Mimo zapewnień premiera i ministrów nie udało się w poniedziałek ostatecznie rozstrzygnąć losów obu stoczni. Katarska spółka nie wpłaciła do północy 381 milionów złotych. Na tyle wyceniono oba zakłady. Nikt nie wie dlaczego inwestor zawiódł.
- O to trzeba byłoby zapytać Katarczyków - mówił dzisiaj Aleksander Grad, minister skarbu. Ale jego zastępca. Krzysztof Łaszkiewicz przyznał, że rząd nie ma kontaktu ze spółką Stichting Particulier Fonds Greenrights (SPFG).
Spółka straci 8 milionów euro wadium wpłaconego na przetarg.
Brak pieniędzy oznacza upadek zakładów, bo zgodnie z decyzją Unii stocznie powinny zostać sprzedane do końca sierpnia. Jeśli to się nie uda, będą musiały zwrócić miliony złotych pomocy publicznej. A to oznaczałoby koniec przemysłu stoczniowego. Dzisiaj pojawiła się iskierka nadziei. Minister skarbu ujawnił plan B. Stoczniami zainteresowana jest rządowa agencja inwestycji Kataru.
- Otrzymałem w tej sprawie list od ambasadora Kataru. Agencja to instytucja państwowa. Badają, czy inwestycja im się opłaci - tłumaczył Grad.
Zastrzegł, że decyzji aby "wchodzić w stocznie" katarski rząd jeszcze nie podjął. Agencja musi zbadać, czy inwestycja jest opłacalna. Gdyby jej eksperci uznali że tak, to rządowa instytucja mogłaby wejść w prawa prywatnego inwestora, który nie zapłacił w poniedziałek za stocznie. Ale taka operacja jest skomplikowana. Na jej dokonanie zostało 13 dni.
- Mimo krótkiego czasu jest to wykonalne - zapewniał Grad.
Czytaj więcej w serwisie Strefa Biznesu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?