Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plaga poparzeń dzieci w Szczecinie

Anna Miszczyk
W Nowy Rok Andrzej robił petardę w swoim pokoju.Wybuchła mu w rękach.Obrażenia rąk są bardzo poważne. Nastolatka czeka przeszczep skóry.
W Nowy Rok Andrzej robił petardę w swoim pokoju.Wybuchła mu w rękach.Obrażenia rąk są bardzo poważne. Nastolatka czeka przeszczep skóry. Andrzej Szkocki
Od świąt do szpitala przy ul. Św. Wojciecha trafiło już dziewięcioro dzieci z poparzeniami twarzy i kończyn. Lekarze alarmują: tak wielu pacjentów jeszcze nie było.

Mama 2-letniego chłopca tylko na chwilę wyszła z łazienki, a zdarzyło się nieszczęście.

- Przygotowywałam swoim synom kąpiel. Lubią kąpać się razem, napuściłam do wanny wody. Wydawało się, że ma właściwą temperaturę - mówi kobieta. - Starszy syn ściągał młodszemu ubranie. Wyszłam więc z łazienki na momencik. Kiedy wróciłam, okazało się, że syn włożył młodszego brata do wanny. Woda poparzyła mu nóżki. Nie sądziłam, że była tak gorąca.

Chłopiec jest już po przeszczepie skóry. Niebawem wyjdzie ze szpitala do domu. Przypadków poparzeń wrzątkiem było w ostatnim czasie najwięcej. Wystarczył moment nieuwagi rodziców. Jedno z dzieci poparzyło się płynem do czyszczenia kominków.

- Ponad 90 procent wszystkich oparzeń, z którymi mamy do czynienia, to oparzenia wrzątkiem dzieci do dwóch lat - mówi dr Stanisław Paradowski, zastępca dyrektora ds. lecznictwa i ordynator oddziału chirurgii i oparzeń w szpitalu przy ul. św. Wojciecha.

Do szpitala trafił też 16-letni Andrzej ze Szczecina, który od lat bawi się w małego chemika. - Zawsze sam robiłem sobie petardy, na Sylwestra, latem. Przepis bez problemu można znaleźć w internecie - mówi nastolatek. - Nigdy wcześniej nie miałem żadnych wypadków.

W Nowy Rok Andrzej przygotowywał petardę w swoim pokoju. - Nagle huk. Stałem, jakby nic się nie stało. Tylko drzwi z pokoju wyleciały - wspomina tamtą chwilę.

Petarda poparzyła mu ręce. Lekarze będą teraz wycinać martwą skórę. Konieczny będzie przeszczep.

- Trzeba jak najszybciej usunąć martwicę i przeszczepić skórę. Jeśli poparzona jest niewielka część ciała, można użyć skóry własnej. Dużych poparzeń nie ma czym pokryć - mówi dr Paradowski. - Na szczęście tych drugich jest niewiele.

Zdarza się, że lekarze muszą amputować poparzone kończyny. Tak było kiedyś w przypadku nastolatka, który wszedł na słup elektryczny. Prąd spalił mu ręce. Konieczna była ich szybka amputacja, bo chłopcu groziła niewydolność nerek.

13-letni Adam, który trafił do szpitala 1 stycznia, może mówić o szczęściu. Ma poparzoną petardą twarz. Na szczęście nie uszkodziła mu ona oczu.

- Siedziałem na murku i czekałem na kolegę. Nagle ktoś gwizdnął. Obejrzałem się. Zobaczyłem lecącą petardę, ale już nie zdążyłem uciec. Dostałem w twarz - wspomina. - Za nią poleciała druga, która poparzyła mi palce.

Obyło się bez przeszczepu skóry, ale miną tygodnie, zanim skóra Adama się wygoi.

Ruszyła właśni kampania dotycząca profilaktyki oparzeń "Zapobiegać jest lepiej niż leczyć". W planach jest 8 tysięcy wykładów w całym województwie.

- Będą one miały formę spektakli teatralnych dla dzieci (w wykonaniu aktorów Pogotowia Teatralnego) oraz filmów instruktażowych wraz z komentarzem skierowanych do młodzieży - informuje Danuta Śliwa, dyrektor szpitala w Zdrojach, który będzie realizował projekt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński