Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Kikowski przed Suzuki Puchar Polski: Ręka nie zadrży. Będzie gotowa do rzutu

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Paweł Kikowski jest rezerwowym PGE Spójni Stargard
Paweł Kikowski jest rezerwowym PGE Spójni Stargard Tadeusz Surma
KOSZYKÓWKA. King Szczecin i PGE Spójnia Stargard wezmą udział w turnieju finałowym Suzuki Puchar Polski, który rozpocznie się w czwartek w Lublinie.

Po raz pierwszy w historii dwa nasze zespoły zagrają o trofeum w turnieju finałowym i tak się złożyło, że trafiły na siebie w ćwierćfinale. I może to być świetne widowisko, bo Spójnia i King fantastycznie prezentowały się w ostatnich tygodniach w Energa Basket Lidze.

To będzie szczególne spotkanie dla 36-letniego Pawła Kikowskiego. Skrzydłowy jest graczem PGE Spójni od lata, a poprzednie osiem lat spędził w Kingu. Smak pucharowego sukcesu zna, bo jako młody zawodnik wygrywał PP z Kotwicą Kołobrzeg (2009) i Śląskiem Wrocław (2014).

W czwartek wygra Spójnia, bo…
Paweł Kikowski: … będzie lepszą drużyną. Będziemy grać twardo, agresywnie i zapewniam, że jesteśmy gotowi, by wygrać to spotkanie.

Główne atuty Spójni znamy – Courtney Fortson i gracze podkoszowi.
Nie ma co się oszukiwać, więc potwierdzam, że Courtney jest naszym kluczem. On praktycznie przez 70-80 procent czasu ma piłkę, więc jesteśmy od niego mocno uzależnieni. Dobrze, że wie, co z piłką chce zrobić, a my staramy się zawsze pomagać, gdzieś tam robić ustawienia i ruch, a przy otwartych pozycjach musimy trafiać.

King wygra w czwartek, bo…
… nie wygra. Nie wygra, bo jedziemy tam po sukces, więc nie będę teraz się nawet zastanawiał, czemu to Szczecin miałby wygrać. Wygramy my, PGE Spójnia Stargard.

A jakie dostrzega Pan w nowym Kingu główne atuty, czy elementy w których zrobili duży postęp?
Szczerze: mają bardzo atletyczną drużynę. Większość zawodników jest naprawdę sprawna, rosła i nie jest łatwo grać przeciwko nim. Narzucają wysokie tempo, ale jest pewne podobieństwo do naszej drużyny, bo w ekipie Kinga główną osobą też jest rozgrywający Andrzej Mazurczak. Uważam, że Andy gra bardzo dobry sezon. Moim zdaniem w tym momencie jest najlepszym rozgrywającym na polskich parkietach, ex aequo z Courtneyem. Ich gra się jednak trochę różni, ale trzeba docenić jak Andy bardzo dobrze prowadzi szczecińską drużynę. Wszyscy są dopieszczani i i to jest ich broń. Przeciwnicy Kinga nie mogą skupić się na jednym zawodniku, tylko muszą być cały czas skupieni, bo Andy może znaleźć wolnego gracza. Wszyscy muszą być maksymalnie skoncentrowani, żeby z nimi wygrać. Widać, że mają przez te kolejne zwycięstwa bardzo dobrą atmosferę, więc to jest bardzo trudny przeciwnik. My jednak mamy Courtneya, który w meczu ligowym z Anwilem może i troszeczkę słabiej zagrał, miał słabszą skuteczność i trochę za dużo strat, ale wiem, że po takim występie będzie podwójnie zmotywowany, by zagrać lepiej.

Z Anwilem najmocniej to Pan go wspomagał. Musiało to chyba Pana mocno podbudować przed turniejem pucharowym?
Byłbym nabuzowany pozytywnie gdybyśmy wygrali, ale nie udało się. Z drugiej strony zawsze lepiej jest grać dobrze niż źle. Mam świadomość, że popełniłem kilka błędów i to muszę poprawić.

Nie zadrży Panu ręka w czwartkowym meczu?
Mam nadzieję, że nie. Jestem zawodnikiem Spójni Stargard, więc zrobię wszystko, żeby ta ręka nie drżała i żeby była spokojna i gotowa do rzutu.

Pan historię spotkań Kinga ze Spójnią świetnie zna, ale czy uda się uchronić obcokrajowców Spójni przed dołowaniem się historią?
Ja myślę, że każda seria ma gdzieś koniec i w szatni już poruszaliśmy temat Kinga. Mówiliśmy sobie, że skoro przegraliśmy z Anwilem, to musimy wygrać ze Szczecinem. O naszą motywację jestem spokojny. Wszyscy wiedzą, że to są derby, no i że to nie będzie spacerek, tylko ostra walka.

Wasza seria zwycięstw ligowych już wam nie ciążyła za bardzo?
Jestem zwolennikiem tego, że zawsze lepiej wygrywać niż przegrywać, więc dużo większy problem byłby, gdybyśmy mieli sześć porażek z rzędu. Jak wygrywasz, to z większą przyjemnością trenujesz i walczysz w kolejnych meczach. Przy serii zwycięstw czasami można bujać w obłokach, ale myślę, że w sobotę byliśmy skoncentrowani. Zagrały dwie bardzo podobne drużyny, które chciały wygrać i które walczyły i nie ma co się doszukiwać jakiegoś jednego elementy decydującego. Przyjęliśmy troszeczkę chłodniejszy prysznic.

Mecz z Kingiem to ćwierćfinał Pucharu Polski. Ile procent szans daje Pan swojej drużynie, że wygra w czwartek, a ile, że wróci do Stargardu z trofeum? Pan i trener Sebastian Machowski znacie smak takiego sukcesu, bo wygrywaliście razem w Kotwicy Kołobrzeg.
Lata minęły, ale to fajne wspomnienia. Przed pierwszym meczem w Lublinie stawiam 99,9 procent szans, że tam wygramy. I nie mówię tylko o czwartku, ale o całym Pucharze.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński