuzmianowości, wbrew deklaracji pani podsekretarz, spowoduje dalszą zapaść sądownictwa i znaczące przedłużenie postępowań sądowych - oświadczyła dziś Iustitia.
W mediach społecznościowych zaroiło się od komentarzy sędziów.
- Przepisy o postępowaniu zdalnym w procesie karnym to kpina. Każdy ma zeznawać /uczestniczyć zdalnie w asyście pracownika sądu. XXI wiek według ministerstwa sprawiedliwości. Cała rekomendacja to tylko i wyłącznie próba zdjęcia z siebie odpowiedzialności za kryzys w sądownictwie powiększony pandemią - napisała na Twitterze sędzia Dorota Zabłudowska.
ZOBACZ TEŻ:
Bądź na bieżąco i obserwuj:
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?