Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niecodzienna operacja w szpitalu przy ul. Arkońskiej w Szczecinie. Laparoskopowe usunięcie pęcherza

Leszek Wójcik
Leszek Wójcik
Do laparoskopowego usunięcie pęcherza moczowego, doszło w szpitalu wojewódzkim przy ul. Arkońskiej w Szczecinie - to pierwszy w historii placówki tego typu zabieg
Do laparoskopowego usunięcie pęcherza moczowego, doszło w szpitalu wojewódzkim przy ul. Arkońskiej w Szczecinie - to pierwszy w historii placówki tego typu zabieg Szpital Wojewódzki w Szczecinie
Do laparoskopowego usunięcie pęcherza moczowego, doszło w szpitalu wojewódzkim przy ul. Arkońskiej w Szczecinie - to pierwszy w historii placówki tego typu zabieg. Do tej pory podobnych usunięć wykonywano przy użyciu konwencjonalnej techniki chirurgicznej, czyli tzw. operacji otwartej. Dzięki zastosowaniu nowoczesnej metody, pacjent nie ma już dużego cięcia, a jedynie kilka niewielkich nacięć na skórze brzucha. To wiąże się z szybszym powrotem do sprawności.

Niecodzienną operację wykonali specjaliści oddziału urologii ogólnej i onkologicznej SPWSZ w Szczecinie - polegała na usunięciu pęcherza moczowego z powodu nowotworu. Zabiegowi poddał się wyjątkowy pacjent. Ma 65 lat, regularnie morsuje, przebiegł blisko pięćdziesiąt maratonów.

- I chce głośno mówić o tym, jak ważna jest profilaktyka nowotworowa i że nie warto bać się wizyty u urologa.

Pan Stanisław zaczął biegać, gdy był już dziadkiem. Pierwszy maraton ukończył w wieku 49 lat. Później były kolejne starty: Korona Maratonów Polski, biegi m.in. na Wyspach Kanaryjskich, w Finlandii i w Grecji z finałem na stadionie w Atenach. Wspólnie z kolegą (pod hasłem "Zwiedzanie przez bieganie") przebiegli maratony w piętnastu europejskich stolicach.

Z czasem pasja stała się jego sposobem na życie. Pan Stanisław został wiceprezesem Stargardzkiego Klubu Lekkoatletycznego, gdzie jest już nie tylko biegaczem, ale także organizatorem wydarzeń sportowych i popularyzatorem biegania. Jakby tego było mało, dziesięć lat temu zaczął przygodę z morsowaniem, która trwa do dziś.

Pierwszy niepokojący objaw pan Stanisław powiązał z obciążającymi treningami przed kolejnym startem zaplanowanym na marzec 2023 r. w Paryżu.

- Nic mnie nie bolało. Ale pojawiła się krew w moczu - przypomina sobie pan Stanisław. – Najpierw wystartowałem, następnie umówiłem wizytę u urologa, później USG i się okazało, że coś tam jest. To niespotykane przeżycie, świadomość, że "coś" tam jest.
Po kolejnych badaniach lekarze postawili diagnozę: złośliwy nowotwór pęcherza moczowego.

- To było jak zderzenie ze ścianą - przyznaje dziś. - Uważam, że lekarz, który mnie zdiagnozował, dobrze zrobił mówiąc mi otwarcie: "Chłopie, masz raka, trzeba działać". Tak zrobiłem. Najpierw były cztery cykle chemii. Wiedziałem, że pójdą mi włosy, ale to nie było najważniejsze. Akurat teraz modne są takie fryzury jak moja (śmieje się). Następnym krokiem była operacja.
Pan Stanisław ma świadomość tego, że wcześniejsza diagnoza mogłaby sporo zmienić. Ta myśl dokucza tym bardziej, że pacjent przykładał wagę do dbałości o swoje zdrowie.

- Mogłem tego uniknąć, bo chodziłem do urologa, ale przez pandemię miałem dwuletnią przerwę – mówi pan Stanisław. – Wiem, że gdybym wcześniej wykrył raka, to pewnie skończyłoby się na króciutkim zabiegu i byłoby po temacie. Niestety, przegapiłem ten moment, nie dopilnowałem. I skończyło się na całkowitym usunięciu pęcherza. Ale to leczenie może pomóc spełnić moje marzenie - chciałbym być na ślubach wnuków.

Pan Stanisław operowany był pod koniec września w szpitalu przy ul. Arkońskiej w Szczecinie. Ze szpitala wyszedł tydzień po zabiegu. Za jego leczenie w placówce odpowiadał personel oddziału urologii ogólnej i onkologicznej pod przewodnictwem dr. hab. Artura Lemińskiego, lekarza kierującego oddziałem. Po operacji pana Stanisława odbył się jeszcze jeden taki zabieg. Pacjentem, któremu laparoskopowo usunięto pęcherz, była osoba po wcześniejszym przeszczepieniu wątroby.

- Usunięcie pęcherza moczowego z powodu nowotworu to bardzo rozległa operacja – tłumaczy Artur Lemiński. – Dotychczas tego typu zabiegi wykonywano przy użyciu konwencjonalnej techniki chirurgicznej, czyli tzw. operacji otwartej. To wiązało się z dużym cięciem, które było przyczyną szeregu trudności takich jak zwiększona utrata krwi, większy ból pooperacyjny, późniejsze uruchomienie pacjenta, a więc i późniejszy powrót do domu oraz większy odsetek powikłań pooperacyjnych. Technika laparoskopowa przenosi operację wewnątrz brzucha, a cały zabieg dokonywany jest za pomocą manipulatorów laparoskopowych. Dzięki temu pacjent nie ma już dużego cięcia, a jedynie kilka niewielkich nacięć na skórze brzucha. To wiąże się z szybszym powrotem do sprawności.

Laparoskopowa cystektomia (usunięcie pęcherza moczowego) to nie jedyny mało inwazyjny zabieg urologiczny wykonywany przez specjalistów SPWSZ.

- Oddział dąży do tego, by jeszcze szerzej otworzyć się na pacjentów onkologicznych – mówi Artur Lemiński. - Oferujemy pełną gamę zabiegów minimalnie inwazyjnych – zarówno w nowotworach prostaty, nowotworach nerki, jak i pęcherza moczowego.

Jak zapewniają "laparoskopowcy" (a także pan Stanisław), najważniejsza jest jednak profilaktyka. Wystarczy skierowanie lekarza rodzinnego do urologa i regularna kontrola.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński