Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice bili dzieci? To nie pierwsze problemy tej rodziny

Mariusz Parkitny
Policjanci nie dopuścili, aby na sądowym korytarzu podejrzani kontaktowali się ze sobą
Policjanci nie dopuścili, aby na sądowym korytarzu podejrzani kontaktowali się ze sobą
Rodzeństwo, nad którymi mieli się znęcać rodzice, trafiło do rodziny zastępczej. Okazuje się, że to nie pierwsze problemy wychowawcze tej rodziny. Rok temu jedno z dzieci decyzją sądu trafiło pod opiekę babci.

Chodzi o 1,5 rocznego chłopca i 2,5 letnią dziewczynę. Od środy były w szpitalu po tym jak policjanci zauważyli ślady przemocy na ich skórze.

- W poniedziałek dzieci trafiły do rodziny zastępczej. Rodzina nie korzystała z naszej pomocy - mówi Beata Karlińska, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Policach.

Rodzina zastępcza nie jest spokrewniona z podejrzanymi.

- To rodzina z naszych zasobów, która była przygotowywana do tej roli - dodaje dyr. Karlińska.

O tym jak długo dzieci pozostaną w rodzinie zastępczej zdecyduje sąd rodziny. Zbada, czy rodzice nadal powinni mieć pełne prawa rodzicielskie. Rok temu jedno z dzieci trafiło pod opiekę babci ze względu na problemy narkotykowe podejrzanej. Decyzję podjął sąd, ale po niedługim czasie pozwolił na powrót dziecka do matki, bo kobieta miała się za siebie wziąć.

Zobacz także:

Areszt

W piątek sąd w Szczecinie aresztował na trzy miesiące parę 30-latków z Polic podejrzanych o znęcanie się nad dziećmi. Według prokuratury koszmar dzieci mógł trwać od kilku miesięcy. Trafiły do szpitala z zasinieniami ciała. Jedno z dzieci miało poważniejsze obrażenia.

- Ojciec i matka wspólnie i w porozumieniu znęcali się nad dziećmi psychicznie i fizycznie - mówi prokurator Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Psychiczne znęcanie miało polegać na wywoływaniu awantur przez dorosłych, w wyniku których dzieci nie mogły spać i płakały.

- Fizyczne znęcanie polegało na zadawaniu uderzeń w różne części ciała. Dzieci miały obrażenia na głowie, szyi, pośladkach, kończynach, brzuchu i klatce piersiowej - wylicza prokurator Wojciechowicz.

Wezwanie do awantury

W ubiegłym tygodniu w środę policjanci z Polic dostali zgłoszenie o głośnej awanturze domowej w jednym z mieszkań w Policach. Dzwonili sąsiedzi zaniepokojeni krzykami i płaczem dzieci. Rodzice byli pod wpływem alkoholu i kłócili się.

- Na miejscu naszą uwagę zwróciły ślady na ciałach rodzeństwa - mówi st. sierż. Katarzyna Leśnicka z policji w Policach.

Wezwano karetkę, która zawiozła dzieci do szpitala. Lekarze potwierdzili przypuszczenia policjantów i ratowników, że ślady mogą być spowodowane przemocą. Podejrzani nie przyznają się do znęcania, choć nie zaprzeczają, że w środę doszło do domowej awantury. Grozi im do 8 lat więzienia. Sąd aresztując parę nie miał wątpliwości, że dowody, które zebrała prokuratura uprawdopodabniają, że doszło do przemocy w rodzinie.

Podejrzany ojciec dzieci był bardzo niezadowolony na widok dziennikarzy w sądzie.

- Po co to całe zamieszanie - pytał zdenerwowany.

Nie wiadomo, czy podejrzani zażalą się na areszt. W piątek nie mieli jeszcze adwokata.

Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osoba nieporadną ze względu na jej wiek podlega karze do 8 lat więzienia

Czytaj:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński