Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja wytacza ciężkie działa

ha, 18 sierpnia 2004 r.
Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych (ZAiKS) złożył zawiadomienie o przestępstwie w związku z nieprawnym rozpowszechnianiu muzyki w lokalu "Dechy" na świnoujskiej plaży. A policja przygotowała szkic sytuacyjny wszystkich napadów, do których doszło w lokalu i jego pobliżu.

Sprawa "Dech" po raz pierwszy pojawiła się dwa tygodnie temu, gdy w przejściu na plażę grupa bandytów napadła i dotkliwie pobiła czterech policjantów.

Policjanci przyznali wtedy, że do podobnych przestępstw dochodziło w pobliżu tego miejsca już kilka razy. Komendant wystąpił do prezydenta miasta z wnioskiem o zamknięcie lokalu "Dechy".

Twierdził, że większość napadów i rozbojów miała miejsce właśnie w jego pobliżu, a sprawcy bądź poszkodowani wcześniej byli gośćmi lokalu.

Po czterech dniach

Prezydent nie zgodził się na zupełne zamknięcie, ale zaproponował ograniczenie działalności "Dech" do godziny 22. Właściciele lokalu zgodzili się na takie rozwiązanie. Jednak kilka dni później ostro temu zaprotestowali.

- Nie wiemy, co tak naprawdę nam się zarzuca - mówili Aleksander i Mirosława Grzęda. - U nas nie doszło do żadnych przestępstw. A nie możemy odpowiadać za coś, co dzieje się dwieście i więcej metrów od naszego lokalu. Policja nie daje sobie rady i szuka "kozła ofiarnego". Cała ta sprawa to medialna nagonka na nas i nasz lokal.

Zarzucili też komendantowi świnoujskiej policji mówienie nieprawdy.

- Bo nikt z policji się z nami nie kontaktował, jak twierdzi pan komendant - mówili. - Tylko raz był jakiś policjant.

Policja: takie są fakty

Wczoraj policjanci przedstawili szkic sytuacyjny miejsc, w których doszło do napadów i rozbojów.

- Wynika z niego jasno, że w samym lokalu w lipcu była jedna kradzież i dwa napady rabunkowe - mówi nadkom. Dorota Zawłocka, rzecznik prasowy komendanta świnoujskiej policji. - Do czterech pozostałych doszło bardzo blisko "Dech". Najdalej pobito policjantów. Kolejne dowody to zeznania poszkodowanych.

Wynika z nich, że sprawcy byli wcześniej w lokalu na plaży. Widzieli ich tam sami pokrzywdzeni.

Komendant młodszy inspektor Bogusław Brzezowski nie ukrywa, że jest oburzony wręcz zarzutami państwa Grzęda.

- Jeszcze w piątek rano byli u mnie oboje. Rozmawialiśmy. Mówili o wzmożeniu ochrony w lokalu, ale nic o nieudolności policji i zrzucaniu na nich winy czy medialnej nagonce! - mówi.

Twierdzi, że jego ludzie dwukrotnie byli w lokalu, ale nie zastali właścicieli.

ZAiKS i umowa

Wygląda na to, że może to być dopiero początek kłopotów właścicieli "Dech".

W poniedziałek do policji wpłynęło zawiadomienie o przestępstwie z ZAiKS-u, który twierdzi, że podczas wieczorowo - nocnych dyskotek w lokalu grano muzykę bez umowy na jej rozpowszechnianie. Jeśli to się potwierdzi, sprawa może się skończyć wysoką karą pieniężną.

Z kolei policja chce sprawdzić umowę dzierżawy, którą państwo Grzęda podpisali z zarządcą plaży Ośrodkiem Sportu i Rekreacji "Wyspiarz".

- Chcemy sprawdzić, czy nie doszło przy jej zawieraniu do naruszenia prawa i dowiedzieć się dlaczego wydzierżawiono plażę bez przetargu - mówi nadkom. Zawłocka. - Pierwszy raz zwróciliśmy się do OSiR o udostępnienie umowy w piątek. Do wczoraj jednak jej nie dostaliśmy. Wysłaliśmy więc ponaglenie i czekamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński