Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od 30 lat mieszkają na terenach portowych w Świnoujściu, prawie w porcie! Są właścicielami tych nieruchomości

Bogna Skarul
Bogna Skarul
W mikroskopijnych zaledwie 50-metrowych szeregowych domkach przy ul. Ludzi Morza i Sołtana, mieszka 66 rodzin.
W mikroskopijnych zaledwie 50-metrowych szeregowych domkach przy ul. Ludzi Morza i Sołtana, mieszka 66 rodzin. BS
Kiedy były budowane ich domy, dookoła były lasy i łąki. Dziś jest wąsko i ciasno, a za płotem ogrodów stoją urządzenia portowe. Co czeka mieszkańców dwóch wyjątkowych ulic w Świnoujściu?

- Z tych nerwów nie mogę spać po nocach — przyznaje Renata Koch, która przy ul. Sołtana w świnoujskim Warszowie mieszka właściwie od urodzenia. - Boję się, że moja rodzina znajdzie się na bruku, a przecież to moje dziedzictwo — tłumaczy. - Dom, w którym mieszkam z mężem i trójką dzieci, został wybudowany rękami mojego ojca, a ja mam do niego notarialne prawo.

Niepokoju o przyszłość swojej rodziny nie kryje też Mieczysław Gospodarek, który mieszka ulicę dalej, przy ul. Ludzi Morza, i też ma notarialne potwierdzenie swojej własności.

Dookoła obudowani

- Kiedy budowano te nasze domy, dookoła były łąki i lasy — opowiada Gospodarek. - Teraz trzy kroki od frontu domu mamy płot, a z tyłu płot stoi może ze cztery kroki od ściany. Zabudowali nas wokół już jakiś czas temu.

W mikroskopijnych zaledwie 50-metrowych szeregowych domkach przy ul. Ludzi Morza i Sołtana, mieszka 66 rodzin. W sumie jakieś ponad 200 osób. Renata Koch przyznaje, że nie wszyscy jej sąsiedzi zdają sobie sprawę z zagrożenia.
- Uważają, że jak mają akty własności, to nic im nie grozi — mówi. - A ja jestem przerażona. Boję się o swoją przyszłość. Nie mówiąc o bieżącym życiu.

Planowała remont dachu, bo ten od dwóch lat przecieka, i remont łazienki, aby przystosować ją do potrzeb nowo narodzonego członka rodziny. Chce też wyszykować jedno z pomieszczeń na mały pokoik dla 19-letniego syna.
- Nie mówiąc już o założeniu porządnego ogrzewania — dodaje.

O zmianie źródła ciepła w swoim domku marzy też jej sąsiadka Małgorzata Hojko, która wraz z mężem 50-metrowy segment przy ul. Sołtana kupiła w 2018 r. Teraz ogrzewa ich mieszkanie koza, która stoi w przedsionku. Oni dom kupili na kredyt, który jeszcze spłacają. Ale zdecydowali się na te 50 metrów, bo chcieli mieć własny ogródek, głównie dla dzieci.
- Nie wiem, co teraz będzie — żali się Małgorzata Hojko. - Planowaliśmy z mężem jakiś remont w domku, bo spodziewamy się kolejnego dziecka. Plany musieliśmy odłożyć, bo jak przyszłość nasza jest niewiadoma, to przecież szkoda wydawać pieniędzy, a do tego nadzór budowlany zakazał nam jakichkolwiek prac.
- Najgorsza jest ta niepewność, co będzie dalej — mówi Renata Koch, która teraz marzy o choćby jednej spokojnie przespanej nocy. - Nie mamy żadnych decyzji, nie znamy żadnych planów, co z nami będzie, nawet nie chcą z nami rozmawiać, a na odpowiedzi na pisma czekamy tygodniami.

Takie wyjątkowe miejsce

66 domków zbudowali, i to własnymi rękami, ojcowie większości obecnych właścicieli. Byli pracownikami Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich „Odra”, więc zaproponowano im budowę małych segmentów dla rodzin zamiast gnieżdżenia się w pokojach hotelu robotniczego. PPDiUR „Odra” było wieczystym użytkownikiem terenu i właścicielem budynków na podstawie decyzji wojewody szczecińskiego z 1992 roku. PPDiUR „Odra” już nie istnieje, ale — po pewnych ustaleniach, uwłaszczeniach i decyzjach, podziałach geodezyjnych, zmianach użytkownika terenu i zmianach w planie zagospodarowania przestrzennego — w 2001 r. wszystkie rodziny z obu ulic stały się właścicielami nieruchomości (te z ul. Ludzi Morza jeszcze w 1993 r., a te z ul. Sołtana w 2001 r.).

W czym więc problem?

Nawet niektórzy mieszkańcy Świnoujścia nie bardzo wiedzą, gdzie w ich mieście mieszka 66 rodzin w małych domkach, które kiedyś były budynkami hoteli robotniczych wielkiego dalekomorskiego przedsiębiorstwa. Nie wszyscy taksówkarze chcą jeździć na ul. Sołtana i Ludzi Morza, bo się boją rozkopów i utrudnień drogowych. Na mapach dzielnicy Warszów prawie nie widać zabudowań, a dozorca pilnujący wejścia na tereny portowe nie potrafi wskazać tych budynków, choć po drugiej stronie płotu, którego pilnuje, już od ponad 30 lat toczy się codzienne życie mieszkańców.
- Bo to właśnie położenie naszych zabudowań jest problemem — tłumaczy Renata Koch. - Nasze działki graniczą z terenem portowym, a ostatnio właśnie na tych terenach dużo zaczęło się dziać.
Kobieta nie kryje obaw związanych z zapowiedziami budowy nowego portu instalacyjnego, który miałby obsługiwać morskie farmy wiatrowe na Bałtyku.
- Pewnie ten port będzie chciał się szybko rozbudowywać — zastanawia się Mieczysław Gospodarek. - Już teraz to miejsce nie nadaje się do życia — podkreśla i wskazuje na pyły i hałasy, które czuć i słychać przez całą dobę.
- Na razie port instalacyjny jest w budowie, ale już dziś z naszych okien widać wielkie łopaty wiatraków składowanych w pobliżu — wskazuje. - Zresztą to blokowanie przez nadzór budowlany wszelkich robót i remontów w naszych domach jest dowodem, że plany związane z przejęciem terenu przez porty już pewnie jakieś są.

Nie siedzieli z założonymi rękami

- Jeszcze w ubiegłym roku zgłosiliśmy swój problem urzędowi miasta w Świnoujściu — mówi Renata Koch.
Pisma w sprawie swoich domów mieszkańcy wysłali też do wojewody zachodniopomorskiego czy Ministerstwa Infrastruktury.
- Minister Marek Gróbarczyk, odpowiedzialny za gospodarkę morską, napisał do nas, że widzi i rozumie nasz problem — relacjonuje Renata Koch — ale sprawą ma się zająć wojewoda zachodniopomorski, bo ma lepszą wiedzę i narzędzia do rozwiązania problemów na tym terenie. Ale co dla nas najważniejsze, zadeklarował wsparcie dla inicjatyw, które tę naszą sprawę by rozwiązywały.
Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki w Szczecinie podkreśla, że zawsze tereny, gdzie mieszka w swoich domach 66 świnoujskich rodzin, były terenami portowymi.
- Zdaniem Prezydenta Miasta Świnoujście jedynym rozwiązaniem jest zaproponowanie mieszkańcom lokali zastępczych — tłumaczy w imieniu wojewody zachodniopomorskiego Michał Ruczyński. - Jednakże gmina nie jest w stanie wziąć na siebie realizacji tej inwestycji — przyznaje.
Dodaje także, że prezydent Świnoujścia przekazał informację, że pomoc w znalezieniu najlepszego rozwiązania zadeklarowali również przedsiębiorcy działający na terenie portu w pobliżu zabudowań.
- Jedynym wyjściem pozostaje zatem wypracowanie przez mieszkańców, samorząd oraz Zarząd Portu konsensualnego (będącego wynikiem zgody wszystkich stron — przyp. red.) rozwiązania — zauważa przedstawiciel wojewody.

Z kolei zapytany o pomysły na rozwiązanie sprawy Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście przyznał co prawda, że wymienione ulice leżą wprawdzie w granicach administracyjnych portu w Świnoujściu, jednak nie są własnością ZMPSiŚ.
- Zatem nie komentujemy sprawy — odpowiada Monika Woźniak-Lewandowska z ZMPSiŚ.

Natomiast — jak deklaruje Barbara Michalska, zastępca prezydenta Świnoujścia — tutejszy samorząd od wielu lat zajmuje się sprawami mieszkańców ul. Sołtana i Ludzi Morza, byłych pracowników przedsiębiorstwa PPDiUR „Odra” uwłaszczonych przez syndyka.
- W ramach kompetencji i w granicach prawa staramy się wspierać tę społeczność w zgłaszanych przez nią sprawach — podkreśla Barbara Michalska.
Twierdzi, że choć lokatorzy swoje mieszkania mogą użytkować bez przeszkód na dotychczasowych zasadach, to niestety nie mogą ich jednak rozbudowywać czy w inny sposób utrwalać ich funkcji. - Bowiem plan zagospodarowania przestrzennego uniemożliwia wprowadzanie zabudowy mieszkaniowej na terenie pozostającym w strefie oddziaływania portu — zaznacza. Przyznaje też, że sprawa ta była wielokrotnie analizowana i za każdym razem napotykała na prawną przeszkodę wynikającą z obowiązujących przepisów. - Gmina Miasto Świnoujście nie jest w stanie samodzielnie rozwiązać trudnej sytuacji mieszkańców z ul. Sołtana i Ludzi Morza — dodaje. - Konieczna jest współpraca na poziomie zarządcy portu, wojewody i właściwego ministerstwa.

Czego chcą mieszkańcy?

- Minęło sporo lat, teraz już powinno się znaleźć jakieś wyjście z sytuacji — mówi Renata Koch. - Jesteśmy otwarci na propozycje. Ale kogo mamy teraz szarpać za rękaw?- pyta. - Nie ukrywam, że zależy nam na rozwiązaniu sprawy naszych nieruchomości, bo chcemy mieć wreszcie spokój. Musimy też myśleć o swoich dzieciach i ich przyszłości — podkreśla.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński