Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedoinformowani

Paweł Słomkowski, 4 stycznia 2005 r.
Pani Wioletta Kania posyła swojego syna Kacpra do Przedszkola Publicznego nr 46 przy ul. Zawadzkiego. Martwi się, że po prywatyzacji już nie będzie jej na to stać.
Pani Wioletta Kania posyła swojego syna Kacpra do Przedszkola Publicznego nr 46 przy ul. Zawadzkiego. Martwi się, że po prywatyzacji już nie będzie jej na to stać. Andrzej Szkocki
Załamana dyrektorka, zdenerwowani nauczyciele, oburzeni rodzice - taki efekt przyniosło zebranie rodziców dzieci z Przedszkola Publicznego 46 w Szczecinie, którego tematem były plany prywatyzacji placówki.

Rodzice protestują przeciwko decyzji radnych, którzy przeznaczyli PP nr 46 do prywatyzacji. O wszystkim dowiedzieli się tuż przed świętami. Władzom miasta zarzucają, że nie byli o tym poinformowani wcześniej.

- Już w chwili zapisywania naszych dzieci do przedszkola powinniśmy wiedzieć jakie są plany co do placówki - argumentują. - Zmiana miejsca edukacji tak małych dzieci wiąże się przecież z dużymi przeżyciami i stresem.

Rodzice o planach nie mogli być jednak powiadomieni wcześniej, bo tak naprawdę nikt nie wiedział, czy takie plany będą. Na brak informacji narzeka nawet dyrektorka przedszkola.

- Nic nie jest przygotowane, nie ma żadnych decyzji na jakich zasadach będzie działało przedszkole po ewentualnej prywatyzacji, jakie będą dotacje miasta - mówi Teresa Czeczko, dyrektor przedszkola. - Informowałam rodziców o planach już we wrześniu, ale sama nie znam żadnych konkretów.

Na osiedlu Zawadzkiego nie ma bogatych rodzin. Większość mieszkańców to pracownicy szpitali, szkół i instytucji państwowych. Nie stać ich na droższe przedszkola prywatne.

- Nie każdy ma samochód, żeby wozić dzieci do odległych przedszkoli, gdzie są wolne miejsca i nie każdego stać na opłaty w sprywatyzowanym przedszkolu. Już teraz jest drogo - uważa Wioletta Kania, matka Kacpra, który chodzi do PP nr 46.

W ubiegłym tygodniu rodzice i personel przedszkola spotkali się z radnymi.

- Po tym spotkaniu jestem załamana - mówi Teresa Czeczko. - Nowy rok rozpoczynamy w nie najlepszych nastrojach. Nauczyciele są zdenerwowani, taka atmosfera nie sprzyja wychowaniu dzieci. Rozumiem obawy rodziców. Być może intencje radnych są dobre, ale powinni oni zaproponować rodzicom satysfakcjonujące rozwiązanie. Powinni przyjść z gotowymi propozycjami: jakie będą dopłaty miasta, czy będzie jakiś okres przejściowy. Sama też chciałabym uzyskać odpowiedzi na te pytania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński