MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przegroda nosowa to cała tajemnica mojego wokalu (wideo)

Rozmawiała: Magdalena Jabłczyńska
Wywiad z Piotrem Kupichą, wokalistą grupy Feel.

- Pamiętasz, kiedy pierwszy raz stanąłeś z mikrofonem na scenie?
- To było jeszcze z moim poprzednim zespołem. Początki były nieudolne. Włączony mikrofon, podłączone małe kolumienki - tak zaczynałem. Ale już wtedy chwyciłem bakcyla i wiedziałem, że to jest to, co chciałbym robić całe życie.

- Masz niespotykaną barwę głosu. Brałeś jakieś prywatne lekcje śpiewu?
- Miałem zajęcia z emisji głosu, ale one nic nie pomogły (śmiech).
Mam zepsutą przegrodę nosową i to cała tajemnica mojego wokalu, tak charakterystycznego dla Feel. Powinienem ją operacyjnie skorygować, ale teraz to chyba niemożliwe.

- Twój głos uwielbiają miliony ludzi i to jemu zawdzięczasz sukces.
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Zdradzę Ci ciekawostkę. Kiedy na początku wysyłaliśmy naszą piosenkę do rozgłośni radiowych, osoby, które jej słuchały, mówiły: Zmień czwarty wers, ósmy i szesnasty, bo lecisz jakimś takim "dziwnym tematem". Ale to było zaśpiewane bardzo naturalnie, płynęło prosto z serca, więc niczego nie poprawiłem i zostawiłem tak, jak było. I chyba dobrze zrobiłem!

- A skąd pomysł na Feel?
- Myślę, że wypłynęło to z potrzeby bycia na scenie, obcowania z ludźmi - to cały Feel.

- Jak się czujesz, kiedy wychodzisz na scenę i widzisz tłum rozwrzeszczanych fanek?
- To jest naprawdę fantastyczna sprawa. Uwielbiam śpiewać, a jeśli ludzie przychodzą specjalnie po to, żeby nas posłuchać, to czuję w środku coś niesamowitego, coś, czego nie da się opisać słowami.

- Jesteś zwierzęciem scenicznym?
- Na pewno, ale czuję też pokorę w stosunku do mediów, bo one napędzają wiele rzeczy. Tu stonowanie jest jak najbardziej na miejscu, ale za to na scenie mogę sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa.

- Jakim cudem woda sodowa nie uderzyła Ci do głowy?
- Sam się nad tym zastanawiam. Nie mam zielonego pojęcia! Mam świadomość, że nie musimy nic robić, że jest dobrze, ale bez przesady.

- W domu udaje Ci się nie "gwiazdorzyć" i funkcjonować normalnie?
- Ja muszę być normalny! Mam rodzinę i gdybym nagle przestał być sobą, dostałbym od żony po głowie.

- Ciągle jesteś poza domem. Jak Twoja żona znosi rozłąkę?
- Często do siebie dzwonimy, SMS-ujemy. Nie powiem, bywa bardzo trudno, ale udaje nam się wyjść z tego obronną ręką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński