Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownicy: Zabija głupota, nie morze

Agnieszka Porada
– Ten sezon był dla nas bardzo ciężki – mówi Mateusz Bobek z lewej). – Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że woda jest żywiołem, który może zabić. Obok na zdjęciu Vassilios Kalatzis i Łukasz Dąbrowski.
– Ten sezon był dla nas bardzo ciężki – mówi Mateusz Bobek z lewej). – Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że woda jest żywiołem, który może zabić. Obok na zdjęciu Vassilios Kalatzis i Łukasz Dąbrowski. Fot. Agnieszka Porada
- Większość plażowiczów, jak tylko widzi czerwoną flagę na strzeżonym kąpielisku, natychmiast przenosi się na niestrzeżoną plażę - opowiadają ratownicy.

Bądźmy rozsądni

Bądźmy rozsądni

Marian Baranowski, kierownik WOPR Międzyzdroje
- Apelujemy do plażowiczów o więcej wyobraźni. Nasze kąpielisko rozciąga się na długości ponad 1600 metrów. Zabezpieczamy je razem z firmą Wibor. Dla bezpieczeństwa turystów zachęcamy, aby kąpali się na strzeżonych odcinkach. Nie wolno również bagatelizować czerwonej flagi. Jeśli wisi, to jest kategoryczny zakaz kąpieli. I oczywiście nie wchodźmy do wody pod wpływem alkoholu!

Prawie 50 interwencji odnotowali w tym sezonie ratownicy. To o połowę więcej, niż w ubiegłym roku. Na szczęście, na międzyzdrojskiej plaży nie utonęła ani jedna osoba.

- W ciągu wakacji mieliśmy dwa przypadki śmiertelne - mówi Mateusz Bobek, ratownik z Międzyzdrojów. - Nie były to jednak utonięcia, tylko zawały serca.

Jak mówią ratownicy, najbardziej nie lubią w plażowiczach bezmyślności. Niestety, bardzo często się zdarza, że turyści wchodzą do wody pod wpływem alkoholu.

Ratownicy opowiadają też, że jak na strzeżonej plaży wisi czerwona flaga i jest zakaz kąpieli, to wielu ludzi natychmiast przenosi się na niestrzeżone kąpielisko.

- Rozumiem, że ludzie, zwłaszcza ci z centrum Polski, są spragnieni morza, a przede wszystkim wysokich fal - mówi Mateusz Bobek. - Ale czerwoną flagę wciągamy wtedy, kiedy jest taka potrzeba, bo morze jest niebezpieczne, a nie dlatego, że tak nam się podoba.

Ostatnie tygodnie były dla międzyzdrojskich ratowników bardzo ciężkie. W ciągu dwóch dni ratowali aż 30 osób. Dochodziło do takich sytuacji, że ledwo zdążyli wyciągnąć z wody jedną osobę, to już musieli biec po następną.

- Wisiała czerwona flaga, ponieważ były wsteczne prądy. Wszystkie przypadki były na niestrzeżonej plaży - opowiada Łukasz Dąbrowski. - Ludzie zachowują się dziwnie. My ratujemy tonącego i wypędzamy ludzi z wody, a plażowicze w ogóle nie słuchają i nadal się kąpią. Narażają życie swoje, swoich dzieci i nasze. W jednej akcji wyciągnęliśmy 7 osób, które jedna po drugiej znikały pod wodą.

Mateusz Bobek razem z kolegami ratował 12-letniego chłopca. Nagle zniknął pod wodą. Trudno było do niego dotrzeć, bo był taki silny prąd. Już mieli zrezygnować, kiedy nagle zauważyli dziecko na powierzchni wody.

- To była jedna z tych sytuacji, kiedy można z czystym sumieniem powiedzieć, że zdarzył się cud - mówi Mateusz Bobek. - To była naprawdę trudna akcja ratownicza. Tym bardziej, że sami byliśmy już bardzo zmęczeni, bo ciągle trzeba było kogoś wyciągać z wody. Jak jestem 8 lat ratownikiem, to nie pamiętam czegoś takiego.

Ratownicy wspominają też zabawne sytuacje.

- Jedna z turystek zapytała, dlaczego nie wieszamy czarnej flagi - mówi Vassilios Kalatzis. - A przecież jej już nie ma od 10 lat! Turyści pytają nas też, co my robimy na plaży, jak jest zimno i pada deszcz. Nie rozumieją, że w tym czasie kiedy plaża jest strzeżona, to my tu musimy być zawsze. Bez względu na pogodę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński