Prelegentką spotkania, które odbyło się tradycyjnie w Piwnicy Towarzystwa Przyjaciół Stargardu w ratuszu, była Jolanta Aniszewska, wicedyrektor Muzeum Archeologiczno – Historycznego w Stargardzie.
Na początku 17. wieku w mieście było zaledwie 7 rodzin żydowskich. Ok. roku 1900 żyło tu już ponad 600 Żydów.
- Oni byli w Stargardzie niemal od zawsze - mówi Jolanta Aniszewska. - Wraz z początkiem I wojny światowej zaczęli przyjeżdżać majętni Żydzi, którzy uciekali z Pomorza Gdańskiego. Prowadzili w naszym mieście biznesy i sklepy. Tworzyli spójną społeczność.
Żydzi mieli swoją synagogę przy dzisiejszej ul. Portowej, przy spichlerzu. Działka była własnością gminy żydowskiej. Represje odczuwali najpierw Żydzi najbiedniejsi, z czasem dosięgały one także tych majętnych. Brutalizacja działań Niemców postępowała, wielu Żydów decydowało się na emigrację.
W nocy z 12 na 13 lutego 1940 roku rozpoczął się tzw. eksperyment z zagładą. Z Pomorza masowo wywieziono Żydów. W okolicach Lublina mieli mieć stworzoną gminę.
- Tymczasem wywieziono ich w puste pola - mówi Jolanta Aniszewska z Muzeum Archeologiczno - Historycznego w Stargardzie. - Podczas transportu, który trwał do 16 lutego zmarło ponad 70 osób. Wagony nie były ogrzewane, Żydzi nie dostawali jedzenia.
Jedną z żydowskich rodzin, która przyjechała ze Stargardu tym transportem była rodzina Lewinów. O jej losach opowiadała w nagraniu Marianna Jarosz ze wsi Piaski, która się opiekowała jej członkami, odwiedzała ich w getcie.
Więcej o stargardzkich Żydach napiszemy w piątkowym Głosie Stargardzkim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?