- Miało być dobrze, jest gorzej, bo szermując prawem stawia się ludźmi pod murem - twierdzi Sławomir Ledziński, członek zarządu Zachodniopomorskiego Stowarzyszenia Obrotu Nieruchomościami, szef biura nieruchomości "Kompleks". - Spółdzielnie budują bowiem progi finansowe, zniechęcające spółdzielców do odchodzenia ze spółdzielni.
Negatywny przykład
Taki ewidentny próg zbudowała Spółdzielnia Mieszkaniowa "Śródmieście".
Udział i wpisowe dla członka spółdzielni wynosi tu 700 zł. O tym jednak decydują sami spółdzielcy poprzez swych przedstawicieli na walnych zgromadzeniach.
Jeśli jednak ktoś jest właścicielem mieszkania w tej spółdzielni, a nie jest spółdzielcą, musi zapłacić frycowe, czyli 500 zł opłaty ewidencyjnej. Za co, tego nikt nie potrafił mi uzasadnić w spółdzielni. To samo dotyczy osób, które są członkami spółdzielni i chciałyby się z niej wypisać.
- Członkowie spółdzielni mają u nas dużo niższy czynsz - zapewnia pracownica spółdzielni.
Ów czynsz, czyli opłata eksploatacyjna za metr kwadratowy mieszkania dla spółdzielcy wynosi 98 gr., a dla pozostałych o 35 gr. więcej. Przy mieszkaniu o powierzchni 64 m kw. osoba nie należąca do spółdzielni zapłaci miesięcznie o 23 zł.
- Te różnice będą stale rosnąć - zapewnia pracownica w dziale członkowskim. - Nie zachęcam więc do odchodzenia ze spółdzielni, bo się nie opłaca.
- Chciałem wypisać się ze spółdzielni, ale skutecznie mnie od tego kroku odwiedziono - skarży się Czytelnik "Głosu". - Kiedy pytałem, za co te 500 zł, nikt nie podał mi rozsądnego wytłumaczenia. Na mój rozum prezes boi się, że ludzie sobie pójdą i nie będzie miał władzy.
Dobry przykład
SM "Śródmieście" jest jedyną spółdzielnią, która zastosowała tak drastyczne metody, by zniechęcić członków do odchodzenia ze spółdzielni.
W SM "Ster" do każdego lokatora, spółdzielcy lub nie, stosuje się jednakowe przepisy.
- Nie różnicujemy, czy ktoś jest spółdzielcą czy nie i nie wymyślamy żadnych opłat manipulacyjnych, dodatkowych wpisów czy opłat nadzwyczajnych - mówi Henryk Malinowski, prezes spółdzielni. - Ludziom trzeba pomagać w tych trudnych czasach, a nie przywiązywać ich do siebie przy pomocy różnicowania opłat.
W Spółdzielni Mieszkaniowej "Wspólny Dom"na razie nie pobiera się dodatkowych opłat, choć się je już planuje. Tu wpis kosztuje spółdzielcę 20 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę (dziś wynosi ok. 200 zł), a udział 30 proc. (dziś - ok. 250 zł).
- Obecnie nie różnicujemy członków i nie członków spółdzielni, jeśli chodzi o pierwsze wpłaty - wyjaśnia Tomasz Kościński, wiceprezes spółdzielni. - Za to nie członek spółdzielni uiszcza wyższe opłaty eksploatacyjne, wynoszące o ok. 20 gr więcej za metr kwadratowy.
Brak wykładni prawa
Najwięcej kontrowersji budzi interpretacja zarządzania wydzielonymi ze spółdzielni wspólnotami. Zapis ustawowy nie jest precyzyjny.
- Nawet, gdy wszyscy się uwłaszczą i wyodrębnią poza jednym członkiem spółdzielni, to i tak zarząd nad wspólnotą będzie nadal sprawować spółdzielnia - twierdzi Tomasz Kościński, wiceprezes SM "Wspólny Dom".
Takie stanowisko ma swoje znaczenie dla opłat ponoszonych przez członków wspólnoty. Praktycznie - będą tak wysokie, jak ustali to spółdzielnia. Nie wszyscy jednak zgadzają się z przytoczoną interpretacją.
- Na logikę biorąc spółdzielnia może być zarządcą, dopóki pozostaje choć jeden członek spółdzielni - mówi Józef Karbowniczyn, prezes SM "Dąb". - Szczerze jednak mówiąc, nie ma do dziś wykładni zapisu ustawowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?