Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemytnicy kokainy usłyszą wyrok

Mariusz Parkitny
Carlos C. (na zdjęciu konwojowany na ostatnią rozprawę) twierdzi, że nie zna języka polskiego. Dlatego w sądzie ma tłumacza. Zapewnia, że padł ofiarą pomyłki prokuratorów.
Carlos C. (na zdjęciu konwojowany na ostatnią rozprawę) twierdzi, że nie zna języka polskiego. Dlatego w sądzie ma tłumacza. Zapewnia, że padł ofiarą pomyłki prokuratorów. Marcin Bielecki
Dziś sąd rozstrzygnie o losach pośredników wielkiej narkotykowej transakcji.

44-letni Kolumbijczyk, Carlos C. oraz 33-letni szczecinianin Piotr A. ps. "Mrówa" idą w zaparte. Twierdzą, że nie mają nic wspólnego z transportem zatrzymanym przez CBŚ w grudniu 2006 r. Wynajęli najlepszych obrońców. Ale prokurator im nie wierzy.
Dlatego od dwóch lat siedzą w areszcie czekając na dzisiejszy wyrok. Grozi im 15 lat więzienia. Podczas wtorkowej rozprawy biegła ma ustalić dokładnie, ile narkotyku było w glince. Potem sąd ma zakończyć proces i wydać wyrok.

W tej sprawie jest wszystko, co potrzebne do wielkiego przemytu. Pomysł, fikcyjne firmy, pieniądze, kartele narkotykowe z Wenezueli i Kolumbii. Brakuje tylko głównych organizatorów. Bo oskarżeni to co najwyżej pośrednicy. CBŚ zatrzymało ich w grudniu 2006 r. w magazynie kolejowym przy ul. Gdańskiej w Szczecinie. Czekali na transport glinki ceramicznej. Towar ze Szwecji przywiozło kilka tirów. Ponad osiemdziesiąt ton zapakowano w płócienne worki. Według prokuratury, to była przykrywka dla przemytu kokainy. Ale oskarżeni nie wiedzieli, że przemyt od dawna śledzi policja.

W szwedzkim Goeteborgu funkcjonariusze podmienili kokainę na glinkę. Dlatego do Szczecina narkotyki już nie trafiły. Taka transakcja nazywana jest usiłowaniem nieudolnym. Czyli sprawca bierze udział w przemycie, choć nie ma pojęcia, że narkotyku tam nie ma.

Według prokuratury nasz kraj był tylko kanałem przerzutowym. Koka miała trafić do Amsterdamu.
Carlos C. przez dłuższy czas posługiwał się lewym paszportem. Przedstawiał się jako Meksykanin. Nie ma zawodu. Skończył tylko dwie kasy liceum. Ma cztery córki. Ostatnio pracował jako kelner w Amsterdamie.

Nie wiadomo, jak w interes wkręcił się Piotr A. Pochodzi ze Szczecina. Od dziewięciu lat mieszkał w Szwecji. Z zawodu jest operatorem przetwórstwa mięsnego. W Polsce miał załatwić odbiorców glinki, aby uwiarygodnić przemyt. Na fakturach są nazwy istniejących spółek, choć ich właściciele nie mieli o tym pojęcia.

Grupa była dobrze zorganizowana. Aby zmylić pościg, transport glinki-kokainy krążył między Wenezuelą, Niemcami, Szwecją, Polską i Holandią. W śledztwie wyszło na jaw, że przed transportem koki były dwa wcześniejsze. Nie wiadomo, czy też zawierały narkotyki. Policji nie udało się ich namierzyć.

Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Szczecinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński