Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes Grupa Azoty Chemika: Szukamy trenera, a kadrowo będziemy mocniejsi

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Będą zmiany w składzie Grupa Azoty Chemika Police.
Będą zmiany w składzie Grupa Azoty Chemika Police. Andrzej Szkocki
Chcemy wrócić na właściwe tory i podjęliśmy już pewne decyzje kadrowe. Zespół praktycznie już jest zbudowany – mówi Paweł Frankowski, prezes Grupa Azoty Chemika Police.

Chemik nie obroni mistrzostwa Polski, ba, po raz pierwszy od 10 lat zabraknie go w strefie medalowej. Przesądziła o tym przegrana batalia w ćwierćfinale Tauron Ligi z Budowlanymi Łódź. Pozostaje drużynie walka o 5. miejsce z MKS Kalisz w dwumeczu. Pierwsze spotkanie w czwartek o godz. 20.30 w Kaliszu, rewanż w niedzielę w Netto Arenie.

Czy w czarnych scenariuszach zakładał Pan, że Chemik może ligowe rozgrywki zakończyć bez medalu? Na pocieszenie pozostanie Puchar Polski.

Paweł Frankowski, prezes Chemika:Wyszliśmy z grupy Ligi Mistrzyń, zdobyliśmy Puchar Polski, a w Tauron Lidze nam się nie udało odnieść sukcesu. W naszych przedsezonowych założeniach nie było takich myśli, że sezon tak się zakończy. Rozczarowanie jest duże, a ja wciąż liżę rany. Tego się chyba nikt nie spodziewał.

Czy jest coś z tego sezonu – np. personalna decyzja, której klub nie podjął - czego Pan szczególnie teraz żałuje?

Ciężko powiedzieć, jakich elementów żałuję, bo to wszystko wychodzi w praniu. Czasami chce się zareagować, ale brakuje pola manewru, szczególnie w środku sezonu. Myślę, że pan ma na myśli kwestię zmiany trenera. Tak?

Tak, bo to wydaje się być kluczowe. Zaraz po zwolnieniu Marka Mierzwińskiego była mowa o poszukiwaniu trenera z zagranicy, a ostatecznie pozostał Radosław Wodziński.

Ciężko w środku sezonu znaleźć dobrego trenera. Ci najlepsi – z TOP15 czy TOP20 są już zajęci i nie opuszczą swoich klubów w trakcie rozgrywek. Nie ma na to mowy. Mieliśmy oferty z zagranicy, natomiast to by wyglądało, że zamienił stryjek siekierkę na kijek. Tylko byśmy wydali pieniądze. Proponowani nam niektórzy trenerzy nie mieli zbyt dużego doświadczenia w siatkówce europejskiej, a o polskiej już nie wspomnę.

Nie było szkoleniowca przy którym mogliście podjąć takie ryzyko?

Nie było mocnego nazwiska. W środku sezonu nie znajdzie się takiego trenera, bo oni mają robotę.

Końcówka rundy zasadniczej - wygrana w Łodzi, za chwilę zdobyty Puchar Polski. Wydawało się, że „zaskoczyło”. Co więc nie zagrało?

No tak, wszyscy myśleliśmy, że to idzie w dobrym kierunku. Tyle, że ćwierćfinały przegraliśmy – co pokazują statystyki – po masie błędów własnych. W trzecim meczu z Budowlanym zepsuliśmy 16 serwisów, a błędów własnych było 29. Nie da się wygrać takiego meczu z tyloma błędami. Statystyki ataku, przyjęcia czy bloku były na porównywalnym poziomie.

Nerwy czy po prostu taki dzień?

Myślę, że niestety trafił nam się taki dzień, gdy po prostu nie szło. Nerwy pewnie też miały znaczenie. My musieliśmy, one mogły i bardzo tego chciały. Możliwość utarcia nosa faworytowi zawsze daje dodatkową motywację i to było widać na parkiecie.

Jaką teraz Chemik przejdzie przebudowę, by za rok wrócić na podium?

Zapewniam, że chcemy wrócić na właściwe tory i podjęliśmy już pewne decyzje kadrowe. Zespół praktycznie już jest zbudowany, ale nie mogę teraz poinformować o tym, kto od nas odejdzie, a kto przyjdzie, bo wciąż obowiązują nas i zawodniczki kontrakty. Skład będzie bardzo dobry.

Trenerem pozostanie Radosław Wodziński?

Szukamy trenera.

Nie ma Pan obaw o to, że główny sponsor ograniczy finansowanie?

Nie sądzę. Prezesi nie są w gorącej wodzie kąpani i wiedzą, że w sporcie może przydarzyć się jakaś wpadka, ale to w życiu prywatnym, służbowym czy w sporcie normalna kolej rzeczy. Każdy kiedyś się pomyli. Nasza wpadka nie będzie skutkowała zmniejszeniem budżetu. Grupa Azoty Chemik Police jest taką wisienką na torcie w żeńskiej siatkówce, a Grupa Azoty jest właścicielem Chemika. Od 1988 roku zespół był sponsorowany z przerwami przez firmę i to się raczej nie zmieni. Nie ma co dramatyzować.

Czy PP będzie dla Chemika przepustką do gry w Lidze Mistrzyń?

Nie. Zmieniły się przepisy i teraz PP nie daje awansu do konkretnego europejskiego pucharu. W związku z tym, że z gry w Europie wykluczono zespoły rosyjskie, to każda federacja dostała więcej miejsc w pucharach. Trzy polskie grały w Lidze Mistrzyń, czwarta w lidze w Pucharze CEV, a piąta w Pucharze Challenge. I jeśli zajmiemy piątą lokatę to prawdopodobnie to nam pozostanie. Chyba, że coś się pozmienia czy ktoś zrezygnuje. Nie wiem, jak będzie, ale wiem, że występy w LM kosztują. Na początku trzeba wpłacić dużą kwotę, a później ponosić koszta związane np. z wyjazdami. Zarabiają tylko ci najlepsi.

Spotkał się Pan z zespołem, by zmobilizować do rywalizacji o 5. miejsce na koniec sezonu?

Nawet nie musiałem tego mówić.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński