Moim zdaniem
Moim zdaniem
Marek Rudnicki
ZBiLK nie przysłał nam jeszcze wyjaśnień, a z pewnością będą ciekawe w zestawieniu z tym, co opowiedział nam Artur Mielniczek. Czy rzeczywiście obracano przez 3 miesiące kwotą ponad 13 tys. zł, które chciał wpłacić chętny do zamiany? I kto ponosi winę za to, że zadłużone mieszkanie nie może przejść w ręce tego, kto chciałby tę należność spłacić.
Postanowił więc znaleźć kogoś, kto ma mniejszy lokal i byłby chętny zamienić się z nim spłacając jednocześnie zadłużenie. Znalazł taką osobę, ale - jak twierdzi - ZBiLK zrobił wszystko, by do transakcji nie doszło.
- Pisałem w tej sprawie nawet do zastępcy prezydenta Beniamina Chochulskiego, który przekazał sprawę "do wyjaśnienia", ale od listopada ubiegłego roku nie otrzymałem żadnego konkretnego wyjaśnienia, a jedynie wyliczanki, jak jestem zadłużony. A to sam wiem bez ZBiLK-u - opowiada Artur Mielniczek.
Ubikacja kwestią sporną
Mieszkanie zadłużał od 2001 r. Chcąc raz na zawsze przerwać ten stan (bieżące wpłaty nie pokrywały długu i rosnących odsetek) postanowił znaleźć chętnego, który ma mniejsze mieszkanie i będzie skłonny spłacić zadłużenie.
- Znalazłem pana Adama K. - opowiada Mielniczek. - W czerwcu 2007 r. wpłacił do ZBiLK moje zadłużenie w kwocie 13.147,50 zł. Wydawało się, że wszystko jest na najlepszej drodze, ale były to tylko pozory.
W trakcie sporządzania protokołu zdawczo-odbiorczego technik zakwestionował przyłączenie do mieszkania ubikacji, do której wejście prowadziło z klatki schodowej.
- Gdy ją przyłączałem, administracja tego nie kwestionowała - mówi Mileniczek. - Technik napisał jednak, że jest to "samowola bez zgody wynajmującego". Tylko, że wówczas tego "wynajmującego" jeszcze nie było, tylko zwykła administracja.
Kto i czy obracał pieniędzmi
W ZBiLK-u poinformowano go, że musi dokonać legalizacji przyłącza ubikacji, ale może to też wziąć na siebie przyszły lokator, z którym się zamieniał. Przystał na to, jak również osoba, która już wpłaciła pieniądze.
- W dziale windykacji ZBiLK obiecano mi, że w ciągu miesiąca zostanie przywrócony mi, niezbędny do zamiany, "tytuł prawny" na mieszkanie. A później odbędzie się to szybko. Jednocześnie jednak pan, z którym się zamieniałem powtórzył mi, że w ZBiLK namawiano go, by ze mną się nie zamieniał, bo jestem "osobą konfliktową".
Minęły trzy miesiące. ZBiLK zwlekał z wydaniem zezwolenia na mieszkanie. Mimo że na jego koncie leżały pieniądze Adama K.
- W sierpniu poinformowano mnie, że ten pan wycofał pieniądze - mówi Mielniczek. - Dowiedziałem się, że ZBiLK sam mu znalazł inne mieszkanie na ulicy Grzymińskiej.
Walka z wiatrakami
- To, co przeszedłem ze ZBiLK-iem, to jest horror - mówi zdenerwowany. - Ten pan, który chciał się zamienić, wziął specjalnie pożyczkę z banku. Gdy w trakcie przychodziłem do ZBiLK z pytaniami, dlaczego to wszystko tak długo trwa, wykrzyczano mi, że jak będę tak podchodził do sprawy, to zamiana "będzie trwała jeszcze dwa lata".
Znalazł kolejne osoby i skończyło się podobnie.
- Teraz mam kolejną rodzinę, która chce się zamieni, ale boję się, że historia się powtórzy - opowiada Artur Mielniczek. - Oni ciągle wynajdują jakieś "ale" i posługują się ciągle argumentem, że powinienem być eksmitowany, bo mam długi. A to, że ktoś chce spłacić długi ciążące na mieszkaniu, to nie ma znaczenia. Prawnik, któremu przedstawiłem sprawę zasugerował, że być może "już ktoś jest na to mieszkanie" i walczę z wiatrakami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?